Szefowa Zielonych Claudia Roth była na granicy syryjsko-tureckiej
11 sierpnia 2012Deutsche Welle: Tysiące Syryjczyków ucieka przed wojną domową i opuszcza rodzinne strony. Podobno w Jordanii schronienie znalazło już ponad 150 tysięcy ludzi, a w Turcji około 50 tysięcy.
Dopiero co wróciła pani z regionu przygranicznego między Syrią a Turcją. Z jakimi wrażeniami?
Claudia Roth: Słyszałam, co ludzie przeżyli podczas ucieczki i w jak dramatycznej sytuacji są ojcowie, którzy stracili swoje dzieci, dzieci, które nie wiedzą, gdzie podziali się ich rodzice, ludzie, którzy boją się tego, co się dzieje w Syrii.
Turcja przyjęła prawie 50 tysięcy uchodźców. Kraj ten dowiódł, co oznacza pomoc sąsiedzka, co oznacza pomoc humanitarna. Te 50 tysięcy odnosi się wyłącznie do osób, które umieszczono w obozach dla uchodźców. Jeszcze więcej przeniesiono do kwater prywatnych.
Poza krajem jest obecnie prawie 300 tysięcy Syryjczyków. Ale w jeszcze gorszej sytuacji znajduje się teraz ponad półtoramilionowa rzesza Syryjczyjków, którzy zostali w ojczyźnie. Ci ludzie potrzebują natychmiastowej pomocy humanitarnej, żywności, opieki medycznej. Potrzebują też wody. I potrzebują takiej międzynarodowej wspólnoty państw, która nie forsuje partykularnych interesów ich kosztem.
DW: Chyba można wyjść z założenia, że ten konflikt tak szybko się nie skończy. Czy obozy dla uchodźców w krajach sąsiedzkich mają dostatecznie dużo miejsca, aby przyjmować niekończącą się falę uchodźców?
CR: Myślę, że powinniśmy poinformować kraje przyjmujące uchodźców, że i my, Niemcy, jesteśmy gotowi ich przyjąć, jeżeli tego zechcą. Również w Niemczech żyją ludzie o syryjskich korzeniach, którzy władają arabskim. Wydaje mi się, że wiele osób w Republice Federalnej jest zdania, iż naszym obowiązkiem jest pomóc ludziom, którzy potrzebują schronienia. Ale piękne słowa to za mało. Takim krajom jak Turcja, Jordania czy Liban trzeba zaoferować coś konkretnego.
DW: Czy sądzi pani, że jest jeszcze możliwość politycznego rozwiązania tego konfliktu, może, gdy Narody Zjednoczone będą miały nowego specjalnego wysłannika ONZ ds. Syrii? Lakhdar Brahimi jest w końcu doświadczonym dyplomatą.
CR: Tragedią Syrii jest umiędzynarodowienie konfliktu. Tu istotną rolę odgrywają bardzo zróżnicowane interesy: czy to rosyjskie, chińskie, irańskie, czy też interesy Arabii Saudyjskiej, Kataru, Turcji i USA; interesy na szkodę Syryjczyków.
Teraz chodzi o to, by międzynarodowa wspólnota państw wytyczyła jasny cel, stworzyła nową architekturę, która miałaby rację bytu po Assadzie; która powstrzymałaby mordowanie się nawzajem. Według mnie dalsze dostawy broni do Syrii są niewłaściwą drogą.
Syryjczycy potrzebują ofensywy humanitarnej a nie broni, czy też żołnierzy najemnych, z czym też się spotkałam. Ci żołnierze byli z Tadżykistanu, Libii i Bangladeszu. Na pewno nie chodziło im o demokrację. Nowy wysłannik ONZ będzie potrzebował międzynarodowej wspólnoty państw, która mówi jednym głosem. W przeciwnym razie dojdzie do eskalacji konfliktu, który może się rozszerzyć na cały region, co byłoby katastrofalne.
DW: Zatem nie tylko Rosja, Chiny i Iran muszą coś zrobić, lecz również międzynarodowa wspólnota państw?
CR: Zgadza się. Wszyscy. (...) Wydaje mi się, że powinno się jak najszybciej zwołać konferencję z udziałem wszystkich zainteresowanych, nie wyłączając Iranu. W końcu Syryjczycy pragną tego, czego chciały i inne kraje arabskie, mianowicie arabskiej wiosny; wiosny, która przyniesie demokrację po 40 latach dyktatury.
Claudia Roth jest szefową partii Zielonych. 9 sierpnia 2012 roku odwiedziła turecko-syryjski teren przygraniczny.
Sabine Hartert-Mojdehi / Iwona D. Metzner
red. odp.: Alexandra Jarecka