Sztuka zagrabiona w słynnych Pinakotekach?
15 czerwca 2014Chodzi o 14 dzieł sztuki z kolekcji Maxa Amanna (1891-1957), które Bawarskie Narodowe Zbiory Malarstwa zgłosiły teraz na platformę internetową Lost Art. Są to obrazy i rzeźby, które trafiły do muzeum po 1945 roku w ramach tzw. "przekazania własności państwowej". Teraz Pinakoteki poinformowały, że badacze proweniencyjni ustalili częściowe pochodzenie zbiorów: należały one do kolekcji ważnego działacza NSDAP Maxa Amanna.
Zaufany człowiek Hitlera, publicysta i kolekcjoner sztuki
Max Amann kierował od 1922 roku narodowosocjalistycznym wydawnictwem Franz-Eher-Verlag, w którym ukazywał się m.in. organ prasowy NSDAP, gazeta "Obserwator ludowy", a następnie, jako przewodniczący Izby Prasowej Rzeszy, był odpowiedzialny za ideologiczne posłuszeństwo mediów III rzeszy. Adolf Hitler miał podyktować Amannowi drugą część "Mein Kampf" - także tytuł książki był pomyslem Ammana.
W ramach powojennej denacyfikacji Amann został uznany przez sąd za jednego z "głównych winowajców partyjnych", skazany na 10 lat ciężkich robór i konfiskatę majątku. Powojenna republika Federalna Niemiec przekazała jego kolekcję sztuki do Bawarskich Narodowych Zbiorów Malarstwa, która zarządza większością kolekcji malarstwa i sztuki Wolnego Państwa Bawarii.
14 dzieł budzi wątpliwości
Jak poinformowały teraz monachijskie Pinakoteki, w przypadku kolekcji Maxa Amanna zachodzi podejrzenie, że część dzieł pochodzi z rabunku i grabieży. Dlatego monachijskie muzea zgłosiły 14 dzieł, co do których istnieją wątpliwości, na listę Lost Art, aby wyjaśnić ich pochodzenie. Wśród nich są takie obrazy jak "Znachorka" Antona Seitza, "Pastuch nad Jeziorem Starnberg" Johanna Adama Kleina, "Bijatyka przed gospodą" Heinricha Buerkela i "Wróżbitka" Eduarda Kurzbauera.
Debata publiczna pomaga badaniom prowiniencyjnym
Głośny przypadek spektakularnych zbiorów sztuki Gurlitta spowodował niedawno dużą publiczną debatę na temat badań nad prowiniencją zagrabionych dzieł sztuki w Niemczech. Inaczej niż jeszcze kilka lat temu, debata ta sprawiła, iż zmienia się świadomość muzeów i instytucji promujących sztukę. Wiele znanych kolekcji stara się w tej chwili o środki finansowe na zbadanie pochodzenia ich zbiorów. W ciągu pierwszych miesięcy tego roku Berliński Oddział Badań Prowienienckich (AfP) otrzymał 29 podań o długoterminowe wsparcie w tym zakresie. - Jest to rekordowa liczba, oceniła Monika Gruetters, Pełnomocnik Rządu Federalnego ds. Kultury i Mediów.
Na takie badania przeznaczono ze środków jej resortu 2 mln euro, dalsze 1,2 mln euro pochodzą z budżetów własnych muzeów i bibliotek. Gruetters dodała, że rządowi zależy dziś na uzyskaniu przejrzystej dokumentacji zbiorów oraz wypracowaniu takich rozwiązań, które pomogą rozpatrzyć pojawiające się wnioski restytucyjne.
Rozalia Romaniec (dpa)
red. odp.: Andrzej Pawlak