Süddeutsche Zeitung: Akta Katynia w internecie, Stalin na billboardach, a niemieckie auta w polskich dziuplach
29 kwietnia 2010Kilka dni przed obchodami 65 rocznicy zakończenia II Wojny Światowej Rosjanie demonstrują dystans wobec dyktatury Stalina - pisze SZ. Dzisiejsze wydanie zajmuje się dwoma aspektami "sąsiedzkiego otwarcia wobec Polski". O ile otwarcie Polska – Rosja obserwuje cały świat niemal wstrzymując oddech w oczekiwaniu na sukces, o tyle otwarcie Polska - Niemcy - innego wprawdzie formatu - jest coraz większą porażką dla właścicieli dobrych samochodów w Niemczech.
Zamknięte? Otworzyć!
W minioną środę po raz pierwszy tamtejsze archiwum państwowe zamieściło dokumenty radzieckiej zbrodni na polskich oficerach z 1940 na oficjalnej stronie internetowej urzędu. Między innymi memorandum ówczesnego szefa tajnych służb, Ławrientija Berii, w którym Stalin „poleca zabicie polskich jeńców przez rozstrzelanie”. Wprawdzie kopie tych dokumentów są w rękach Polaków od 1992 roku, ale od wczoraj można je, tak po prostu, wywołać w internecie. Rosja demonstruje „otwartość absolutną”- pisze autor artykułu, Johannes Boie, cytując wypowiedź szefa rosyjskiego archiwum państwowego, udzieloną agencji Intefax. „Do dziś wielu Rosjan przypisywało tę zbrodnię nazistom, a niektórzy rosyjscy deputowani utrzymują tę wersję do dziś. Publikacja tych dokumentów, z polecenia samego Miedwiediewa, skierowana jest przede wszystkim do Rosjan”. Gazeta pisze również, że Rosjanie zrezygnowali także z innego kontrowersyjnego pomysłu: Podczas obchodów 9 maja nie będzie billboardów z wizerunkiem Stalina, przy czym upierał się m. in. Mer Moskwy, Jurij Łużkow. W każdym razie agencje informacyjne cytują dyplomatyczny komentarz „dobrze poinformowanych kręgów“ z komitetu organizacyjnego obchodów: „portretów Stalina się nie przewiduje”.
Otwarte? Zamknąć!
Tymczasem zniesienie kontroli granicznej wychodzi bokiem właścicielom dobrych samochodów w Niemczech. Statystyki przerażają – kradzież drastycznie wzrasta. O prawie 30 procent i to pierwszy raz od 1993 roku - pisze Fabian Heckenberg na łamach dzisiejszego wydania SZ. Tamtejsza policja uważa, że gros kradzieży to konsekwencja wejścia w życie traktatu w Schengen, dzięki któremu gangi złodziei samochodów z Polski i Czech zyskały nowe, bezpieczne rewiry. I co ciekawego dowiaduje się dziennikarz w rozmowie z ekspertem ds. kryminalistyki, Dirkiem Jacobem – znikają dziuple samochodowe w Niemczech, w których przestępcy rozkładali auta na części w celu dalszego przerzutu na wschód. To paradoksalnie obniża wykrywalność takich przestępstw i rozbijania gangów.
Süddeutsche Zeitung / Agnieszka Rycicka