COP23. Niemcy zwiększą pomoc dla krajów wyspiarskich
6 listopada 2017Niemiecka minister środowiska Barbara Hendricks poinformowała w pierwszy dzień (6.11.17) szczytu klimatycznego COP23 w Bonn, że rząd federalny zwiększy pomoc finansową dla państw wyspiarskich szczególnie zagrożonych zmianami klimatycznymi. W tym celu do Funduszu Adaptacyjnego ONZ ma wpłynąć dodatkowych 50 mln euro. Dotąd Niemcy wpłaciły 190 mln. - W ten sposób sygnalizujemy, że Niemcy są solidarne z tymi, którzy szczególnie dotkliwie odczuwają zmiany klimatyczne - powiedziała Barbara Hendricks.
Fundusz Adaptacyjny ONZ powstał w 2001 r., by w krajach rozwijających się finansować projekty i programy przystosowawcze do zmian klimatu.
Barbara Hendricks uroczyście otworzyła na COP23 niemiecki pawilon, w którym prezentowane są dotychczasowe osiągnięcia klimatyczne Niemiec. W wywiadzie dla portalu "T-Online" minister krytycznie podsumowała dotychczasowe wysiłki w walce z globalnym ociepleniem, stwierdzając, że „bez względu na to, kogo się uwzględni, żaden z dotychczasowych rządów nie uczynił w ostatnich 20 latach wystarczająco dużo, by osiągnąć zamierzone cele”. Jednocześnie wyraziła nadzieję, że uczestnicy szczytu w Bonn dojdą do porozumienia w kwestii redukcji CO2 i metod jego pomiaru. Jej zdaniem potrzebne są jednolite standardy, "by żaden kraj nie oszukiwał”. - O ile w Paryżu uchwaliliśmy swego rodzaju ustawę zasadniczą ws. ochrony klimatu, teraz chodzi o wytyczne, które pozwolą wcielić ją w życie – powiedziała Barbara Hendricks.
Z kolei minister ds. współpracy gospodarczej i rozwoju Gerd Müller zaapelował, by niemiecka debata klimatyczna nie została ograniczona wyłącznie do energetyki węglowej. Jak powiedział w Bonn, „każdy ma swój wkład i nie pozostaje to w sprzeczności z interesami gospodarczymi". - Ochrona klimatu stwarza miliony miejsc pracy na świecie i setki tysięcy w Niemczech – podkreślił chadecki polityk.
Apel obrońców środowiska
Aktywiści na rzecz ochrony środowiska i badacze klimatu zaapelowali do niemieckiego rządu, by zrezygnował on z elektrowni węglowych. Jak powiedział dziennikowi „Neue Osnabrücker Zeitung” Christoph Bals z organizacji pozarządowej Germanwatch, zamknięcie co najmniej połowy elektrowni jest jedynym sposobem na to, by Niemcy zrealizowały do 2020 r. wytyczony cel klimatyczny. Jednak do realizacji celów klimatycznych przewidzianych na okres do 2030 r. „potrzeba dużo więcej”.
Rząd Niemiec postawił sobie za cel redukcję do 2020 r. gazów cieplarnianych o 40 procent, a do 2030 r. zgoła o 55 procent w porównaniu z rokiem 1990. Jednak, jak ostrzega Christoph Bals, od 2009 r. nie nastąpiła redukcja emisji. „Jeśli podczas koalicyjnych negocjacji rządowych nie zostaną podjęte odpowiednie środki działania, Niemcy staną przed klimatyczno-politycznym blamażem – ostrzega ekspert. Obok zamknięcia kolejnych elektrowni węglowych domaga się on także zmian w komunikacji i transporcie dzięki wykorzystaniu ruchu szynowego oraz e-mobilności. Jednocześnie nalega, by stworzone zostały bodźce zachęcające do renowacji budynków oraz restrukturyzacji rolnictwa.
Alexandra Jarecka (dpa, afp, dw)