Szczepić, tylko czym?
20 listopada 2009Tego ranka Claudii Böhnke marzy się większa poczekalnia. Jest dziewiąta rano, właśnie otworzyła gabinet a ludzi już pełno. Przy recepcji kolejka, telefon dzwoni bez przerwy. Pielęgniarka wypełnia formularze, odpowiada na pytania. Druga ustala cztery terminy na raz. Stres. Doktor Böhnke opadają ręce: „Przez tę świńską grypę już nie wiem, jak mamy sobie radzić. Telefon dzwoni bez przerwy. Szaleństwo”.
Trwa największa w historii Niemiec akcja szczepień. Początkowo Niemcy byli wstrzemięźliwi, mowa była o „przesycie” szczepieniami. Tyle, że stopniowo grypa się rozszerza, według Instytutu im. Roberta Kocha ponad 50 tys. osób jest już zainfekowanych wirusem H1N1, 22 osoby zmarły. W bońskim gabinecie doktor Böhnke codziennie do 180 pacjentów dopytuje się o możliwość dostania szczepionki.
Strach przed skutkami ubocznymi
Rainer Vogel wychodzi właśnie z gabinetu. Też dał się zaszczepić, jak by nie było świńska grypa jest śmiertelna, argumentuje. Chociaż decyzji nie podjął łatwo: „Przed przyjściem do lekarza dobrze się poinformowałem, czego normalnie nie robię. Ale tym razem mam więcej obaw, niż przy innych szczepieniach”. Rainer Vogel myśli przy tym przede wszystkim o niemiłych efektach ubocznych, jakie wywołuje Pandemrix: „Mają być znacznie gorsze, niż po normalnym szczepieniu przeciwko grypie. Człowiekowi puchnie ramię i czuje się… grypowo”. Naprawdę zdezorientowany był jednak dopiero po meldunkach o występowaniu ciężkich powikłań, zwłaszcza reakcjach alergicznych.
Doktor Böhnke zdaje sobie sprawę, że pacjenci są zaniepokojeni. Ich obawy traktuje poważnie, ale zarazem uspokaja: „Alergiczna reakcja może się zdarzyć przy każdym szczepieniu. Niektórych po prostu nie można wcześniej przewidzieć. Zdarzają się jednak ekstremalnie rzadko”. Tygodniowo pani doktor zaszczepia około stu pacjentów. Jak dotąd wszyscy znieśli szczepienie dobrze.
Szczepionki nie dojechały
Walka ze świńską grypą toczy się jednak w Niemczech opornie. I lekarze, i pacjenci zirytowai są sposobem, w jaki ministerstwa zdrowia i urzędy organizują tę akcję szczepień. Nie w każdym kraju federalnym obowiązują zresztą te same reguły. Kiedy na przykład w Hamburgu szczepić mogą tylko wybrani lekarze, w Nadrenii Północnej-Westfalii każdy, kto zgłosi taką gotowość. Düsseldorf otworzył specjalny, centralny punkt szczepień. W innych miastach szukałoby się czegoś takiego na próżno.
Zgodnie z planem wydziały zdrowia powinny dostarczać lekarzom zamówioną przez nich ilość szczepionek. Często jednak trzeba czekać i to długo. Claudia Böhnke kręci tylko głową: „Ktoś popełnił jakiś błąd organizacyjny i moja praktyka została z pustymi rękoma. W ubiegłym tygodniu było więc krucho”.
Tyle, że także wydziały zdrowia nie dysponują odpowiednią ilością szczepionek. Powodem są problemy produkcyjne dostarczającego Pandemrix koncernu farmaceutycznego Glaxo Smith Kline (GSK). Podczas spotkania w ubiegłym tygodniu z federalnym ministrem zdrowia Philippem Röslerem i ministrami krajów związkowych koncern zapewnił jednak, że do końca listopada dostarczy 9.3 mln szczepionek. Mają być też rozprowadzane szybciej, niż dotąd.
Doktor Claudii Böhnke zapewnienia te niewiele pomagają. W tym tygodniu też dostała za mało szczepionek. Zamówiła sto, przyznano jej trzydzieści: „To za mało, żeby zaszczepić wszystkich chętnych”. Mimo to, jest optymistką. Tym bardziej, że jest przekonana, iż akcja szczepień pozwoli uniknąć fali zachorowań.
Brigitta Moll / Elżbieta Stasik
red.odp.: Małgorzata Matzke