SZ:Baltic Pipe nie tylko projektem energetyczno-gospodarczym
6 lipca 2017W komentarzu zatytułowanym: „Gaz i puste obietnice. Polska krytyka pod adresem niemieckiego gazociągu uzasadniona” autor komentarza Florian Hassel przypomina czerwcową (8.06.17) wizytę premier Beaty Szydło w Świnoujściu, gdzie w terminalu gazu skroplonego LNG doszło do rozładunku pierwszego amerykańskiego tankowca teksaskiego koncernu Cheniere Energy. „Jeszcze kilka lat temu byłoby to nie do pomyślenia. Polska była uzależniona od dostaw gazu kolonialnego władcy – Moskwy, a USA nie miała wtedy gazu do sprzedania – pisze korespondent „Süddeutsche Zeitung” (SZ). Dzisiaj, jak zauważa, przy nadwyżkach produkcyjnych w Stanach Zjednoczonych oraz rosnącej energii odnawialnej, USA sprzedaje coraz więcej ropy i gazu. A Polacy chętnie widzieliby kolejne tankowce i nie mieliby nic przeciwko temu, by „Biały Dom odegrał większą rolę w europejskiej polityce energetycznej”. Polegałaby ona na finansowym udziale amerykańskich firm w kosztach planowanego gazociągu Baltic Pipe. Jak tłumaczy dalej Florian Hassel „Polska chce w ten sposób zredukować zależność od dostaw rosyjskiego gazu oraz wysłać sygnał w kwestii planowanej drugiej magistrali gazociągu Nord Stream 2”. Zdaniem korespondenta SZ gdyby amerykańskie firmy przystąpiły do projektu Baltic Pipe, stałby się on podobnie jak Nord Stream 2 - projekt Kremla i Urzędu Kanclerskiego - czymś więcej niż tylko projektem energetyczno-gospodarczym. Nawet, jeśli kanclerz Merkel zapewnia, że ma on wyłącznie taki charakter. Jak zaznacza SZ, „Angela Merkel i wcześniejszy minister gospodarki Sigmar Gabriel mogą to powtarzać bez końca", jednak „polscy partnerzy nie dają temu wiary”.
Wielka polityka sojuszu
W Europie środkowej w polityce energetycznej chodzi nie tylko o ogrzanie pokoju, lecz o niezależność, naciski i zaufanie – o wielką politykę sojuszu – stwierdza SZ. W Polsce nikt nie wierzy zapewnieniom Niemiec, co do roli gospodarczej gazociągu bałtyckiego Nord Stream. „Nie daje się wiary, choćby z powodu traumatycznych doświadczeń historycznych. A w kwestii energetycznej niezależności, dla Polski bolesne jest położenie w niemiecko-rosyjskim imadle – zauważa Florian Hassel. Autor podkreśla, że Berlin nigdy nie traktował na serio także argumentów wcześniejszych polskich rządów. Tymczasem "obecny narodowo-populistyczny rząd" podejrzewa, że w razie wątpliwości niemieccy politycy zamiast uwzględnić interesy Europy Środkowej dojdą do porozumienia z Rosjanami. Zarzut ten może być efektem politycznej kalkulacji, jest jednak uzasadniony – uważa korespondent pisząc dalej, że „mało jest obecnie tematów, przy których można by przyznać rację polskiemu rządowi, ale ten na pewno się do nich zalicza”.
Wątpliwy Nord Stream
Publicysta podkreśla, że budowa gazociągu Nord Stream była od początku gospodarczo i politycznie wątpliwa. Wspominając o uzależnieniu Ukrainy od rosyjskiego gazu ziemnego oraz o wielokrotnych próbach Rosji wykorzystania dostaw gazu do politycznych rozgrywek, Florian Hassel podkreśla, że Warszawa usiłuje dzięki inicjatywie Trójmorza oraz wzorcowemu projektowi gazowemu Baltic Pipe „zbudować sobie pozycję nieoficjalnego lidera”. Lecz, zdaniem autora komentarza „to się nie uda, gdyż zbyt wielka jest zależność pozostałych sąsiadów od Niemiec, a ich interesy są z Niemcami oraz Francją mocno powiązane”. Polska zanadto wyizolowała się politycznie m. in. na skutek coraz bardziej autorytarnych rządów.
„Także niejednokrotnie eurosceptyczne Czechy uznały wymierzony w Berlin i Paryż trzon inicjatywy Trójmorza, jako nie do zaakceptowania" – pisze Florian Hassel. I dodaje, że „na niewiele zdadzą się też próby Warszawy flirtowania z Donaldem Trumpem”. Jak tłumaczy autor, Trump formą i treścią swojej polityki znajduje nielicznych sojuszników w Europie Środkowej.
W opinii korespondenta „Süddeutsche Zeitung” na poparcie zasługuje jednak próba zbudowania gazociągu Baltic Pipe. Rozwiązaniem dla niezależności energetycznej Europy jest różnorodność źródeł dostaw energii. Jednak „inną kwestią jest czy Baltic Pipe stanie się rzeczywistością – stwierdza korespondent, dodając, że aby gazociąg gospodarczo funkcjonował potrzebna jest wystarczająca ilość potwierdzeń na dostawy. „Energetyczne problemy Europy są różnorodne i polityczne zarazem" – konstatuje autor komentarza.
Opr. Alexandra Jarecka