Szansa na sukces
16 lutego 2009W organizowanych co dwa lata ogólnoniemieckich konkursach młodych talentów w dziedzinie sztuki biorą udział wszystkie 24 niemieckie akademie sztuk pięknych. Typują one według własnych kryteriów swoich faworytów do konkursu – każda po dwóch. 48 adeptów sztuki otrzymuje jedyną w swoim rodzaju okazję zaprezentowania swych osiągnięć w salach na piętrze bońskiej Galerii Sztuki i Wystaw – Bundeskunsthalle, która przyciąga zawsze tłumy miłośników sztuki.
Promocja wśród szerokiej publiczności
Robert Fleck, nowy dyrektor Bundeskusthalle, sam jest absolwentem jednej z akademii sztuk pięknych i cieszy się, że może gościć utalentowanych młodych artystów, którzy stoją u progu samodzielnego życia artystycznego. Podkreśla, że prezentując prace w bońskiej Galerii mają oni okazję zdobyć doświadczenie ekspozycyjne w instytucji muzealno-wystawienniczej.
-"To coś całkiem innego niż ASP. Ich prace będą wisieć tu przez cztery tygodnie w miejscu, gdzie zazwyczaj zawieszamy dzieła wielkich mistrzów, którym z namaszczeniem każdy z nich przyglądał się przy okazji wystaw. Teraz mogą się z nimi porównać. Ważny jest też katalog do tej wystawy, który ma pomóc młodym artystom w promocji i jest też źródłem informacji dla szerokiej publiczności”- mówi Robert Fleck.
Spośród 48 uczestników wystawy jury, w którego skład wchodzą kuratorzy i krytycy sztuki, wyłania w każdej edycji konkursu dodatkowo sześć osób, które otrzymują nagrody pieniężne. Zamysłem tego jest stworzenie adeptom sztuki możliwości poddania się krytycznej ocenie fachowców.
Polskie nazwiska na liście talentów
Na liście utalentowanych adeptów sztuki niemieckich akademii sztuk pięknych w tegorocznej 19. edycji konkursu znalazło się wiele brzmiących po polsku nazwisk.
Paweł Podolak, urodzony w Legnicy, był faworytem ASP w Münster (Monastyrze). Kamil Dakowicz urodził się w Gdańsku, a wytypowany został do konkursu przez ASP w Stuttgarcie. Prezentuje na wystawie prace graficzne o tematyce religijnej, w których dowcipnie operuje elementami współczesnymi. O swojej uczelni mówi, że charakteryzuje ją bogactwo warsztatowe.
-"Żadna Akademia w Niemczech nie oferuje tylu możliwości wypróbowania różnych technik jak w Stuttgarcie” - wyjaśnia.
Po ekspozycji swoich prac w Bundeskunsthalle Kamil obiecuje sobie tylko jedno: -"Tyle, że więcej ludzi będzie po prostu mogło zobaczyć moje obrazy” - mówi.
Daniel Sabrański nie mówi słowa po polsku. Jego dziadkowie przyjechali do Niemiec z Pomorza po wojnie. Daniel jest absolwentem berlińskiej ASP, a jego prace fotograficzne znajdują się już w kilku kolekcjach sztuki.
Do sztuki przez rzemiosło
Gregor Gaida urodził się w Chorzowie i miał 6 lat, kiedy przyjechał z rodzicami do Niemiec.
–"Dlatego bardzo źle mówię po polsku. Mówię jak dziecko”- śmieje się i kontynuuje rozmowę po niemiecku.
–"Mam kilka zawodów. Zacząłem od technika dentystycznego, potem studiowałem rzeźbę w drewnie, a potem poszedłem na ASP i z rzemieślnika przeobraziłem się w artystę. -"Nie wiedziałem, że chcę zajmować się sztuką. Malowałem, ale nie chciałem studiować” - dodaje po polsku.
Gregor studiował w ASP w Bremie, która specjalizuje się w rzeźbie. Od lat fascynuje go flaga. Jest ona motywem potężnej instalacji przypominającej tylko na pierwszy rzut oka radziecką rzeźbę socrealistyczną. Artystę zajmuje w niej ambiwalencja między potęgą a słabością.
-"Cieszy mnie, że mogę pokazać moje prace szerokiej publiczności. Może coś z tego wyniknie, jakieś kontakty. Dlatego jestem bardzo szczęśliwy" - cieszy się.
Sztukę studiuje się nie dla pieniędzy
Xenia Yvon Lesniewski ma polskich rodziców, ale urodziła się w Niemczech. Skończyła ASP w Offenbach.
–"Poszłam na tę uczelnię, bo tam nie trzeba wybierać między rzeźbą, malarstwem a wideo. Można wszystko wypróbować. Potem trzeba się oczywiście ukierunkować. Ale ja pracuję multimedialnie, dlatego studiuję u wielu profesorów” - mówi Xenia.
Nie martwi ją to, że tylko 5 % absolwentów ASP w Niemczech potrafi wyżyć ze sztuki.
-"Wiedziałam z góry, że z samej sztuki żyć się nie da. Ale myślę, że o tym wie każdy z nas, kto idzie na ASP. Zresztą taka gwarancja nie jest potrzebna nikomu, kto się decyduje na te studia. Sztukę studiuje się, bo się tego pragnie” - podsumowuje Xenia.