TAZ: dlaczego Zachód bardziej broni Izraela niż Ukrainy?
20 kwietnia 2024„Chociaż Charków się pali, elektrociepłownie w Kijowie są bombardowane, a rząd w Warszawie robi co może, żeby ożywić Trójkąt Weimarski, to wydaje się, że w ostrożnym stanowisku niemieckiej polityki wobec Wschodu nic się nie zmienia” – piszą Karolina Wigura i Jarosław Kuisz w felietonie opublikowanym w weekendowym wydaniu dziennika „Tageszeitung” (TAZ).
Autorzy zaznaczyli, że Europejczycy mieszkający na wschód od Łaby obawiają się, iż Niemcy mogą zdystansować się od ogłoszonego po wybuchu wojny przez kanclerza Olafa Scholza „epokowego przełomu”. Zdaniem autorów, niemieckie elity polityczne wykazują tym mniej odwagi, im bliżej są wybory parlamentarne (planowane na jesień 2025 r. – red.). „Wśród elit szerzy się strach przed społeczeństwem, które nie chce wojny” – konstatują polscy publicyści.
Niemieckie elity boją się społeczeństwa
Ich zdaniem nastroje wśród wschodnioeuropejskich sojuszników Ukrainy po ataku irańskich dronów na Izrael’ jeszcze się pogorszyły. Brytyjskie, amerykańskie, francuskie, a nawet jordańskie wojsko pomogło w zestrzeleniu irańskich rakiet. „Dlaczego w przypadku Izraela możliwa była interwencja, a w przypadku Ukrainy nie? – pytają Wigura i Kuisz.
Autorzy odnoszą się do słów szefa brytyjskiej dyplomacji Davida Camerona, który oświadczył, że zestrzelenie rakiet w ukraińskiej przestrzeni powietrznej nie wchodzi w rachubę, gdyż stanowiłoby ryzyko eskalacji i wybuchu wojny. „Nie do wiary, że argument o eskalacji jest ciągle w obiegu” – dziwią się autorzy. Czy Cameron chce naprawdę po dwóch latach wojny powiedzieć, że o tym, jaką formę będzie miał rosyjski atak, decydować będą Paryż lub Londyn, a nie Moskwa?
„Europa Wschodnia ma poczucie, że tysiące martwych Ukraińców ciągle jeszcze nie robią wrażenia na zachodnich sojusznikach, na tych samych sojusznikach, którzy w latach 90. gwarantowali nienaruszalność ukraińskich granic w zamian za rezygnację Kijowa z głowic atomowych” – przypomnieli autorzy. Jak zaznaczyli, Ukraińcy wyciągają z tej sytuacji bolesny wniosek: gdyby wówczas nie oddali broni atomowej, to nie potrzebowaliby Żelaznej Kopuły. A być może nie doszłoby do rosyjskiej agresji – piszą w konkluzji Wigura i Kuisz.