Stosunki Chin i USA. Niemcy mają dylemat
15 listopada 2023Stosunki między Stanami Zjednoczonymi a Chinami osiągnęły punkt krytyczny: samoloty wojskowe podchodzą niebezpiecznie blisko siebie nad Morzem Południowochińskim, a ograniczenia eksportowe przeradzają się w wojnę gospodarczą.
Pekin ponadto zażądał oddania trzech specjalnych symboli dobrych relacji ze swoim krajem: pand Tian Tian, Mei Xiang i Xiao Qi. Umowa ich wypożyczenia nie została przedłużona i na początku listopada pandy opuściły Waszyngton. Pandy są dla Chin narzędziem budowania dobrych relacji, dlatego w języku potocznym zaczęło funkcjonować określenie „dyplomacja pandy". Obecnie wypożyczone są do 19 krajów świata i tylko z USA Chiny nie przedłużyły umowy, co jest wyraźnym znakiem pogorszenia relacji między oboma krajami.
Z tym większą niecierpliwością świat oczekuje pierwszego od roku osobistego spotkania szefa chińskiego państwa i lidera komunistycznej partii Chin Xi Jinpinga z prezydentem USA Joe Bidenem w San Francisco; nawet, jeśli międzynarodowe oczekiwania są raczej skromne, jak twierdzi berliński politolog Hanns Maull. W wywiadzie dla DW ekspert ds. ładu międzynarodowego mówi o spóźnionym wznowieniu dialogu między Pekinem a Waszyngtonem. – Ale to nic nie mówi o tym, czy na szczycie uda się osiągnąć postęp w poważnych sprawach spornych, które są przyczyną napięć między Chinami a USA. Większość obserwatorów w to wątpi – wyjaśnia Hanns Maull.
Amerykański ekspert Josef Braml uważa, że USA i Chiny są już w trakcie zimnej wojny 2.0. – Obie strony są również zaangażowane w wojnę gospodarczą – powiedział w wywiadzie dla DW. – Ta wojna gospodarcza może zaprzepaścić ostatnią szansę na współpracę w celu ograniczenia zmian klimatu, aby zapobiec katastrofie klimatycznej i może doprowadzić do prawdziwej wojny.
Wynika to z faktu, że wiele produktów mających wpływ na ochronę klimatu i transformację energetyczną pochodzi z Chin. Niezależnie od tego, czy chodzi o fotowoltaikę, technologię akumulatorów czy elektromobilność; prawie nic w dziedzinie energii odnawialnej nie działałoby bez chińskich produktów wstępnych lub końcowych. Josef Braml, dyrektor na Europę think tanku Komisji Trójstronnej, podkreśla to w odniesieniu do Niemiec: „Rozpoczęliśmy odważny eksperyment: wycofujemy się z paliw kopalnych, wyłączamy energię jądrową i stawiamy na odnawialne źródła energii. Dlatego jesteśmy w dużym stopniu zależni od Chin”.
Równoważenie ze strategią wobec Chin
Ogólnie rzecz biorąc, napięcia między Waszyngtonem a Pekinem stawiają Berlin w trudnej sytuacji, ponieważ po jednej stronie konfliktu znajduje się gwarant bezpieczeństwa i najważniejszy sojusznik Niemiec, czyli USA, a po drugiej – największy partner handlowy Niemiec, czyli Chiny.
Aby być przygotowanym na tę trudną sytuację, niemiecki rząd po długich dyskusjach przyjął w połowie lipca strategię wobec Chin. „Chiny się zmieniły, więc i decyzje polityczne Chin sprawiają, że konieczna jest zmiana naszej polityki wobec nich” – napisano na samym początku w strategii, która opisuje Chiny jako partnera, konkurenta i strategicznego rywala. Kluczowym elementem strategii jest zmniejszenie zależności Niemiec od Chin pod hasłem „de-risking”. Niemieckie firmy powinny bardziej angażować się w innych krajach i regionach, aby rozproszyć, a tym samym zminimalizować ryzyko.
W pierwszej reakcji na ogłoszenie przez Niemcy nowej strategii, rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Pekinu Wang Wenbin skrytykował ją, jako kontraproduktywną: „To tylko zaostrza podział świata”. W oświadczeniu chińskiej ambasady w Berlinie napisano: „Chiny są partnerem Niemiec w pokonywaniu wyzwań, a nie ich przeciwnikiem. Postrzeganie Chin jako konkurenta i systemowego rywala nie leży w interesie żadnego z krajów. Taka ocena jest mylna”.
W wywiadzie dla DW politolog Gu Xuewu, dyrektor Centrum Studiów Globalnych w Bonn potwierdza, że Pekin nadal oficjalnie zaprzecza systemowej rywalizacji. – Chińczycy nie dążą do zmiany niemieckiego systemu. Zgodnie z chińskim poglądem, każdy ma prawo do istnienia, każdy może znaleźć własną drogę.
Rozbieżna wizja w relacjach z Chinami
Tym bardziej zirytowała Pekin niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock, która w wywiadzie dla amerykańskiego kanału telewizyjnego Fox na początku września określiła szefa chińskiego państwa Xi Jinpinga mianem dyktatora. Chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odrzuciło tę wypowiedź jako „absurdalną” oraz „prowokację”.
Krytyka pojawiła się również w Berlinie. Juergen Hardt, rzecznik ds. polityki zagranicznej opozycyjnej grupy parlamentarnej CDU/CSU w Bundestagu, powiedział wówczas DW: „Jeśli składa się takie oświadczenie jako dyplomata lub minister spraw zagranicznych, trzeba zdawać sobie sprawę, że zapłaci się za to polityczną cenę. Pytanie brzmi, czy było warto”.
Według politologa Gu Xuewu ceną jest znaczna utrata zaufania, zwłaszcza do Partii Zielonych, do której należy Annalena Baerbock.
Rozdarcie Niemiec w konflikcie między USA i Chinami znajduje również odzwierciedlenie w poglądach członków koalicji rządowej w Berlinie. Podczas gdy minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock i minister gospodarki Robert Habeck naciskają na twardsze stanowisko wobec Chin, kanclerz Olafa Scholza zapewnia, że kontrowersyjny zakup dużej chińskiej firmy żeglugowej COSCO w porcie w Hamburgu zostanie zatwierdzony. Zapewnia też, że nowa strategia wobec Chin i dywersyfikacja ryzyka nie są zbyt restrykcyjne. W końcu niemieckie firmy zainwestowały w Chinach około 10,3 miliarda euro w pierwszej połowie roku. Stanowiło to 16,4 proc. wszystkich niemieckich inwestycji zagranicznych.
Jednym z przykładów wielu dziedzin, w których rozgrywa się konflikt między bezpieczeństwem a interesami gospodarczymi, jest technologia komunikacyjna. Na pierwszej konferencji NATO w sprawie cyberobrony w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Berlinie na początku listopada sekretarz generalny NATO wezwał partnerów sojuszu do unikania korzystania z komponentów chińskich producentów Huawei i ZTE. – Musimy unikać stawiania na technologię autorytarnych reżimów przy budowaniu naszego cyfrowego systemu przyszłości – ostrzegł Jens Stoltenberg.
Waszyngton od lat ostrzega przed tym samym. Niemieccy operatorzy sieci komórkowych jednak nadal opierają się na komponentach Huawei do budowy sieci komórkowych 5G bez interwencji niemieckiego rządu. Udział chińskich produktów w niemieckich sieciach 5G szacuje się na około 60 procent.
Wyzwanie dla Niemiec i Europy
Hanns Maull, który pracuje również dla dwóch wpływowych berlińskich think tanków SWP i Merics, opisuje niemieckie balansowanie między Pekinem a Waszyngtonem jako „duże wyzwanie”. Ale widzi to też szerzej. – To nie tylko sytuacja i pozycja Niemiec, ale także Europy. A ponieważ Unia Europejska jest znaczącym graczem w dziedzinie międzynarodowych stosunków gospodarczych, Niemcy mają znaczenie jako część UE i są w stanie wywierać konkretny wpływ na USA, Chiny i porządek międzynarodowy.
Ekspert jest jednak pewien: „Nie może być równego dystansu między dwoma biegunami. USA są naturalnym sojusznikiem Niemiec. Ale z drugiej strony jest też walka o dominację nad światem.
W walce o globalną dominację między Chinami a USA Hanns Maull określa podstawowy interes Niemiec: „Aby potencjalnie katastrofalne szkody wtórne, które mogą wyniknąć z tej rywalizacji o dominację w porządku międzynarodowym, zostały ograniczone.
Oryginalny tekst ukazał się na stronie DW Deutsch.