SZ: Smutny czas dla polskiej dyplomacji
16 lutego 2018„Gdyby Kreml wyznaczył swoim specom od manipulowania opinią publiczną zadanie wyrządzenia dalszych szkód i tak już nadwyrężonemu wizerunkowi Polski, to być może wpadliby oni na taki pomysł jak list marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego do 20 milionów mieszkających za granicą Polaków” – pisze w piątek warszawski korespondent Süddeutsche Zeitung Florian Hassel.
Komentator wyjaśnia, że szef jednej z izb parlamentu prosi, by „denuncjować tych, który szkodzą dobremu imieniu Polski”.
Jego zdaniem ta akcja „pasuje do narodowo-populistycznego obrazu, zgodnie z którym Polska atakowana jest ze wszystkich stron i musi bronić się ze wszystkich sił przed Niemcami, UE, Rosją, Ukrainą czy też historykami, którzy nadmiernie się interesują ciemnymi stronami polskiej historii”.
Zdaniem Hassela fakt, że „żenujący” list napisany został przez jednego z najwyższych rangą polskich polityków i rozesłany oficjalnie przez ministerstwo spraw zagranicznych, też nie powinien dziwić, gdyż „pasuje do sytuacji”. Jak zaznacza, nowego szefa resortu Jacka Czaputowicza cechuje „elegancja” w wystąpieniach, jednak w sprawach merytorycznych wykazuje bezkompromisowość.
Przeczytaj także: Niemcy. Krytyka apelu o zgłaszanie antypolskich opinii. "Godne ubolewania"
Dziennikarz SZ przypomina, że 10 kwietnia przypada rocznica katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego w Smoleńsku. Z tej okazji Czaputowicz polecił wszystkim przedstawicielstwom dyplomatycznym za granicą, by upamiętniły „ofiary”, przy czym autor bierze to słowo w cudzysłów.
„Rzekomy zamach jest wynalazkiem rządzącej partii i jest po prostu absurdem wykorzystywanym do celów propagandowych; do nieszczęścia doszło wskutek błędu pilota” – pisze Hassel. Jak dodaje, poprzednik Czaputowicza (Witold Waszczykowski, red.) też „występował bardziej w roli ideologa niż dyplomaty”.
„To smutny czas dla polskiej dyplomacji, która jeszcze kilka lat temu cieszyła się na świecie uznaniem” – podsumowuje Hassel.
Jacek Lepiarz, Berlin