Thomanerchor: "Słowiki" Bacha
8 lipca 2008W jednej z sal zakrystii chłopcy z Thomanerchor ćwiczą przed koncertem. Jest ich około siedemdziesięciu. Liczą od dziesięciu do dwudziestu lat. Niektórym udało się zdobyć krzesło albo miejsce na parapecie. Inni opierają się o stół. Rozmawiają o ... futbolu. Potem tylko jeszcze łyk wody z butelki i do roboty. Po uderzeniu przez Georga Christopha Billera w klawiaturę fortepianu następuje pełna koncentracja. Dyrygent wie, że może polegać na swych wychowankach.
Lipski Thomanerchor, który za parę lat obchodzi osiemsetlecie istnienia, należy do najsłynniejszych niemieckich chórów chłopięcych o międzynarodowej renomie. Chłopcom stawia się wysokie wymagania. Oprócz zajęć szkolnych, uczą się gry na instrumentach, szkolą swe głosy i codziennie odbywają próby. Na czas wolny i grę w piłkę - ulubioną rozrywkę chłopców - zostaje niewiele czasu.
- Trzeba wiedzieć, co ważniejsze. Czasem próba jest ważniejsza od meczu piłki nożnej. Wczoraj skończyła się dokładnie wtedy, gdy zaczął się mecz. Człowiek musi wiedzieć jak to wszystko pogodzić - mówi Oskar, który śpiewa w sopranach. Piegowaty, krótko ostrzyżony dwunastolatek jest namiętnym piłkarzem. Właściwie niczym się nie różni od swych rówieśników. Lubi nie tylko muzykę klasyczną.
- Słucham tego, co i inni w moim wieku, na przykład Heavy Metal albo też coś szybszego, w rytmie rocka - dodaje.
Oskar uczęszcza do Thomanerschule - specjalnej szkoły dla chórzystów, połączonej z internatem.
Pomimo dosyć stresującego dnia, na który składają się szkoła, próby i przygotowania do koncertów, pozostaje też dosyć czasu na relaks, na przykład przy muzyce - twierdzi 18-letni basista Sascha, który niedawno zdał maturę.
- Muzyka była dla mnie najprzyjemniejszą odskocznią przed maturą. Przecież nie można się bez przerwy uczyć - mówi.
Kłopoty z narybkiem
Dyrygent Georg Christoph Biller, jako kantor kościoła św. Tomasza szesnasty z kolei następca wielkiego Jana Sebastiana Bacha, martwi się o narybek. Jego zdaniem niemieckie społeczeństwo staje się coraz bardziej niemuzykalne. Dlatego prawdziwych talentów trzeba szukać ze świecą w ręku.
- Jesteśmy szczęśliwi, gdy zgłasza się do nas dosyć kandydatów i co ważne dobrych, których możemy przyjąć. Obawy jednak są, czy znajdziemy wystarczająco dużo utalentowanych - narzeka muzyk.
A pracy ci młodzi mają multum: do regularnych występów w kościele św. Tomasza, dochodzą koncerty w kraju i za granicą. Wypoczynek w święta Bożego Narodzenia, na Wielkanoc, czy też w Zielone Swiątki nie wchodzi w grę. Nic dziwnego, że ten i ów nie wytrzymuje takiego tempa
- W końcu to harówka, w dodatku dzień w dzień. Choć częściej się zdarza, że to my rezygnujemy z tego czy innego chórzysty, ponieważ do nas nie pasuje albo za dużo narozrabiał. Wtedy się z takim delikwentem żegnamy - mówi Georg Christoph Biller.
Mimo, że z trudnymi chłopcami musiał się mierzyć i jego słynny poprzednik Bach, opracował dla nich niepowtarzalne dzieła chóralne, które tak wtedy jak i dziś oraz w przyszłości wysławiać będą jego imię. A przy okazji także imię chóru, który obok wielkiego kompozytora stał się muzyczną wizytówką Lipska.