TSUE: Kopalnia Turów do zamrożenia
21 maja 2021„Natychmiastowe” wykonanie środka tymczasowego TSUE w praktyce unijnego wymiaru sprawiedliwości oznacza „w ciągu jednego miesiąca”. Po jego upływie do TSUE można wnosić o karę finansową wobec kraju UE, czyli w tym przypadku wobec Polski za ewentualne niepodporządkowanie się decyzji unijnego Trybunału. Sprawa Turowa to jedna z zaledwie kilku spraw w historii Unii Europejskiej, gdy państwo członkowskie (Polska) jest zaskarżane nie przez Komisję Europejską, lecz przez inne państwo, czyli w tym przypadku przez Czechy.
Groźba szkód środowiskowych
Rosario Silva de Lapuerta, wiceprezes TSUE, przychyliła się do wniosku Pragi, by ze względu na ciągłe szkody czynione przez Turów nałożyć już teraz środek tymczasowy obowiązujący do czasu pełnego wyroku TSUE, który może zapaść dopiero za kilkanaście miesięcy. Polsce nie przysługuje formalne prawo odwołania od tego dzisiejszego postanowienia TSUE, choć Trybunał – jak w przypadku każdego środka tymczasowego – może samodzielnie zmieniać swe decyzje również po dodatkowym wysłuchaniu stron sporu.
TSUE przy decyzji o środku tymczasowym musiał sobie odpowiedzieć na pytanie, czy zarzuty Czech wydają się na pierwszy rzut oka nie pozbawione poważnej podstawy (przesłanka „fumus boni iuris”) oraz czy groźba nieodwracalnych szkód wymaga jego bardzo szybkiej decyzji. I wiceprezes Rosario Silva de Lapuerta dziś odpowiedziała na te pytania twierdząco.
Czechy przekonują, że kopalnia Turów ma negatywny wpływ na życie dziesiątków tysięcy mieszkańców graniczących z Polską regionów wokół miast Gródek nad Nysą (Hradek nad Nisou) i Frýdland. Przede wszystkim z powodu postępującego obniżania się wód gruntowych, ale także zapylenia i hałasu. Szczególnie dotknięte mają być położone najbliżej polskiej kopalni wioski Uhelná i Václavice. Czesi wyceniają szkody już wyrządzone działalnością kopalni na 175 milionów koron (30 milionów złotych). Sytuację pogarsza fakt, że polskie władze w tym miesiącu przedłużyły aż do 2044 r. koncesję na eksploatację Turowa bez – jak wytykają Czechy – odpowiedniej oceny środowiskowej.
Nieodwracalne zatrzymanie elektrowni?
Wiceprezes TSUE uznała, że „na pierwszy rzut oka nie można wykluczyć”, że polskie przepisy naruszają wymogi wynikające z unijnej dyrektywy środowiskowej, zgodnie z którą rozbudowa przedsięwzięcia dotyczącego kopalni odkrywkowej powinna być przedmiotem oceny oddziaływania na środowisko. Ponadto uznała, że „wydaje się wystarczająco prawdopodobne”, że dalsze wydobycie węgla brunatnego w kopalni Turów do czasu ogłoszenia ostatecznego wyroku może mieć negatywny wpływ na poziom lustra wód podziemnych na terytorium czeskim.
– Działalność ta prowadzi do ciągłego odpływu znacznych ilości wody z terytorium Czech na terytorium Polski, co niewątpliwie obniża poziom wód podziemnych na terytorium czeskim, co może z kolei zagrozić zaopatrzeniu w wodę pitną społeczności zależnych od dotkniętych tym zjawiskiem części wód – ogłoszono dziś w TSUE.
Ponadto wiceprezes Rosario Silva de Lapuerta odrzuciła argumenty Polski, że wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów pociągnęłoby za sobą – „ze względu na układ technologiczny elektrowni Turów” - nieodwracalne zatrzymanie tej elektrowni. TSUE stwierdził, że Polska nie poparła tego twierdzenia dowodami, że nawet jeśli nagła niedostępność danej elektrowni może powodować negatywne skutki, to operatorzy systemu elektroenergetycznego nie byliby w stanie zrekompensować tego innymi dostawami energii. – Polska nie wykazała w wystarczający sposób, że zaprzestanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów wiązałoby się z rzeczywistym zagrożeniem jej bezpieczeństwa energetycznego – uznał TSUE.