SZ: Jan Paweł II to rewolucyjny papież
26 kwietnia 2014O śmierci Ojca Świętego gazeta pisze, że było to umieranie na oczach świata, poruszające wielu ludzi. Przypomina, że sześć dni przed śmiercią, która przyszła 2 kwietnia 2005 roku, papież udzielił „milcząco” ostatniego wielkanocnego błogosławieństwa. „To było tak, jakby w cierpieniu papieża odzwierciedliły się męka Chrystusa i cierpienie ludzkości” – zaznacza SZ. W opinii dziennika, również Jan Paweł II widział, że musi iść do końca drogą, którą wskazał mu Bóg. „Bez świadomości tej misji nie da się zrozumieć 26 lat jego pontyfikatu” – podkreśla gazeta.
SZ przypomina, że po wyborze Jana Pawła I, który umiera po 33 dniach urzędowania, konsystorz, czyli zgromadzenie kardynałów, jest zgodne co do tego, że Kościół potrzebuje „zdrowego, energicznego papieża”. Konklawe wybiera Karola Wojtyłę, „58-letniego, wysportowanego mężczyznę z Polski, który wydaje się być pośrednikiem między obozami konserwatywnym i liberalnym”. To – jak zaznacza SZ – pierwszy, nie-włoski papież od 450 lat, „człowiek doświadczony w walce z nazistowskim okupantem i komunizmem”. Gazeta cytuje słowa kardynała Stefana Wyszyńskiego skierowane do Jana Pawła II na początku pontyfikatu: „Ty masz wprowadzić Kościół w Trzecie Tysiąclecie”.
Triumfalne wystąpienia
„Pierwsze wystąpienia nowego papieża przynoszą sukces – podkreśla dziennik. – Nie bójcie się – wzywał wiernych Jan Paweł II na placu św. Piotra w Rzymie – Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Dla Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych i politycznych!”. Zdaniem dziennika, jego poprzednik Paweł VI to człowiek melancholijny, Jan Paweł II zaś, „to talent aktorski, który przyciągnie tłumy, który stanie się gwiazdą medialną”. „Ludzie, którzy go spotykają, opisują go jako serdecznego i braterskiego” – czytamy na łamach SZ. Papież zaczyna podróżować po świecie: pragnie być wszędzie tam, gdzie są katolicy.
Według gazety, przede wszystkim wizyty Jana Pawła II w Polsce miały zmienić świat, zwłaszcza pierwsza podróż duszpasterska do ojczyzny w 1979 roku. Wtedy papieski entuzjazm pokazał Komitetom Cntralnym w Warszawie i Moskwie, że „istnieje duchowa moc, silniejsza niż wszystkie bataliony i agenturalne wyrachowanie”. To właśnie siła tej myśli papieża przeciwstawiającego się zachodniemu konsumpcjonizmowi przyczyniła się – w opinii SZ – do upadku komunizmu.
„To jest rewolucyjny Jan Paweł II, który wprowadza swój Kościół w nowe tysiąclecie, który w 2000 roku odważnie wyznaje grzechy Kościoła z przeszłości i który szuka dialogu z muzułmanami" – podkreśla SZ – „To papież, który w epoce globalizacji czyni swój Kościół światowym orędownikiem moralności. Jednak jest jeszcze druga strona – zaznacza dziennik – 26 lat jego pontyfikatu to także ćwierćwiecze wewnątrzkościelnej stagnacji i nieugiętości. Jan Paweł II karze niepopularnych teologów, Hansa Künga czy brazylijskiego zwolennika teologii wyzwolenia, Leonarda Boffa, azjatyckich myślicieli, a także kobiety nietrzymające się wytyczonej linii”. Zwłaszcza w temacie seksualności pogłębia się w owym czasie przepaść między nauką a wiernymi – podkreśla gazeta i dodaje, że Karol Wojtyła należy do mniejszości przedstawicieli Kościoła, którzy w 1968 roku doradzają ówczesnemu papieżowi uznać sztuczne metody sterowania płodnością za niemoralne. Według SZ, Jan Paweł II nie może ustąpić w tej kwestii, ponieważ „uważa siebie za wysłannika Boga, wierzy w to, że za przyczyną Najświętszej Maryi Panny kula z broni Ali Ağcy, wystrzelona 13 maja 1981 r., nie trafiła w serce papieża, aby mógł dalej spełniać swe posłannictwo”.
„Santo subito!”
To – w opinii gazety – nie odwiodło go od podjęcia błędnych decyzji dot. mianowania biskupów o niskich kwalifikacjach na stanowiska kościelne, takich jak kardynał Hans Hermann Groer z Wiednia lub Marcial Maciel, założyciel Legionu Chrystusa. Zarzucono im wykorzystywanie seksualne seminarzystów. „Skandal nadużyć seksualnych, który ujrzał światło dzienne w 2010 r., jest skandalem Jana Pawła II” – pisze SZ.
„Kiedy ktoś jest święty? "– pyta w dalszej części tekstu dziennik – Kiedy czynił wszystko poprawnie (…)?”. W przypadku Karola Wojtyły – pisze SZ – Kościół katolicki oddalił to pytanie, a podążył za wezwaniem milionów ludzi, którzy w kwietniu 2005 r. zawołali „Santo subito!” (Natychmiast święty!)”. Jego następca, Benedykt XVI, skrócił czas prowadzący po śmierci papieża do kanonizacji. Ekspresowa procedura nie musiała uwzględniać żadnych opóźnień. Miliony ludzi, którzy w tę niedzielę (27.04.14) okażą w Rzymie pobożny entuzjazm, mogą ten fakt przyjąć do wiadomości z wdzięcznością” – konstatuje dziennik.
Monika Skarżyńska
red. odp.: Iwona D. Metzner
-----------------------------------------------------------------------------