Są równi i równiejsi. Unijny paszport dla bogatych
22 kwietnia 2013Z unijnym paszportem można dużo bardziej komfortowo podróżować czy robić interesy. Nie wszędzie potrzebne są wizy. Można też osiedlić się w dowolnym państwie UE.
Aby dostać na przykład paszport cypryjski wystarczy w przyszłości ulokować na tej wyspie trzy miliony euro. Tak brzmi przynajmniej obietnica prezydenta Cypru, Nikosa Anastasiadiesa, który w ten sposób próbował udobruchać rosyjskich biznesmenów na drorocznym spotkaniu gospodarczym w Limassol. Anastasiades przyznał, że zdaje sobie sprawę ze strat, jakie rosyjscy krezusi ponieśli na Cyprze ze względu na warunki unijnej pomocy dla tej wyspy. Do tej pory cypryjski paszport też już można było "wykupić", ale zainteresowani musieli ulokować na Cyprze co najmniej 15 mln euro na 5 lat.
Polityk partii Zielonych i europoseł Jan Philipp Albrecht uważa tego rodzaju reguły za nieadekwatne. – Mam zastrzeżenia co do tego, kiedy szczególnie państwa UE zupełnie dowolnie rozdają swoje obywatelstwo – powiedział, zaznaczając, że wiele osób żyjących na stałe w jednym z unijnych krajów czeka długo na naturalizację. - Nadawanie obywatelstwa musi odbywać się dla wszystkich na równych zasadach – oświadczył w rozmowie z Deutsche Welle.
Sprzedaż wiązana: paszport wraz z nieruchomością
Faktycznie europejskie państwa prowadzą różną politykę imigracyjną. Na przykład w Irlandii do roku 2001 można było stosunkowo prosto nabyć obywatelstwo tego kraju, dokonując tam inwestycji. Obecnie inwestycja rzędu pół miliona euro w jakiś publiczny projekt w dziedzinie oświaty, opieki zdrowotnej, sztuki czy sportu gwarantuje tylko uzyskanie pozwolenia na pobyt.
Obywatelstwo Portugalii można uzyskać przy zakupie jakiejś nieruchomości; podobnie w przyszłości ma być w Hiszpanii. Kto zakupi tam obiekt za co najmniej 160 tys. euro, ten będzie miał prawo do pozwolenia na stały pobyt.
Na Węgrzech drogę do nowej ojczyzny toruje zakup obligacji państwowych. Taka opcja zdaje się być najbardziej interesująca dla inwestorów z Rosji, Chin i Indii.
"Problem estetyczny"
Krajem, który bogatym Europejczykom in spe najgoręcej zachwala firma doradcza "Henley & Partners" jest Austria.
Austriacki rząd jest bowiem uprawniony do przyznania obywatelstwa obcokrajowcowi, który "już ma, albo można się po nim spodziewać, że będzie miał, nieprzeciętne dokonania, leżące w interesie Republiki Austrii". W ten sposób austriackim paszportem legitymuje się np. słynna śpiewaczka operowa Anna Netrebko czy jeden z inwestorów w branży hotelarskiej pochodzący z Arabii Saudyjskiej.
– Uważam to za problem estetyczny – podkreśla Dietrich Traenhardt, emerytowany wykładowca uniwersytetu w Monastyrze (Münster) i ekspert w dziedzinie polityki migracyjnej, dodając jednak, że nie uważa takiej procedury naturalizacji za jakieś zagrożenie dla Unii Europejskiej. Ludzi, którzy otrzymują obywatelstwo tą drogą jest raptem garstka. W roku 2012, jak podaje Statistik Austria, nikt nie został w tym kraju naturalizowany w zamian za poczynione inwestycje. W roku poprzednim były to 23 osoby, które skorzystały ze szczególnego paragrafu austriackiej ustawy o obywatelstwie.
Natomiast dla śmiertelników, którzy pragnęliby austriackiego obywatelstwa, droga ta jest dużo bardziej wyboista niż w innych państwach UE, zaznacza prof. Thraeinhardt. Wysokie są opłaty, a czas oczekiwania długi.
Brak debaty jest błędem
Jeżeli przyjrzeć się polityce imigracyjnej w państwach unijnych, można jednak stwierdzić, że faktycznie bogatym jest łatwiej. Dotyczy to także na przykład Niemiec, które prowadzą całą akcję naboru dobrze wykształconych specjalistów ze spodziewanymi wysokimi dochodami. - I jeżeli jednocześnie kładzie się kłody pod nogi biednym ludziom, którzy są, że tak powiem, nieprzydatni z ekonomicznego punktu widzenia, którzy chcieliby przyjechać do Niemiec z krajów trzecich, to cała sprawa nabiera podobnego charakteru jak rozwiązanie cypryjskie - zaznacza prof. Thraenhardt.
Jednak tak szybko polityka naturalizacji w UE się nie zmieni, uważa Jan Philipp Albrecht. – O przyznawaniu obywatelstwa w UE mówi się raczej powściągliwie. Uważam to za błąd – podkreśla polityk partii Zielonych.
Julia Mahncke / Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek