Sto dni Gaucka
25 czerwca 2012Prezydent Niemiec Joachim Gauck o niczym nie mówi z taką pasją, jak o wolności i wynikającej z niej odpowiedzialności. Według sondażu Instytutu Forsa 78 procent mieszkańców Niemiec jest zadowolonych z pracy 72-letniego prezydenta, z czego 26 procent jest bardzo zadowolonych, a zaledwie 9 procent uważa się za źle reprezentowanych przez obecną głowę państwa.
Jak ważna jest wolność?
Do wyboru Joachima Gaucka jako ponadpartyjnego kandydata na najwyższy urząd w państwie, w dużej mierze przyczyniła się FDP, która wraz z opozycją zmusiła kanclerz Angelę Merkel (CDU) do nominowania go. "Ani przez ułamek sekundy nie wątpiliśmy w słuszność naszej decyzji" - oświadczył Jörg van Essen, sekretarz klubu liberałów.
Nieustanne opowiadanie się Gaucka za wolnością jest jak balsam dla poharatanej duszy liberałów, którzy uważają, co prawda, swoje ugrupowanie za partię wolności, ale nie ma to jakoś przełożenia na poprawę notowań FDP. "Ważne, żeby prezydent przypominał nam od czasu do czasu, jak powinniśmy podchodzić do wolności" - mówi van Essen.
Tymczasem publicysta Albrecht Müller, autor książki o Gaucku "Der falsche Präsident", w wolnym tłumaczeniu "Nie ten prezydent", jest innego zdania. Uważa, że Gauck jak dotąd troszczył się jedynie o wolności lepiej zarabiających, a nie ludzi biednych. "Mój prezydent musi mieć świadomość, że dzisiaj około ośmiu milionów ludzi w Niemczech żyje w trudnych warunkach materialnych i socjalnych, które de facto ograniczają wolność" - twierdzi szef Urzędu Kanclerskiego za rządów Willi Brandta.
Same pochwały Gauck zbiera tylko za granicą
Za granicą Gauck zbiera same pochwały i to obojętnie czy w Polsce, Belgii, Holandii, Izraelu czy też Szwecji.
Pierwszą wizytę zagraniczną prezydenta Niemiec Gaucka w Polsce wielu określiło jako początek jeszcze lepszych relacji dwustronnych. Jego wizyty w Izraelu i Autonomii Palestyńskiej odbiły się szerokim echem w mediach europejskich i światowych.
Na znak protestu przeciwko warunkom w jakich więziono byłą premier Julię Tymoszenko, prezydent Niemiec odwołał przed otwarciem EURO 2012 wizytę na Ukrainie, co też zostało w dużej mierze pozytywnie skomentowane.
Gauck a ratowanie strefy euro
W kwietniu prezydent Niemiec odwiedził instytucje Unii Europejskiej. Namiętny Europejczyk Gauck wezwał do "przyznania Europie więcej miejsca". Jörg van Essen z FDP jest zdania, że prezydent stawia tym samym właściwe akcenty, ponieważ Niemcom, pomimo kryzysu zadłużenia w eurostrefie, "nie wolno skupiać się na sobie, lecz akurat w zglobalizowanym świecie, powinny umacniać instytucje europejskie". Obecnie obserwatorzy odnoszą wrażenie, jakoby Gauck przeobrażał się z 'przyspieszacza' w 'hamulcowego' w zmaganiach Europy o więcej dyscypliny budżetowej w państwach narodowych.
Po uwieńczonych powodzeniem żmudnych negocjacjach, gdy w czwartek (21.06) koalicja rządząca i opozycja zasadniczo zaaprobowały ustawy o ratowaniu strefy euro, zatwierdzenie ich znów stanęło pod znakiem zapytania. Federalny Trybunał Konstytucyjny w Karlsruhe poprosił prezydenta o wstrzymanie się z podpisem pod ustawą. Sąd potrzebuje trochę czasu, podkreślono, żeby zbadać treść skarg przeciwko tym ustawom. Gauck zgodził się na to.
Tym sposobem ustalone między szefami państw i rządów wdrożenie stałego Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego (ESM) z dniem 1. lipca 2012 roku, trzeba było wstrzymać.
Gauck a debata na temat misji zagranicznych Bundeswehry
Będąc z wizytą w Bundeswehrze w czerwcu b.r. prezydent Gauck określił niemiecką armię jako "podporę naszej wolności".
Zainicjował też debatę na temat misji zagranicznych w Afganistanie, w Afryce i Kosowie.
Goszcząc w Akademii Dowodzenia Bundeswehry w Hamburgu, prezydent oświadczył, że "społeczeństwu nienasyconemu szczęściem" trudno znieść, że "znów mamy niemieckich poległych".
Dla socjaldemokratycznego publicysty Albrechta Müllera jest to nieznośna prowokacja. "Nasz prezydent obrzydza nam nasze pragnienie szczęścia i w dodatku wiąże je z ofiarami akcji zbrojnych" - podkreśla Müller. Zamiast nawoływać do udziału w akcjach zbrojnych, obowiązkiem prezydenta jest raczej promować porozumienie między narodami i rezygnację z użycia siły.
Takie spojrzenie na pracę Gaucka, natrafia na niezrozumienie zwłaszcza w obozie rządowym.
Według Jörga van Essena prezydent miał rację dając do zrozumienia, że Niemcy muszą wypełniać powzięte zobowiązania na świecie; również w postaci użycia siły militarnej, jeśli jest to poparte mandatem międzynarodowym.
Dobre rady ze wszech stron
Van Essen radzi Gauckowi nie zbaczać z powziętego kursu. Już teraz, sto dni od przejęcia urzędu prezydenta, Gauck stał się jakby "opoką na wzburzonym morzu". Tymczasem publicysta Albrecht Müller wzywa prezydenta, by jak najszybciej uwolnił się od dotychczasowych wzorów myślenia i skupił wreszcie na problematyce sprawiedliwości społecznej. Jeśli mu się to nie uda, Gauck poniesie zdaniem Müllera współodpowiedzialność za dalsze rozwieranie się nożyc między biednymi i bogatymi w Niemczech. Wtedy można będzie mówić, że Gauck nie sprawdził się.
"Mielibyśmy wówczas prezydenta pokroju Horsta Köhlera, albo Heinricha Lübke".
Czy prezydent wiedział wcześniej o tej krytyce, nie wiadomo. Tuż przed swoimi 'stu dniami' znalazł czas, by odsłonić w ogrodzie zamkowym popiersie jednego ze swoich poprzedników: Horsta Köhlera.
Richard A. Fuchs / Iwona D. Metzner
red. odp.: Andrzej Pawlak