Strajk głodowy młodych ekologów przed Bundestagiem
15 września 2021Mówią o sobie „ostatnie pokolenie”, zarzucają politykom „mord” i "zdradę”. Przed wyborami parlamentarnymi w Niemczech kilkoro młodych ekologów prowadzi strajk głodowy w pobliżu siedziby Bundestagu w Berlinie, domagając się spotkania z trojgiem kandydatów na kanclerza Niemiec. Do tej pory – a akcja trwa już od ponad dwóch tygodni – żaden z pretendentów do fotela kanclerskiego nie znalazł czasu dla strajkujących, chociaż polityka klimatyczna to jeden z głównych tematów kampanii wyborczej.
– Ostatnie trzy dni były ciężkie – przyznaje w rozmowie z agencją DPA uczestnik akcji, 22-letni student biologii Simon Helmstedt. Już dwa tygodnie temu, w trzecim dniu strajku głodowego na rzecz radykalnej zmiany polityki klimatycznej wydawał się osłabiony i wychudzony. Teraz ledwo trzyma się na nogach. Rozważał już rezygnację. - Ale… nie – mówi. – Cele nie zostały jeszcze osiągnięte.
Te cele to publiczna rozmowa z kandydatami na kanclerza o realnych zagrożeniach, związanych z katastrofą klimatyczną oraz utworzenie rady obywatelskiej, która formułowałaby zalecenia dla polityków w sprawie pilnych działań w sprawie ochrony klimatu. Troje kandydatów na kanclerza Niemiec: Armin Laschet z CDU/CSU, Annalena Baerbock z Zielonych oraz Olaf Scholz z SPD zaapelowało do strajkujących, by zakończyli swoją akcję. Wówczas będą gotowi do spotkania, ale dopiero po wyborach oraz osobno i bez publiczności. Baerbock rozmawiała z protestującymi przez telefon. Dla strajkujących to za mało.
Do szpitala i z powrotem na strajk
Żądania młodych ludzi wydają się niemal niewinne w porównaniu do radykalnych metod działania. Aktywiści piją tylko wodę i biorą witaminy. Kilka dni temu zrezygnowali z rozrzedzonych soków owocowych. Regularnie zaglądają do nich lekarze i sanitariusze. Ich rzeczniczka, 20-letnia Hannah Luebbert przyznaje, że głodującym zdarzało się zasłabnąć już kilka razy. We wtorek (14.09.2021) po południu jeden z nich, 27-letni Jacob Hinze trafił do szpitala. W środę wrócił do obozu strajkowego przed Reichstagiem, by kontynuować akcję.
Aktywiści sięgają po drastyczne słowa. Uważają się za „ostatnie pokolenie”, które może jeszcze cokolwiek zdziałać przeciwko zmianom klimatycznym, polityków oskarżają o „zdradę” i „mord na młodym pokoleniu”. Powołują się na ostatni raport Światowej Rady Klimatycznej ONZ Klimatu (IPCC). Po 30-letniej dyskusji o konieczności walki z globalnym ociepleniem, dwóch latach demonstracji ruchu Fridays for Future i proteście Grety Thurnberg, młodzi ludzie najwyraźniej stracili cierpliwość.
W środę protestujący jednostronnie wyznaczyli termin publicznego spotkania z kandydatami na kanclerza: na czwartek za tydzień (23.09.2021). Oświadczyli, że jeżeli kandydaci w sposób wiążący potwierdzą swój udział, strajk głodowy się zakończy.
Zaniepokojenie akcją młodych ludzi wyraził rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert. Jak powiedział, tego typu protest „zagraża zdrowiu”. W politycznej debacie na temat klimatu każda propozycja i inicjatywa jest mile widziana, „ale proszę, bez narażania samego siebie”, dodał.
(DPA/widz)