Süddeutsche Zeitung: polska droga do euro
25 kwietnia 2013„Süddeutsche Zeitung” (SZ) publikuje artykuł Witolda Gadomskiego, dziennikarza „Gazety Wyborczej” (GW), który przedstawia stosunek Polski do waluty europejskiej. Na wstępie artykułu pt. „Z powodu reform – tak dla Euro” („Ja zum Euro – um der Reformen willen”) autor zaznacza, że entuzjazm z powodu wejścia do UE był wśród wszystkich europejskich narodów największy właśnie w Polsce. Nawet na krótko przed wybuchem kryzysu finansowego co najmniej połowa Polaków opowiadała się też za strefą euro. „Jednak w ostatnich latach liczba zwolenników dramatycznie zmalała, a euroseptycyzm społeczeństwa ma wpływ na eurosceptycyzm polityków”- pisze autor. Zdaniem Gadomskiego obecnie najbardziej realistyczną datą przystąpienia Polski do strefy euro wydaje się być dopiero rok 2020.
Polski eurosceptycyzm
Publicysta GW tłumaczy, że po 2004 roku prawicowe ugrupowania, a przed wszystkim PiS, zaczęły demonstrować swą niechęć wobec wspólnej waluty, a następnie pakietów stabilizacyjnych i fiskalnych manipulując obawami tradycyjnie nastawionych Polaków. Zdaniem autora polscy eurosceptycy nie poddają w wątpliwość przynależności do UE, bo wynikają z niej korzyści z powodu chociażby subwencji dla rolnictwa czy środków z funduszu strukturalnego. Eurosceptycy krytykują tylko pracę instytucji unijnych, a przede wszystkim unię walutową.
Witold Gadomski pisze ponadto, że wejście do strefy euro utrudnia zapis w konstytucji z 1997 roku, którego zmiana wymaga 2/3 głosów w Sejmie. Następnie informuje, że głównymi zwolennikami waluty europejskiej jest dzisiaj w Polsce lewica, która używa argumentów głównie politycznych, twierdząc, że bez przynależności do strefy euro Polska zepchnięta zostanie na margines Europy.
Autor wyjaśnia też, że brak entuzjazmu dla euro wśród Polaków spowodował, że kolejne ekipy rządowe przesuwały w czasie temat przystąpienia do unii walutowej. Obawiano się bowiem ryzyka destabilizacji i zahamowania wzrostu gospodarczego.
Kryzys i słaba złotówka
Zdaniem Witolda Gadomskiego dopiero globalny kryzys finansowy w 2008 r. zmienił nastawienie polskich polityków i ekonomistów do euro. Doradcy premiera Tuska popierali zamiar przyjęcia wspólnej waluty argumentując, że uchroni ona m.in. polską gospodarkę przed skutkami negatywnego bilansu handlowego oraz załamaniem kursu wymiany. Tymczasem gwałtowny spadek wartości złotego o 30 procent przyczynił się do silnego wzrostu gospodarczego w Polsce w 2009 r. kiedy reszta Europy pogrążyła się w recesji. Jednak nastawienie zmieniło się diametralnie po zapaści gospodarczej Grecji i innych krajów strefy. Gadomski zauważa, że
dzisiaj nawet najbliżsi współpracownicy ojca polskich reform Leszka Balerowicza są przeciwko euro. On sam wciąż uważa jednak wspólną walutę za główny cel. Głównych zalet tego posunięcia upatruje w idącej za tym konieczności przeprowadzenia reform. Polska nie spełniała dotąd ani jednego kryterium z Maastricht. Ale zdaniem ich spełnienie nie wystarczy, by poczuć się pewnie w strefie euro. Jego zdaniem musi dojść do redukcji narodowego zadłużenia oraz uelastycznienia rynku pracy, które pozwoliłyby gospodarce reagować na kryzys z zewnątrz bez potrzeby dewaluacji waluty. Jeśli uda się przeprowadzić reformy to polska gospodarka będzie z tego korzystać niezależnie od tego czy znajdzie się w strefie euro, czy nie.
Aleksandra Jarecka