SZ: Polacy i Niemcy to całkiem dobrzy przyjaciele
18 czerwca 2016Polska i Niemcy świętują 25-lecie podpisania Traktatu o dobrym sąsiedztwie. Prezydent Joachim Gauck odwiedził wczoraj Warszawę, gdzie wystąpił na wspólnej konferencji z prezydentem Andrzejem Dudą. W przyszłym tygodniu spotkają się przedstawiciele rządów obu krajów.
Jak przyznaje w „Sueddeutsche Zeitung” korespondent tej gazety w Warszawie, odkąd PiS przejął w Polsce władzę, nad relacjami polsko-niemieckimi zbierają się chmury. „Tak było już dziesięć lat temu, podczas pierwszych rządów PiS. Dziś, rządząc samodzielnie, partia ta demontuje fundamenty państwa prawa bez porównania bardziej konsekwentnie niż wtedy” - pisze Florian Hassel.
„Kaczyński, potężniejszy niż każdy inny polski polityk od upadku komunizmu, pozwolił odżyć antyniemieckim mitom i pretensjom: gdy mówi o gospodarczym wyzysku Polski przez Niemcy, jej politycznym podporządkowaniu, czy sterowanej przez Niemcy UE. Media rządowe pokazują Niemcy jako kraj już prawie w rozsypce, bo przejęty przez imigrantów” - pisze niemiecki dziennikarz.
Relacje ludzi inne niż widzi je PiS
Jak jednak podkreśla, ostatnie 25 lat było w relacjach polsko-niemieckich okresem szczęśliwym, przede wszystkim pod względem współpracy. Polacy przestali się bać Niemców do tego stopnia, że z zadowoleniem przyjęli obecność u siebie żołnierzy Bundeswehry, którzy w mijającym tygodniu wzięli udział w ćwiczeniach NATO „Anakonda” na terenie Polski.
„Tak czy siak miliony Polaków i Niemców mają o wiele lepsze i bezkonfliktowe relacje sąsiedzkie, niż pozwalałyby to przypuszczać pretensje Kaczyńskiego i jego przybocznych. Miliony ludzi się odwiedzają, żyją i pracują w kraju sąsiadów, z ciekawością zwiedzają zabytki po drugiej stronie granicy” - pisze Hassel, przytaczając statystyki: 6 mln niemieckich gości w Polsce w zeszłym roku, przy tendencji zwyżkowej.
Polacy chcą nadrobić czasy, gdy nie mieli państwa
Korespondent „Sueddeutsche Zeitung” podkreśla też, że Jarosław Kaczyński i inni przedstawiciele polskich elit w swoim podejściu do UE reprezentują wielu Polaków, dla których suwerenne, autorytarnie rządzone państwo narodowe to ideał: „To historycznie zrozumiałe w społeczeństwie, które utraciło swoje państwo na pod sto lat, a potem przez kilkadziesiąt lat funkcjonowało jako sowiecki satelita. Po upadku komunizmu chce ono nadrobić długo wyczekiwaną suwerenność”.
Hassel przypomina jednak, że w międzyczasie zmieniły się warunki zewnętrzne: przystąpienie Polski do UE, szansa na modernizację i miliardy euro subwencji to także określone zobowiązania - do zrzeczenia się części suwerenności i przyjęcia podstaw demokracji, m.in. podziału władzy i instytucji państwa prawa. „Jak bardzo zrozumiałe jest polskie marzenie o suwerennym państwie z historycznego punktu widzenia, tak trudne jest ono do przeforsowania w radykalnie zmienionej zjednoczonej Europie” - dodaje.
Namawia jednak, by Polski nie pouczać publicznie, bo unijny ostrzał nie usunie historycznych obciążeń. „Delikatne relacje między Niemcami i Polską wymagają pielęgnacji, najlepiej poprzez spotkania, które w czasach kryzysu są ważniejsze niż wcześniej. Bo to sąsiedztwo jest wystarczająco silne, by przetrwać także fazy napięć politycznych”.
Oprac. Monika Margraf