„SZ": Niełatwe upamiętnienie ofiar okupacji
12 listopada 2021Niemiecki dziennik pisze w piątek (12.11.21) o dwóch projektach upamiętnienia w Berlinie ofiar niemieckiej okupacji i towarzyszących im sporach. Pierwszy z nich przewiduje wniesienie w stolicy Niemiec pomnika wraz z miejscem edukacji i informacji, które będą poświęcone ofiarom wojny i niemieckiej okupacji w Polsce. Koncepcję realizacji tego projektu przedstawiono w niemieckim MSZ we wrześniu. Drugi projekt, nad którym prace toczą się pod kierunkiem Niemieckiego Muzeum Historycznego (DHM) dotyczy historii i upamiętnienia ofiar niemieckiej okupacji w całej Europie.
Według „Sueddeutsche Zeitung” ambasador Ukrainy w Berlinie Andrij Melnyk będzie wzywać nowy niemiecki rząd i nowy Bundestag do podjęcia decyzji o kolejnym miejscu pamięci, poświęconym ofiarom wojny i niemieckiej okupacji na Ukrainie. „Na samej Ukrainie było co najmniej pięć milionów cywilnych ofiar niemieckiej wojny na wyniszczenie, w tym około 1,5 miliona ukraińskich Żydów, którzy zginęli od kul w czasie Holokaustu” – mówi dyplomata, cytowany przez „SZ”. Z Ukrainy pochodziło 2,4 miliona robotników przymusowych, wywiezionych do III Rzeszy, była to największa grupa. „Równie wielka, jak te liczby, jest jednak niewiedza w Niemczech” – pisze dziennik.
„Wyróżniony naród”
Melnyk zauważa: „Niemcy pamiętają o Holokauście, bitwie o Stalingrad czy blokadzie Leningradu. Ale najciemniejszych zbrodni reżimu narodowosocjalistycznego na Ukrainie nawet nie ma na kartach pamięci”. „To nie do przyjęcia, że gdy chodzi o upamiętnienie musimy stać z tyłu, podczas gdy naród, który wywiera ogromną polityczną presję, w tym grozi roszczeniami reparacyjnymi, nagle jest wyróżniany” – oburza się ukraiński dyplomata, nawiązując do Polski.
„SZ” pisze, że decyzja Bundestagu o ustanowieniu w Berlinie „miejsca pamięci i spotkań” poświęconego polskim ofiarom wojny i okupacji, zapadła 30 października 2020 roku „po długim lobbowaniu ze strony polskich i niemieckich polityków, historyków oraz przedstawicieli ofiar”. Według autora Floriana Hassela jest to „także polityczny projekt w czasie, w którym oficjalny Berlin nie wie co począć z rządem narodowo-populistycznej partii PiS”. Były ambasador w Warszawie Rolf Nikel, pod którego okiem powołani przez MSZ eksperci i przedstawiciele społeczeństwa obywatelskiego opracowali koncepcję miejsca pamięci, miał – według „SZ” – „regularnie informować polski rząd o planach”.
Historia bez „ciemnego rozdziału”
W opinii dziennika „trudno sobie wyobrazić, by przy udziale rządu podkreślającego wyłącznie cierpienie i heroizm w polskiej historii, w ‘miejscu pamięci' uwzględniony został także jej ciemny rozdział”. Według autora chodzić ma tu o nowe badania m.in. historyka Jana Grabowskiego na temat kolaboracji polskiej policji i innych polskich jednostek z Niemcami.
Krytyk inicjatywy, były poseł SPD Markus Meckel uważa, że „absurdem jest zamiar realizacji tego projektu historycznego z polskim rządem”. „Że to się nie uda, pokazały już wydarzenia w Polsce, gdzie PiS ideologizuje przeszłość, podporządkowało sobie Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, a badacze, którzy wskazują, że Polacy byli nie tylko ofiarami, są ciągani po sądach” – mówi Meckel.
Uważa on, że najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby komisja kultury nowego Bundestagu spróbowała połączyć w jeden dwa projekty: poświęcony polskim ofiarom wojny oraz historii niemieckiej okupacji w Europie.
Pogodzić różne spojrzenia
Koncepcja tego drugiego miejsca pamięci ma być gotowa do końca roku. Kierujący pracami dyrektor Niemieckiego Muzeum Historycznego Raphael Gross wyjaśnia w rozmowie z „SZ”, że planowana placówka ma wprawdzie dotyczyć 27 krajów, które doświadczyły niemieckiej okupacji, ale autorzy koncepcji nie wybrali podejścia narodowego, a tematyczne. „Gdybyśmy wybrali podejście narodowe i próbowali ukazać każde państwo i każdą grupę pod kątem doznanego cierpienia, to nigdy nie byłoby rozwiązania, które nie prowadziłoby do jeszcze ostrzejszych konfliktów” – mówi Gross. „Nie chcemy wystawy, polegającej na wyliczance, po której przedstawiciele jakiegoś kraju albo grupy chodziliby z calówką i potem mówili: co, na więcej nie zasłużyliśmy? Przecież mieliśmy więcej ofiar niż…” – dodał.
„Chcemy ukazać tematy i kompleksy zbrodni, jak na przykład praca przymusowa, głód, zabijanie zakładników, masowe egzekucje, gazowanie – najpierw w samochodach, potem w komorach gazowych. Czym była wtedy eutanazja? Dlaczego i kto ją przeprowadzał? Co robili ci ludzie przedtem i potem?” – tłumaczy szef DHM. Wystawa miałaby ukazać także, jak po wojnie karano za te zbrodnie, „a raczej dlaczego w 99 procentach nie karano za nie”, dodał Gross. Ma też porównywać spojrzenie na różne wydarzenia z czasów wojny i okupacji, na przykład jak pamiętano Powstanie Warszawskie w Polsce, NRD i RFN.
Gross jest przekonany, że projekt ten „jest jednym z najważniejszych w Europie i powinien mieć priorytet”.