SZ: niemieccy śledczy bezradni wobec rosyjskiego oligarchy
7 czerwca 2022Niemiecki dziennik podaje we wtorek (07.06.2022), że niemieckie władze od dłuższego czasu podejrzewają rosyjsko-uzbeckiego oligarchę Aliszera Usmanowa, objętego sankcjami przez UE i USA, o pranie brudnych pieniędzy. Współwłaściciel holdingu Metalloinvest zbił majątek przede wszystkim w związku z produkcją stali i wydobyciem metali szlachetnych oraz gazu.
Z ustaleń „Sueddeutsche Zeitung” (SZ) wynika, że od 2017 roku do Jednostki Analityki Finansowej (Finance Intelligence Unit - FIU), będącej częścią służb celnych wpłynęło kilkadziesiąt zawiadomień o podejrzeniu prania brudnych pieniędzy. Pochodziły od banków, jak Deutsche Bank, Bayerische Landesbank, Commerzbank czy kasa oszczędnościowa Miesbach-Tegernsee. „Powodem zawsze było to, że pieniądze na przelewy pochodziły od firm na Karaibach albo innych rajów podatkowych” – pisze „SZ”. Tak było na przykład w przypadku sowitego wynagrodzenia dla osobistego kucharza Usmanowa, mistrza kuchni włoskiej z Essen w Niemczech. Przypisywana rosyjskiemu miliarderowi firma Klaret Holdings Limited z siedzibą na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych w marcu 2017 roku zawarła z kucharzem umowę, zgodnie z którą przelewała do Essen 10 tysięcy euro miesięcznie, plus premię świąteczną.
Żadnego procesu i sfrustrowani śledczy
Jeden z banków poinformował FIU w Kolonii, że przelewy te mogą służyć ukrywaniu majątku. „Ale najwyraźniej nic się nie wydarzyło” – pisze „SZ”. Według gazety przypadek Usmanowa jest przykładem tego, jak „na Zachodzie można przesuwać w te i we wte pieniądze, pochodzące z wątpliwych źródeł” – bez żadnych konsekwencji. „Żadnego oskarżenia, żadnych procesów, sfrustrowani śledczy” – podsumowuje gazeta sprawę Usmanowa.
Z kolei rzecznik miliardera twierdzi, że Usmanow nigdy nie został poinformowany przez niemieckie władze o podejrzeniach. Według rzecznika wszystkie przypuszczenia dotyczące prania brudnych pieniędzy są zniesławieniem, a Usmanow nie robił niczego sprzecznego z prawem.
Jak pisze gazeta, FIU, podlegająca Federalnemu Ministerstwu Finansów, zgodnie z procedurą przekazała podejrzenia odpowiednim organom śledczym w Bawarii, Hesji i Nadrenii Północnej-Westfalii. Jedynym efektem jest na razie postępowanie we Frankfurcie, które jednak nie jest skierowane przeciwko żadnej konkretnej osobie i „nie rokuje szczególnych nadziei”, pisze „SZ”.
Luksusowe życie u podnóża Alp
Z kolei prokuratura w Monachium miała badać zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa dotyczące zarówno przelewów z Karaibów, jak i „luksusowego stylu życia Usmanowa nad Tegernsee”. W Tegernsee „oligarcha zafundował sobie trzy bardzo drogie wille, które rzekomo przekazał potem członkom rodziny. Uzbek chętnie zapraszał swoich popleczników do tamtejszych luksusowych hoteli. Piękne życie u podnóża Alp skończyło się jednak, gdy po rosyjskiej napaści na Ukrainę UE podjęła działania przeciwko Usmanowowi i wielu innych domniemanych zauszników Putina, Uzbek w pośpiechu opuścił Tegernsee i odleciał do swojej ojczyzny” – pisze „SZ”.
Według gazety mimo zgłaszanych przez banki podejrzeń dotyczących budzących wątpliwości przelewów i wypłat z kont, prokuratura w Monachium nie uznała, że ma podstawy do wszczęcia postępowania. „Do tego potrzebowała wskazówek, iż pieniądze pochodzą z konkretnych przestępstw. Jeden ze śledczych z innego landu Niemiec, zajmujący się podejrzeniami wobec Usmanowa o pranie brudnych pieniędzy mówi, że w przypadku oligarchów zachodzić mogą przypuszczenia, iż zdobyli majątek dzięki kontaktom politycznym albo w budzący wątpliwości sposób. A przepływy finansowe z Karaibów są szczególnie podejrzane. Ale ponieważ wnioski do Rosji o pomoc prawną z reguły są bezskuteczne, to postępowania w większości nie dają wielkich nadziei na sukces” – wyjaśnia „Sueddeutsche Zeitung”.
Rozmówca gazety przyznaje, że to, iż nie można było iść tropem licznych podejrzeń dotyczących Usmanowa, jest „frustrujące”. „SZ” przypomina, że Usmanow zaskarżył przed Sądem UE decyzję o objęciu go sankcjami w związku z inwazją na Ukrainę. Nie chce być uważany za zausznika Putina, ale też nie odciął się publicznie od niego – zauważa gazeta.