Szczyt G7: Jeszcze tylko tydzień na ewakuację z Kabulu?
24 sierpnia 2021Przywódcy grupy G7 zakończyli we wtorek wieczorem [24.8.21] telekonferencyjne obrady o Afganistanie. Jednym z priorytetów premiera Borisa Johnsona (Brytyjczycy kierują w tym roku G7), kanclerz Angeli Merkel oraz prezydenta Emmanuela Macrona było przekonanie USA, by odroczyć poza 31 sierpnia końcową datę dla – możliwej dzięki amerykańskiemu wojsku – ewakuacji zachodnich obywateli i Afgańczyków szczególnie zagrożonych przez przez talibów.
– Podobnie jak i kilku innych przywódców, mówiliśmy Amerykanom o potrzebie zabezpieczenia lotniska tak długo, jak to potrzebne – powiedział po zakończeniu obrad Charles Michel, przewodniczący Rady Europejskiej. I Johnson, i szefowie instytucji UE odmawiali bezpośredniej odpowiedzi, czy Biden im odmówił. Ale z Waszyngtonu już od wtorku rana płynęły sygnały, że USA zamierzają trzymać się ustalonej z talibami daty wycofania wojsk, w tym z lotniska w Kabulu. – Wyraziliśmy swoje obawy co do daty 31 sierpnia. Ale nie do mnie należy odpowiedź, co postanowi prezydent Biden – powiedział Michel.
Przesiedlenia Afgańczyków
Przedstawiciele 27 krajów Unii w najbliższy czwartek i piątek będą obradować w Brukseli o wspólnej odpowiedzi na wydarzenia w Afganistanie, w tym w kontekście migracyjnym. To przygotowanie do nadzwyczajnego posiedzenia szefów MSW, które wkrótce zamierza zwołać słoweńska prezydencja w Radzie UE. Na stole leży głównie finansowe wsparcie Unii dla krajów sąsiadujących z Afganistanem (głównie Pakistanu, Iranu, Azji Środkowej), do których będą trafiać uchodźcy, a także przesiedlenia uchodźców bezpośrednio z krajów graniczących z Afganistanem do państw UE. – Pracujemy nad wsparciem finansowym dla krajów Unii gotowych na procesy przesiedlania – powiedziała dziś Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej.
Von der Leyen podkreśliła, że przejmowanie Afgańczyków w ramach przesiedleń będzie akcją podejmowaną dobrowolnie przez poszczególne kraje Unii. Clement Beaune, francuski minister ds. UE, w dzisiejszym wywiadzie dla „Le Monde” przyznaje, że uzyskanie konsensusu 27 krajów byłoby trudne i dlatego dla Paryża priorytetem jest wypracowanie wspólnego planu przede wszystkim z Berlinem. Niewykluczone, że akcji przesiedleń z ONZ-owskich obozów dla uchodźców do UE zacznie domagać się też Turcja, do której trafia wielu Afgańczyków. Prezydent Recep Erdogan przed kilku dniami w rozmowie telefonicznej z Michelem miał zastrzegać, że zdolności Turcji w przyjmowaniu migrantów, w tym uchodźców, są na wyczerpaniu.
Bruksela dąży do wspólnego podziału ciężarów w ramach „forum na rzecz przesiedleń” m.in. z udziałem USA, ONZ, a także Wlk. Brytanii oraz Kanady, które już zadeklarowały przyjęcie po 20 tys. Afgańczyków. Von der Leyen zapowiedziała dziś zwiększenie pomocy humanitarnej Brukseli dla Afgańczyków (w kraju i poza Afganistanem) z około 50 do ponad 200 mln euro w 2021 r. – Pomoc humanitarna z definicji nie trafia w ręce władz, lecz naszych humanitarnych organizacji partnerskich. Dostajemy wiadomości, że zostają w Afganistanie – tłumaczył dziś jeden z urzędników UE. Natomiast Unia zamraża miliard euro pomocy rozwojowej dla Kabulu.
Co z polską granicą?
Przesiedlenia mają być alternatywą dla migracji nielegalnymi szlakami do Europy. – Nie pozwólmy na powstanie nowego rynku dla przemytników ludzi. Jesteśmy zdeterminowani, by przepływy migracyjne utrzymać pod kontrolą, a nasze granice pod ochroną – powiedział Charles Michel po zakończeniu obrad G7.
Kilka godzin wcześniej rzecznik Komisji Europejskiej uchylił się od komentowania sytuacji na granicy między Polską i Białorusią. Ogólnikowo podkreślił zarówno potrzebę przeciwstawiania się nielegalnej migracji (i jej organizatorom), jak i wymóg poszanowania prawa humanitarnego, wraz z wymogiem dostępu do procedury azylowej. – Śledzimy wydarzenia na granicy między Polską i Białorusią – powiedział rzecznik Christian Wigand.
– Za wcześnie jest decydować, jaki rodzaj relacji będziemy rozwijać z nowymi władzami Afganistanu – powiedział Michel. Unia (zarówno Bruksela, jak i kluczowe kraje UE) mają pewne nadzieje, że za pomocą „marchewek” finansowych mogą próbować wywierać pewien wpływ na zachowanie nowej władzy w Kabulu.