Tempelhof: sto lat wzlotów i porażek, zbrodni i porwań
5 września 2018Otwarta we wtorek 4 września wystawa dokumentuje najważniejsze wydarzenia z blisko 100-letniej historii obiektu, który w 2008 roku przestał pełnić funkcję portu lotniczego i jako „największa zabytkowa budowla na terenie Europy” stał się jedną z głównych atrakcji turystycznych stolicy Niemiec. Organizatorzy wystawy – renomowane berlińskie muzeum Topografia Terroru przypomniało przy okazji o polskich robotnikach przymusowych i fali porwań polskich samolotów w latach 80. przez osoby, które uciekały z rządzonego przez komunistów kraju do „wolnego świata”.
Błonia Tempelhof służące pruskiej armii za poligon, były od końca XIX wieku widownią lotniczych eksperymentów. Po pierwszej wojnie światowej, w Republice Weimarskiej (jak nazywano utworzone po Traktacie Wersalskim państwo niemieckie) powstało w tym miejscu pierwsze, jeszcze skromne lotnisko. Lubujący się w gigantycznych paradach naziści Adolfa Hitlera, po przejęciu władzy w 1933 roku, wykorzystywali początkowo teren lotniska do partyjnych wieców, m.in. do wielkiej parady z okazji 1 maja.
Hitler buduje lotnisko
Jednak już wkrótce Hitler rzucił hasło budowy „największego i najpiękniejszego lotniska na świecie. Tego zadania podjął się architekt Ernst Sagebiel – projektant wielu monumentalnych budynków w Berlinie, w tym stojącego do dziś ówczesnego ministerstwa lotnictwa, obecnie federalnego ministerstwa finansów.
Zbudowany w latach 1936-1941 jako wizytówka III Rzeszy monumentalny port lotniczy do dziś robi na zwiedzających ogromne wrażenie. Budynek o powierzchni 300 tys. metrów kwadratowych jest przykładem wzorowej funkcjonalności i stabilności. Przez długi czas władze Berlina odpowiedzialne za lotnisko nie paliły się do eksponowania jego przeszłości – ujawnia dyrektor Topografii Terroru Andreas Nachama. Trwające od lat rozmowy przy „okrągłym stole” doprowadziły do powstania projektu wystawy mającej ukazać dzieje Tempelhof włącznie z jego brunatną przeszłością.
A ciemnych kart w historii tego portu lotniczego nie brakuje. Najazd na Polskę w 1939 roku, który zapoczątkował II wojnę światową, doprowadził do przejęcia lotniska przez władze wojskowe i do ograniczenia komunikacji lotniczej. Do Tempelhof wprowadziły się niemieckie firmy lotnicze – Deutsche Lufthansa i Weser Flugzeugbau z Bremy. Na terenie lotniska rozpoczęto na masową skalę produkcję samolotów bojowych. To właśnie tutaj montowane były osławione Ju 87 – bombowce nurkujące wyposażone w syreny akustyczne wywołujące panikę wśród mieszkańców bombardowanych miast, także Warszawy.
Robotnicy przymusowi z Polski
Okupowana od 1939 roku Polska, a od 1941 roku Ukraina i Białoruś stały się rezerwuarem siły roboczej dla niemieckiego przemysłu zbrojeniowego. W barakach na terenie lotniska mieszkało od 1940 roku w „niegodnych ludzi” warunkach ok. 3 tys. przymusowych robotników, głównie z okupowanych przez Niemców krajów Europy Środkowej i Wschodniej.
Wśród kilku wymienionych z nazwiska przymusowych pracownic organizatorzy wystawy pokazali historię Stanisławy Michałowskiej – 15-letniej Polki, deportowanej do pracy na lotnisku wraz z 17-letnią siostrą. Dziewczynka pracowała po 12 godzin dziennie przy montażu końcowym samolotów, dostając początkowo 50 marek miesięcznie, a potem bez żadnego wynagrodzenia. „Na śniadanie i kolację dostawaliśmy mały bochenek chleba na osiem osób, a do tego trochę marmolady lub sera. Obiady jedliśmy w fabryce: kilka kartofli, trochę sosu i czasami 20 gram mięsa” – cytują organizatorzy polską robotnicę.
Obóz na lotnisku
Praca przymusowa to nie jedyna ciemna karta lotniska. Po dojściu do władzy nazistów zorganizowano tam pierwszy na terenie Niemiec obóz koncentracyjny KZ Columbia. Gestapo więziło w nim przeciwników politycznych: komunistów, socjaldemokratów, związkowców i Żydów. Przez zamknięty w 1936 roku obóz przewinęło się 8 tys. więźniów. Swoje zbrodnicze kariery rozpoczynali w KZ Columbia m.in. Karl Otto Koch, który służył potem na Majdanku i Richard Baer, późniejszy komendant KZ Auschwitz.
Po wojnie Tempelhof przypadł amerykańskim władzom okupacyjnym. Amerykanie urządzili w nim swoją bazę lotniczą, udostępniając stopniowo lotnisko władzom Berlina Zachodniego. Przełomowym wydarzeniem w historii stosunków niemiecko-amerykańskich był most powietrzny zorganizowany po rozpoczęciu w czerwcu 1948 roku blokady Berlina przez wojska sowieckie. Niemal przez rok Amerykanie zaopatrywali mieszkańców miasta z powietrza, zaskarbiając sobie ich wdzięczność i przyjaźń. Cztery lata po zjednoczeniu Niemiec, Amerykanie ostatecznie opuścili Tempelhof.
LOTem z komunistycznej Polski na Tempelhof
Organizatorzy przypomnieli przy okazji falę porwań samolotów LOT z Polski do Berlina w latach 80. Na wystawie pokazano zdjęcia samolotów LOT uprowadzonych 21 lipca 1981 roku i 30 sierpnia 1978 roku. W tym drugim przypadku porywaczem był Niemiec z NRD Detlef Tiede. - W latach 80. doszło do co najmniej kilkunastu porwań polskich samolotów, zakończonych lądowaniem na Tempelhof – powiedziała Deutsche Welle kuratorka wystawy Nina Burkhardt. W Berlinie Zachodnim zaczęto wówczas nazywać LOT „Landet ooch Tempelhof” (Ląduje też na Tempelhof) lub z angielska „Landing on Tempelhof”. Z kolei w Polsce popularne stało się określenia LOT – Linie Okęcie-Tempelhof. Amerykańskie władze stosowały wobec porywaczy z Polski taryfę ulgową – dostawali niskie wyroki więzienia i w większości wypadków nie musieli odbyć kar w całości.
Ulotki z krótkim opisem wystawy oraz programem imprez towarzyszących dostępne są w językach niemieckim, angielskim, francuskim, rosyjskim, hiszpańskim i arabskim. Kurator wystawy, pytana o brak informacji w języku polskim, wyjaśniła, że organizatorzy musieli dokonać wyboru. Nieoficjalnie pracownicy przyznają, że to błąd, który powinien zostać naprawiony.