TAZ: Polityczna presja na krakowski Teatr im. Słowackiego
13 maja 2022Lewicowy berliński dziennik donosi w piątek (13.05.2022), że „rośnie polityczna presja” na teatr im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, który wystawił „feministyczną inscenizację” „Dziadów” Adama Mickiewicza.
Jak pisze korespondentka gazety Gabriele Lesser, po miesiącach od głośniej premiery i wielu wyprzedanych spektaklach, krakowski teatr, jego dyrektor i reżyserka są głęboko rozczarowani. „Bowiem rządzący narodowi populiści nie widzą w zbierającej wiele pochwał inscenizacji ‚arcydzieła'. Politycy partii Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęli procedurę odwołania dyrektora teatru Krzysztofa Gołuchowskiego, wycofali obiecane pieniądze w wysokości 3 milionów złotych i wstrzymali proces nadania Teatrowi im. Juliusza Słowackiego status teatru publicznego ze stałym finansowaniem z Ministerstwa Kultury. Reżyserka Maja Kleczewska dowiedziała się, że odwołano jej planowaną nową inscenizację w renomowanym Teatrze Starym w Krakowie” – relacjonuje Lesser.
„Lustrzane odbicie społeczeństwa”
Jak pisze „TAZ”, ani protesty widzów ani nawet petycja dyrektorów teatrów i reżyserów – także niemieckich, austriackich i szwajcarskich – do ministra kultury i marszałka województwa małopolskiego, „nie skłoniły polityków PiS do ustępstwa”.
Kleczewska mówi niemieckiej gazecie: „Nie ma to dla mnie nic wspólnego z wolnością sztuki”. „PiS nie ściąga ‚Dziadów' z afisza, jak zrobili to komuniści. Po prostu zakręca kurek z pieniędzmi. To mniej spektakularne, ale tak samo skuteczne” – ocenia reżyserka. „Oczywiście ‚Dziady' to bardzo polityczna sztuka” – dodaje, wyjaśniając genezę powstania dzieła Mickiewicza oraz przypominając o wydarzeniach z 1968 roku, gdy komunistyczne władze zdjęły z afisza spektakl w reżyserii Kazimierza Dejmka, w tym o ówczesnej antysemickiej nagonce.
„Ta sztuka ukazuje społeczeństwu jego lustrzane odbicie. Zarówno silnych, jak i słabych. Wtedy i wówczas. O to chodziło również mi. Tak jak inni reżyserzy przede mną przeniosłam sztukę do tu i teraz” – mówi Kleczewska. „Sądziłam, że mogę zaryzykować to, że kobieta jako wolnościowa bohaterka, aktorka w roli Konrada, może sprowokować możnych w tym kraju” – dodaje. I podkreśla, że tekst pozostał niezmieniony – poza skrótami, bez których dramat trwałby 14 godzin.
Skandal teatralny
„Interpretacja odbywa się w końcu w głowie każdego widza. Miałam wystawić na scenie spektakl jubileuszowy, a nie wywołać skandal teatralny” – mówi reżyserka.
„TAZ” ocenia, że to, iż doszło do skandalu, jest wynikiem wpisu na Twitterze małopolskiej kurator Barbary Nowak, która kilka dni po premierze w listopadzie ub. roku odradziła organizację wyjść szkolnych na spektakl i oceniła, że „haniebne” jest wykorzystywanie dzieła Mickiewicza „dla celów politycznej walki współczesnej opozycji antyrządowej z polską racją stanu”. Berliński dziennik zauważa, żeminister edukacji Przemysław Czarnek, „który także nie widział przedstawienia”, zgodził się z kurator, zaś minister kultury Piotr Gliński nie przyznał teatrowi dofinansowania, odrzucając jednocześnie posądzenia o cenzurę.
W opublikowanej w dn. 13.05.22 pierwotnej wersji artykułu w ostatnim zdaniu użyliśmy nieprecyzyjnego sformułowania o "cofnięciu teatrowi dofinansowania" przez ministra kultury Piotra Glińskiego. Po interwencji Centrum Informacyjnego Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w dn. 20.05.22 zmieniliśmy to sformułowanie na "nie przyznał teatrowi dofinansowania".
Redakcja