Policja w Kolonii: eksplozja mogła pochłonąć wiele ofiar
16 października 201855-letni Syryjczyk, który w poniedziałek (15.10.18) w południe rozlał i podpalił benzynę w restauracji na kolońskim Dworcu Głównym, miał zamiar spowodować poważne szkody - wynika z informacji przekazanych we wtorek (16.10.18) dziennikarzom przez policję. Napastnik miał przy sobie koktajle Mołotowa oraz butle z gazem używane na kempingach z przyczepionymi do nich metalowymi kulami.
Najprawdopodobniej podłożony przez niego ogień miał spowodować eksplozję butli z gazem i masakrę wśród gości przebywających w restauracji. Ten plan nie powiódł się przypuszczalnie dlatego, że natychmiast włączyła się automatyczna instalacja gaśnicza. Uzbrojony w broń gazową napastnik zdążył zabrać ze sobą część butelek z benzyną oraz butli i uciekł do położonej naprzeciwko apteki. Tam za zakładniczkę wziął pracowniczkę apteki - powiedział dyrektor wydziału kryminalnego komendy policji w Kolonii Klaus-Stephan Becker. Kobieta przeżyła dzięki zdecydowanej akcji policji - w momencie, kiedy napastnik oblał ją benzyną i próbował podpalić dosięgły go kule antyterrorystów. Kobieta z lekkimi obrażeniami, ale w szoku, trafiła do szpitala. Zamachowiec przeżył ciężko ranny. Po operacji znajduje się obecnie w stanie sztucznej śpiączki.
Operowana została także 14-letnia dziewczynka, która doznała poważnych poparzeń w dworcowej restauracji. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Lekkich obrażeń doznała także inna kobieta z restauracji.
Rewizja w kwaterze zamachowca
Jeszcze w poniedziałek wieczorem policja przeszukała pokój Syryjczyka w schronisku dla uchodźców w kolońskiej dzielnicy Neuehrenfeld. Znaleziono pokaźne ilości benzyny. Według Klausa-Stephana Beckera na ścianach pokoju wisiały plakaty o treści religijnej. - Z pierwszych ustaleń wynika, że były to napisy o treści islamskiej, ale nie islamistycznej - powiedział. Dodał, że Syryjczyk mieszkał sam. Jego przebywająca w Syrii żona składała wnioski o pozwolenie na przyjazd, które zostały jednak odrzucone. W Niemczech przebywa natomiast brat i syn zamachowca.
Jak wynika z informacji policji przybył on do Niemiec w marcu 2015 roku i został uznany za uchodźcę. Posiadał ważne prawo pobytu do 2021 roku. Był wcześniej wielokrotnie notowany przez policję za drobne przestępstwa; z wyjątkiem jednej sprawy wszystkie umarzano. Policja nie potrafiła odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie został on deportowany. - O deportacji decyduje Urząd ds. Cudzoziemców, nie policja - stwierdził jedynie Klaus-Stephan Becker.
Policja opublikowała zdjęcie plecaka i torby, które uciekając zamachowiec zostawił w restauracji.
Dochodzenie w sprawie zamachu na dworcu w Kolonii przejmie najprawdopodobniej w najbliższym czasie Prokuratura Federalna w Karlsruhe. Dzieje się tak z reguły w przypadku przestępstw o charakterze terrorystycznym.