SZ o uchodźcach: UE powinna przedstawić Polsce ofertę
13 listopada 2021„Łukaszenka jest despotą, władcą stosującym przemoc, dyktatorem. Bardzo bolesne jest to, że to właśnie jemu udaje się wskazywać palcem na UE jako organizację naruszającą prawa człowieka” – pisze Heribert Prantl w komentarzu opublikowanym w weekendowym wydaniu „Sueddeutsche Zeitung”.
„Gra Łukaszenki jest cyniczna, ale sprawdza się. Polska traktuje uchodźców tak, jakby byli towarzyszami Łukaszenki. Ale nie są nimi, są ofiarami” – podkreśla publicysta. Jak zaznacza, uchodźcy są uciekinierami z terenów, na których toczy się wojna i dlatego z dużą dozą prawdopodobieństwa mają prawo do otrzymania ochrony. „Zbiorowe odrzucenie tych ludzi bez sprawdzenia stanowi naruszenie każdego prawa; narodowego, europejskiego i międzynarodowego” – uważa Prantl.
Polityka odstraszania
Łukaszenka demaskuje „świętoszkowatość” europejskiej polityki migracyjnej, której konwencje, umowy i prawne reguły obiecują ochronę, ale w sytuacji krytycznej nie dotrzymują słowa. „UE stosuje politykę odstraszania. Na wyspach Morza Śródziemnego instrumentem odstraszania są obozy dla uchodźców, których stanu nie da się opisać słowami” – czytamy w „SZ”.
Na granicy UE w Europie Wschodniej odstraszanie polega na „pozbawionym współczucia zbiorowym odsyłaniu” uchodźców, praktykowanym przez Polskę i wspieranym oraz wynagradzanym przez inne kraje członkowskie i UE. Polsce oferowana jest pomoc przy zabezpieczeniu granicy i odsyłaniu ludzi, ale nie w humanitarnej pomocy dla uchodźców – krytykuje Heribert Prantl.
Jego zdaniem celem stosowania nielegalnych „push-backs” (wypychania ludzi za granicę) jest ich zalegalizowanie i uczynienie z nich normalnej praktyki. Aby podgrzewać atmosferę, stosuje się „wojenne słownictwo” mówiąc o „hybrydowej wojnie” Łukaszenki. Zdaniem Prantla jest to próba uczynienia z odsyłania ludzi szukających ochrony, a więc z aktu w prawie migracyjnym ściśle zabronionego, działania służącego rzekomo bezpieczeństwu i obronie.
„Odmawia się ochrony uprawnionym do niej, ponieważ ta odmowa ma służyć odparciu ataku. W ten sposób ochrona uchodźców jest marginalizowana. Istnieje obawa, że zimą 2021/22 idea ochrony zamarznie w lasach wschodnioeuropejskich. Byłaby to zdrada wartości, na których powstała Unia Europejska” – ostrzega niemiecki publicysta.
Czuły punkt UE
„Łukaszenka jest przestępczą kreaturą” – podkreśla zastrzegając, że białoruski dyktator nie mógłby trafić w czuły punkt UE, gdyby tego punktu nie było. UE tylko dlatego może dać się szantażować, ponieważ zdradziła prawo migracyjne.
Heribert Prantl zwraca uwagę, że zmieniając w 1993 roku prawo o azylu, RFN stała się prekursorem obrony przed uchodźcami. Nowelizacja przerzuciła odpowiedzialność za uchodźców na sąsiadów Niemiec.
„Outsourcing” uchodźców był pierwszym doświadczeniem Polaków w relacjach z Niemcami i Europą na początku lat 90. Polsce narzucono umowę o readmisji w celu deportowania dziesiątków tysięcy uchodźców z Niemiec. To nie miało nic wspólnego z solidarnością – zauważył autor.
„W przypadku Białorusi UE powinna pokazać Polakom, że poważnie traktuje solidarność w polityce migracyjnej. UE powinna poprosić Polskę o rejestrację uchodźców z Białorusi i o krótkotrwałą opiekę nad nimi. W zamian, Unia powinna rozdzielić kontyngenty uchodźców w Europie w celu dalszego ich sprawdzenia” – pisze Prantl.
„Być może Polska, która na własnej skórze doświadczyła, że problemy z uchodźcami dotyczą nie tylko Europy Południowej, lecz także bezpośrednio Europy Wschodniej, będzie bardziej otwarta na nowe solidarne podejście” – konkluduje publicysta „Sueddeutsche Zeitung” i dodaje: „Być może taki gest ożywiłby bardzo napięte relacje między UE a Polską, co byłoby dobrodziejstwem dla Europy”.