Trudna misja Steinmeiera w Polsce
4 czerwca 2018Na płaszczyźnie politycznej relacje między Polską i Niemcami dawno już nie były tak skomplikowane i napięte jak dzisiaj. Prezydent Niemiec Frank-Walter Steinmeier, który przyjedzie do Warszawy wprawdzie z roboczą wizytą, ale przede wszystkim z okazji obchodów 100-lecia niepodległości Polski, chce wykorzystać swój pobyt na poprawienie tych stosunków.
Powodów, by zabiegać o przyjazną atmosferę i polityczne zbliżenie jest wystarczająco. Trudno przeoczyć dysonanse na linii Warszawa-Berlin, zmienił się też wzajemny stosunek społeczeństw. Jeszcze w 2013 r. siedmiu z dziesięciu Niemców nie miało wątpliwości, że relacje z polskim sąsiadem układają się dobrze. Obecnie uważa tak już tylko 31 procent, a 44 procent Niemców uznaje stosunki z Polską za złe – wynika z najnowszego „Barometru Polska – Niemcy”. „Tak szybko sytuacja może się zmienić” – zauważa niemiecka katolicka agencja prasowa (KNA).
Okazją do wizyty Steinmeiera w Polsce jest jego przemówienie w ramach konferencji „Polska i Niemcy w Europie” zorganizowanej na Zamku Królewskim w ramach obchodów 100-lecia niepodległości RP. Co najmniej równie ważna jest zaplanowana tuż po przylocie Steinmeiera rozmowa z prezydentem Andrzejem Dudą. Przewidziane są również spotkania z przedstawicielami organizacji pozarządowych i mniejszości niemieckiej w Polsce.
Znajdą prezydenci wspólny język?
Steinmeier i Duda znają się od sierpnia 2015. Steinmeier rozmawiał wówczas z nowym prezydentem Polski jako minister spraw zagranicznych. Duda, były poseł do Parlamentu Europejskiego z ramienia PiS, uspokajał troski szefa niemieckiej dyplomacji, że Polska nie pójdzie żadnym eurosceptycznym kursem.
Mimo tych zapewnień, mimo ostrzeżeń ze strony Unii Europejskiej rząd w Warszawie kontynuuje swoją kontrowersyjną reformę wymiaru sprawiedliwości, pozbywa się niepokornych sędziów i powołuje lojalnych. W grudniu 2017 KE wszczęła wobec Polski postępowanie z artykułu 7 Traktatu o UE, które może doprowadzić do pozbawienia Polski prawa głosu. Po tę tzw. opcję atomową wobec państwa członkowskiego Bruksela sięgnęła po raz pierwszy. Warszawa niezmiennie odrzuca zarzut naruszania fundamentalnych zasad UE, w tym praworządności.
„Konieczność zadośćuczynienia”
Napięcia między Polską i Niemcami może wywołać żądanie reparacji wojennych od Niemiec. Polska chce rozmawiać z Berlinem o „potrzebie zadośćuczynienia dla Polaków za straty poniesione w czasie II wojny światowej” – powiedział w marcu w Sejmie minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz mówiąc o priorytetach polskiej dyplomacji. Jak stwierdził: „Będziemy poszukiwać możliwości prawnych, politycznych i finansowych należnej rekompensaty za doznane krzywdy”. Według informacji kancelarii prezydenta, kwestię tę poruszył także prezydent Andrzej Duda podczas wizyty kanclerz Angeli Merkel w Warszawie.
Polacy mają na temat reparacji wojennych podzielone zdanie. 46 proc. opowiada się za domaganiem się ich od Niemiec, 40 proc. jest przeciwnych. Według Barometru Polska – Niemcy, co drugi Polak uważa, że opinia publiczna na świecie w niedostatecznym stopniu uznaje cierpienia, jakich doznali Polacy w swojej historii. Tylko 17 procent jest przekonanych, że gehenna i ofiary poniesione przez Polskę są wystarczająco postrzegane.
Polska bardzo życzy sobie, by czołowi niemieccy politycy wyraźnie powiedzieli, że to nie Polacy są odpowiedzialni za zagładę w byłym niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym Auschwitz. Gdyby Steinmeier powiedział to podczas swojej wizyty w Warszawie, dla wielu Polaków byłoby to bardzo ważne, zwłaszcza w kontekście sporu z Izraelem.
„Polska jest mi bliska"
Podczas swej pierwszej wizyty w Polsce jako prezydent Niemiec w maju 2017 Frank-Walter Steinmeier zabiegał o ścisłą, opartą na zaufaniu współpracę z sąsiadem ze wschodu. „Polska zawsze leżała mi bardzo na sercu, a zwłaszcza relacje polsko-niemieckie” – mówił Steinmeier. Duda określał się wówczas „wielkim adwokatem polsko-niemieckich stosunków”.
W 2007 r. Steinmeier wysunął inicjatywę stworzenia dla szkół w obydwu krajach polsko-niemieckiego podręcznika do nauczania historii. Społeczeństwa przyjęły ją z entuzjazmem. Także dziś 59 proc. Niemców i 53 proc. Polaków uważa, że dzieci w obydwu krajach powinny się uczyć historii ze wspólnego podręcznika. W 2016 r. ukazał się pierwszy tom „Europa – nasza historia”. Problem tylko, że mało która szkoła z niego korzysta.
KNA / stas