Słowacja. Rozwój energii atomowej – żółwie tempo i problemy
21 marca 202336 lat i cztery dni po rozpoczęciu budowy włączono do europejskiej sieci energetycznej trzeci blok elektrowni atomowej Mochovce na Słowacji. W czasach kryzysu energetycznego Słowacy wiążą wielkie nadzieje z energetyką jądrową: siłownia, która pochłonęła 5,7 miliarda euro, ma sprawić, że Słowacja będzie eksporterem energii elektrycznej netto, czyli przyczynić się do tego, że będzie się jej w tym kraju produkować w sumie więcej niż zużywać. Dzięki blokowi Mochovce 3 udział energii jądrowej w całym koszyku energetycznym ma wzrosnąć z 52 do 65 procent.
Podczas gdy Niemcy mają 15 kwietnia ostatecznie odejść od energii atomowej, na Słowacji jest ona nadal uważana za technologię przyszłości. Według sondażu przeprowadzonego przez koncern energetyczny Slovenské Elektrárne (SE) 43 procent społeczeństwa uważa ją za kluczowy element walki z kryzysem klimatycznym. Zwykli obywatele i eksperci są w większości za energią jądrową, a w bezpośrednim sąsiedztwie reaktorów ta akceptacja jest nawet znacznie większa.
Zbyt długa przerwa w budowie
Słowackie instalacje jądrowe bywają też krytykowane pod kątem bezpieczeństwa. Zastrzeżenia zgłasza zwłaszcza sąsiednia Austria. Jej ludność zablokowała w 1978 roku w referendum uruchomienie jedynej własnej siłowni atomowej, a plany budowy kolejnych zarzucono. Mochovce są oddalone od austriackiej granicy o niespełna 100 kilometrów w linii prostej, a drugą słowacką elektrownię atomową Jaslovské Bohunice dzieli od najbliższej austriackiej wioski tylko około 60 kilometrów.
Wizja lokalna w Mochovcach z Reinhardem Uhrigiem z austriackiej organizacji ekologicznej Global 2000 w grudniu ubiegłego roku. Pod butami chrzęści cienka, porowata warstwa śniegu. W obniżeniu terenu dobrze widać obszar elektrowni. Z prawej strony unosi się para z czterech kominowych chłodni starych bloków 1 i 2. Pośrodku – ogromne hale reaktorów, w lewej, bordowej części umieszczono nowsze reaktory 3 i 4. Po ich lewej stronie w błękitne niebo wznoszą się cztery kolejne chłodnie kominowe. – Cała budowa leżała odłogiem od przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych – skarży się Reinhard Uhrig. – To jedyna elektrownia atomowa, która tak mocno się zestarzała jeszcze przed uruchomieniem.
Rozpoczęta w styczniu 1987 roku budowa bloków reaktorów 3 i 4 przypadła na burzliwe czasy. Najpierw była aksamitna rewolucja w Czechosłowacji pod koniec 1989 roku, potem – podział na dwa państwa z początkiem 1993 roku. Niepodległej Słowacji najzwyczajniej brakowało pieniędzy na kontynuację budowy. 15 lat później udziały w Slovenské Elektrárne nabył włoski inwestor, który odważył się zrealizować projekt.
„Zrównać z ziemią i zbudować od nowa”
Zdaniem Reinharda Uhriga ta długa przerwa stanowi problem. – Nawet gdyby to zrobić najlepiej jak można, elementy konstrukcyjne się zużywają, zwłaszcza warstwy izolujące, uszczelki, wały turbin i generatorów. Według niego jednak również plac budowy był źle konserwowany.
– Dysponujemy zdjęciami nadesłanymi przez jednego z informatorów, pokazującymi na przykład, jak awaryjny generator prądu stoi w kałuży. W przypadku czwartego bloku, który ma zostać oddany do użytku w ciągu najbliższych dwóch lat, Uhrig widzi mniej problemów, gdyż jego budowa była mniej zaawansowana przed przerwaniem prac.
W niektórych miejscach dokonano istotnych zmian konstrukcyjnych, zasadniczo chodzi jednak wciąż o stosunkowo starą technikę. Aktywista wytyka brak osłony ochronnej, zabezpieczającej reaktor przed upadkami samolotów i atakami terrorystycznymi. Mówi o elementach, „których nie da się naprawić; gdzie należałoby zrównać instalację z ziemią i zbudować ją całkowicie od nowa”.
Global 2000, a także rząd w Wiedniu wielokrotnie składali skargi, ale ich sprzeciwy były bezskuteczne. W sierpniu ubiegłego roku słowacki urząd nadzoru nad energetyką atomową wydał ostateczne zezwolenie na uruchomienie reaktora.
Trudne rozstanie z rosyjskimi prętami paliwowymi
Mochovce 3 i 4 to – tak samo jak pozostałe reaktory na Słowacji – reaktory wodne ciśnieniowe według radzieckiego projektu. Trzydzieści pięć lat temu Moskwa jeszcze uchodziła za sprzymierzeńca, dziś zaś prowadzi w Ukrainie, u wschodnich sąsiadów Słowacji, sprzeczną z prawem międzynarodowym wojnę. Stanowi to problem geopolityczny dla funkcjonowania elektrowni jądrowych; sześciokątne pręty paliwowe sprowadzano dotychczas z Rosji, od spółki-córki Rosatomu.
Krótko po zamknięciu wiosną ubiegłego roku unijnej przestrzeni powietrznej dla samolotów rosyjskich, Bratysława jeszcze wydała specjalne zezwolenie, aby samolot transportowy mógł przywieźć świeże pręty paliwowe. Jednak na przyszłość Słowacja poszukuje alternatywnych dostawców; tak samo jak Czechy, Finlandia, Węgry i Bułgaria, w których również stoją siłownie atomowe typu radzieckiego. W Czechach już zawarto umowy z francuskim Framatome i amerykańskim Westinghouse, które od 2024 mają dostarczać pręty paliwowe.
Mochovce 3 wybawieniem z kłopotów finansowych
Na razie jednak blok Mochovce 3 jest uruchamiany z użyciem rosyjskich prętów paliwowych. Proces ten trwał ostatecznie dłużej niż tego oczekiwał operator elektrowni, Slovenské Elektrárne; ostatnią przyczyną był grudniowy wyciek w zbiorniku ciśnieniowym reaktora. Opóźnienia wpędziły SE w tarapaty finansowe, gdyż spółka musiała kupować prąd na rynku europejskim po niekiedy bardzo wysokich cenach.
W umowie z rządem SE zobowiązała się do ustalenia górnej granicy ceny prądu na poziomie nieco ponad 61 centów za kilowatogodzinę. Obecnie negocjowana jest zmiana tego limitu. Właścicielami SE są w jednej trzeciej rząd Słowacji, w jednej trzeciej – włoska spółka Enel i w jednej trzeciej – czeski EPH Holding. Blok Mochovce 3 ma pomóc w realizacji porozumienia z rządem, jak niedawno oświadczył w komunikacie prasowym prezes SE Branislav Strýček.
O ile nic nie stanie na przeszkodzie, koncern Slovenské Elektrárne chce, by nowy blok osiągnął 100 procent swoich mocy produkcyjnych w drugiej połowie kwietnia. Czyli dokładnie wtedy, kiedy Niemcy pierwszy raz od ponad 60 lat zaprzestaną wytwarzania energii atomowej.