TAZ: „Tak wiele kobiet w polskiej polityce jeszcze nie było”
18 sierpnia 2015Tak wiele kobiet w polskiej polityce jeszcze nie było, pisze warszawska korespondentka berlińskiej „Tageszeitung”. Ta bardzo szybka feminizacja polityki na najwyższym szczeblu w Polsce nastąpiła po mianowaniu premiera Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej i ustąpienia ze stanowiska premiera, na którym zastąpiła go marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Wielu traktowało to jako przejściowe rozwiązanie do następnych wyborów, wyjaśnia autorka artykułu.
Pomimo, że w ustawa wyborcza reguluje kwoty wyborcze i co najmniej 30 proc. na listach kandydatów powinny stanowić kobiety, w ostatnich latach nie zwiększyła się znacznie liczba posłanek w Sejmie, „ponieważ najbardziej rokujące sukces pierwsze miejsca partyjnych list wyborczych były prawie zawsze zastrzeżone dla mężczyzn”, wyjaśnia Lesser. Ale w tym roku wszystko jest inaczej.
Po przejęciu przez Ewę Kopacz, a potem przez inne kobiety-polityków ważnych stanowisk państwowych, społeczeństwo zaczęło pozytywnie postrzegać kobiety w polityce. Dzisiaj kobiety w Polsce na stanowisku premiera, marszałka Sejmu, rzecznika rządu czy jako kandydatki partii politycznych na te stanowiska „ to coś prawie oczywistego”, zaznacza TAZ. Tej feminizacji polskiej sceny politycznej sprzyjała też afera taśmowa. Dotyczyła ona prawie wyłącznie mężczyzn wypowiadających się w nielegalnie sporządzonych nagraniach z prywatnych rozmów w restauracji w sposób „niewyobrażalnie ordynarny” pisze autorka artykułu.
TAZ cytuje polską ekspertkę, Hannę Bednarek, która tłumaczy tę postępującą feminizację polskiej sceny politycznej „złą męską polityką” i „tymi samymi odwiecznymi sporami”. „Wyborcy, kobiety i mężczyźni mają dość oglądania od lat ciągle tych samych twarzy. Są skłonni także zaryzykować i głosować na mniej znaną osobę”, komentuje Gabi Lesser. Tak stało się już w wyborach prezydenckich, kiedy „ku zaskoczeniu wszystkich wybory wygrał Andrzej Duda, szeregowy deputowany PiS i polityczny ‘nobody', pokonując dotychczasowego prezydenta Bronisława Komorowskiego”, pisze TAZ.
W opinii Gabi Lesser trend feminizacji polskiej sceny politycznej utrzyma się. I jak zaznacza autorka artykułu, atutem obecnej szefowej rządu jest oczywiście to, że nie była uwikłana w aferę taśmową i jakikolwiek skandal.
Prawie wszystkie partie wysuwają kandydatury kobiet na czołowe stanowiska państwowe, pisze warszawska korespondentka TAZ. I tak Beata Szydło „zmienia się na korzyść z wieśniaczki z wyrazem ponurego cierpienia na twarzy w pełną energii dziewczynę Bonda. Teraz pędzi przez Polskę w pełni klimatyzowanym autobusie i potrząsa dłonie możliwie jak największej rzeszy wyborców”, konkluduje TAZ.
Opr. Barbara Cöllen