1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Sztuka do walki z NPD

6 października 2009

W Lipsku teatr offowy urozmaica prozę życia w byłej dzielnicy robotniczej. Ale, kiedy jesienią 2008 r. w sąsiedztwie swoje biuro otworzyła NPD, artyści myślą nie tylko o sztuce.

https://p.dw.com/p/K0Cp
Jedna z wielu galerii w robotniczej dzielnicy w Lipsku.
Jedna z wielu galerii w robotniczej dzielnicy w Lipsku.Zdjęcie: DW

Wieczór w zachodniej części Lipska. Na trasie wylotowej z miasta jak zawsze korowody ciężarówek. W zapuszczonej kamienicy na rogu, za wielką witryną wystawową opuszczonego sklepu performerka, Weronika Merklein improwizuje w duecie z koleżanką spór o dramacie wzajemnych stosunków. Obie mają nasadzone na głowę zajęcze uszy. Najpierw wydają z siebie nieartykułowane dźwięki, następnie ich konwersacja przeobraża się w wymianę niepowiązanych ze sobą znaczeniem słów dwóch postaci z komiksu, rzucanych sobie jak piłki.

W pomieszczeniu stoi też wanna, która w czasie trwania performance wypełnia się bliżej niezidentyfikowaną cieczą wydobywającą się z gumowego węża.

Weronika Merklein nie chce zdradzić szczegółów o tym, nad czym pracuje. Wiadomo tylko, że swój performance zatytułowała „A i V – galeria projektów i dźwięków”. Laboratorium sztuki, w którym prezentowany będzie performce Weroniki, stworzyła Anna Schimkat. Galeria dźwięków jest częścią działalności alternatywnej sceny artystycznej, która powstała i rozwija się w byłej dzielnicy robotniczej Lipska.

Lipsk potrzebuje nas

Installacja "leuchtrekl 3" Sabiny Fischer - sztuka przeciwko NPD
Installacja "leuchtrekl 3" Sabiny Fischer - sztuka walczy z NPDZdjęcie: DW

Konceptualistka, Sabine Fischer od samego początku aktywnie współtworzyła infrastrukturę sceny artystycznej w dzielnicy. Razem ze znajomymi zajmowała pustostany na siedziby związków artystycznych, galerii, kawiarni, pracowni i teatrów. Dzięki nim omijana łukiem dzielnica Lindenau zyskała nowy wizerunek, a jej mieszkańcy - urozmaicone życie kulturalne. Lecz od niedawna przygląda się temu z uwagą NPD. Nowe biuro tej prawicowo ekstremistycznej partii znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie nowej galerii i kawiarni. Artyści czują się nieswojo w tym sąsiedztwie. W poczuciu zagrożenia stworzyli „Sieć niezależnych przestrzeni artystycznych w dzielnicy Lipsk-Lindenau”.

„Widzę, czego ty nie widzisz”

Wysokie ogrodzenie przed biurem NPD
Wysokie ogrodzenie przed biurem NPDZdjęcie: DW

Pierwszym przedsięwzięciem tej sieci był wycieczki studyjne : „Wynajęliśmy piętrowy, czerwony autobus, jakich pełno w Londynie” – opowiada Anna Schimkat. Wycieczki odbywały się na krótkiej trasie i miały tylko jeden cel: oglądanie z pierwszego piętra autobusu ponad wysokim ogrodzeniem, co dzieje się wokół biura NPD. Kiedy autobus trzeci raz wyruszył w drogę, pasażerowie oglądali, jak neonaziści wcinają kiełbaski i kotlety z grilla. Ponieważ nikt nie pomyślał o zgłoszeniu tej cyklicznej „autobusowej akcji artystycznej” w Urzędzie Porządkowym, policja musiała któregoś dnia chronić autobus, który kilku neonazistów ścigało z rozpostartymi flagami Niemiec.

Liderzy neonazistów i ich sympatycy starają się generalnie nie rzucać w oczy i nie narzucają się nikomu. Ale mimo to mieszkańcy dzielnicy czują się nieswojo, zaś artyści odbierają bezpośrednie sąsiedztwo NPD jako zagrożenie dla ich pracy w dzielnicy. Tak myśli też miejski planista, Fritjof Mothes, który przyłożył rękę do powstania w dzielnicy Lindenau sceny artystycznej.

Lindenau odradza się

Galeria "Kuhturm" - sztuka przeciwko NPD
Galeria "Kuhturm" - sztuka przeciwko NPDZdjęcie: DW

Fritjof Mothes jest założycielem organizacji „Haushalten e.V”, która zajmuje się poszukiwaniem pustych lokali na pracownie, „laboratoria sztuki” lub mieszkania dla artystów. Robi on wszystko, żeby ożywić bezbarwne życie w dzielnicy. Obecnie coraz więcej młodych rodzin z dziećmy osiedla się w wolnych mieszkaniach w Lindenau. Fritjof Mothes twierdzi, że jest to najlepsza metoda na pozbycie się z dzielnicy neonazistów.

Artyści z Lindenau czują sią odpowiedzialni za atmosferę życia w dzielnicy i marzy im się, żeby wreszcie bardziej koncentrować się na pracy niż na neonazistach. I tym razem – zapewniają wymyślili coś równie śmiesznego, jak wycieczki autobusowe – jako odpowiedź na trudne sąsiedztwo.

Maximilian Grosser/ciel

red.odp.Andrzej Krause