1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
PolitykaTurcja

Turcja: wschodzące mocarstwo atomowe. Zależne od Rosji?

Burak Ünveren
8 marca 2024

Rosja ma wybudować drugą elektrownię atomową w Turcji. Tureccy eksperci w sprawach energetyki odradzają Ankarze uzależnianie się od Rosji. Jako negatywny przykład wymienia się Niemcy.

https://p.dw.com/p/4dJyA
Akkuyu na wybrzeżu Morza Śródziemnego
Akkuyu na wybrzeżu Morza Śródziemnego to pierwsza elektrownia jądrowa na ziemi tureckiej i należy w większości do RosjiZdjęcie: Sezgin Pancar/AA/Getty Images

– Turcja awansuje teraz do ligi krajów posiadających energię atomową.

Tymi słowami prezydent Recep Tayyip Erdogan powitał w kwietniu 2023 roku uruchomienie pierwszego reaktora w pierwszej tureckiej elektrowni jądrowej. Budowa siłowni atomowej Akkuyu w mieście Mersin na południu Turcji jeszcze trwa. W przyszłości ma ona według oficjalnych danych pokrywać mniej więcej dziesięć procent tureckiego zapotrzebowania na energię i zaopatrywać w prąd ponad dwanaście milionów mieszkańców kraju. W budowę zainwestowano ok. 20 miliardów dolarów.

„Największą współpracę w dziejach stosunków turecko-rosyjskich” – według oficjalnej wykładni – fetuje się jako turecką historię sukcesu. Pierwszy z łącznie czterech reaktorów w Akkuyu otwarto w 2023 roku na krótko przed wyborami prezydenckimi – co wielu obserwatorów uznało za propagandę wyborczą. 

Pierwsza elektrownia jądrowa w Turcji należała pierwotnie w 100 procentach do państwowego koncernu rosyjskiego Rosatom. W umowie uzgodniono, że także w przyszłości siłownia musi w co najmniej 51 procentach należeć do Rosji. Chociaż pierwotnie zapowiadano, że pozostałych 49 procent akcji zostanie sprzedanych tureckim inwestorom, to na razie tak się nie stało.

W zarządzie Akkuyu Nükleer A.S. zasiadał dotychczas tylko jeden Turek, który zdążył już z niego wystąpić. Biznesmen Cüneyd Zapsu uzasadnił swoja decyzję tym, że „nie spełniono jego żądania dostępu do spotkań na żywo oraz do informacji i dokumentów poświęconych tematom, które dotyczą społeczeństwa”. W zarządzie firmy nie ma obecnie żadnego obywatela Turcji.

Elektrownia w posiadaniu Rosjan

Turcja, która jest członkiem NATO, dąży do uzyskania większej niezależności energetycznej. Kraj planuje już od kilku lat budowę drugiej siłowni w mieście Sinop na wybrzeżu Morza Czarnego. Na temat tego obiektu Turcja negocjowała ze Stanami Zjednoczonymi, Japonią, Koreą Południową i Rosją.

Rząd w Ankarze zamierza również wybudować trzecią elektrownię – w Igneadzie w europejskiej części Turcji, w pobliżu granicy z Unią Europejską. W tym wypadku rozmowy toczą się z Chinami.

 

Plany drugiej elektrowni w Sinopie wydają się teraz konkretyzować: również ona będzie przypuszczalnie własnością Rosjan. – Prezydent Erdogan wyraził się bardzo jasno, że Turcja podjęła polityczną decyzję o powierzeniu nam budowy drugiej elektrowni jądrowej – powiedział w rosyjskiej Dumie Państwowej dyrektor generalny Rosatomu Aleksiej Lichaczow.

Strona turecka na razie nie zareagowała na tę wypowiedź. Podczas spotkania z Władimirem Putinem w Soczi we wrześniu 2023 roku Erdogan chwalił projekt w Akkuyu i sygnalizował chęć pogłębienia współpracy.

Wpływ Rosji nad obu morzami

Zdaniem obserwatorów kolejny krok w kierunku zacieśnienia kooperacji z Rosją w tej dziedzinie pogłębi zależność energetyczną Turcji od Moskwy i będzie kolejnym obciążeniem dla i tak trudnych stosunków Ankary z Zachodem.

Emerytowany turecki dyplomata Mithat Rende uważa, że Rosja, inwestując w turecką energetykę, chce przede wszystkim podkopać solidarność w łonie NATO. Jego zdaniem sprytnie wykalkulowano timing wypowiedzi Lichaczowa, żeby zaszkodzić stosunkom turecko-amerykańskim, które właściwie zdawały się ostatnio ulegać poprawie.

Ekspert energetyczny Ali Arif Aktürk podkreśla również strategiczne znaczenie elektrowni dla Rosji. – Celem Rosjan jest nie tylko inwestowanie w energię jądrową, lecz również inwestowanie w kraju NATO – mówi.

Nader istotne jest położenie obu siłowni: Akkuyu powstało nad Morzem Śródziemnym na południu, a elektrownia w Sinopie ma zostać zbudowana w najdalej na północ wysuniętym punkcie kraju, nad Morzem Czarnym. Eksperci wskazują na niebezpieczeństwo związane z powstaniem nad obu ważnymi strategicznie morzami nowych elektrowni jądrowych pod kontrolą rosyjską. Aktürk obawia się, że w przyszłości Rosja mogłaby dzięki uzyskanym przywilejom nawet uniemożliwić zawijanie okrętów wojennych do tych miast portowych.

Również po rosyjskiej inwazji na Ukrainę Putin i Erdogan utrzymują przyjazne stosunki
Również po rosyjskiej inwazji na Ukrainę Putin i Erdogan utrzymują przyjazne stosunki. Także pod względem gospodarczo oba kraje odgrywają ważną rolę dla siebie nawzajemZdjęcie: Alexei Nikolsky/AP Photo/picture alliance

Rosnąca zależność

Podczas gdy kraje zachodnie pracują jeszcze nad zminimalizowaniem zależności od rosyjskiej energii i dywersyfikacją swojego bezpieczeństwa energetycznego, Turcja stawia nadal głównie na Rosję.

Jedną z obietnic związanych z Akkuyu jest to, że dzięki tej elektrowni Turcja stanie się bardziej niezależna energetycznie. Eksperci sądzą, że będzie wprost przeciwnie.

Od początku inwazji Rosji na Ukrainę Turcja stała się jednym z najważniejszych importerów rosyjskiej energii. Z tego powodu Ankara może korzystać z rabatów do 30 procent na rosyjskie produkty. Według analizy Reutersa władze i przedsiębiorstwa tureckie zwiększyły import rosyjskiej ropy naftowej i zaoszczędziły w ten sposób w 2023 roku ok. dwóch miliardów dolarów.

Turcja sprowadza obecnie z Rosji ok. 40 procent importowanego gazu ziemnego. Według danych Tureckiego Zrzeszenia Izb Inżynierów i Architektów (TMMOB) Rosja jest najważniejszym eksporterem tego surowca do Turcji. Mniej więcej jedna czwarta całej energii pochodzi z Rosji.

Z najnowszych danych Urzędu Regulacji Rynku Energii (EPDK) wynika, że zależność Turcji od Rosji w odniesieniu do ropy naftowej i produktów ropopochodnych wzrosła już do 68 procent. Pod koniec 2022 roku odsetek ten wynosił ok. 41 procent.

Inauguracja rosyjskiej elektrowni jądrowej w Turcji
Eksperci kwestionują argument tureckiego rządu, że elektrownia jądrowa Akkuyu zapewni Turcji większą niezależność energetycznąZdjęcie: DHA

Przykład negatywny: Niemcy

Dyplomata Rende podkreśla, że druga elektrownia wybudowana przez Rosję zwiększyłaby zależność Turcji. – Tym, czego właściwie potrzebujemy, jest zrównoważony koszyk energetyczny. Obojętnie, o który kraj chodzi, moim zdaniem nie jest mądrą polityką takie długofalowe uzależnianie się od tylko jednego kraju – mówi. Podaje przykład Niemiec: – Niemiecki przemysł wpadł w duże tarapaty, gdy wybuchła wojna w Ukrainie.

Potwierdza to ekspert energetyczny Necdet Pamir. – W przypadku Akkuyu Turcja jest w 100 procentach zależna od Rosji. To nader ryzykowne. Niezależnie od tego, od którego kraju się tak uzależniamy, jest to gigantyczny problem zarówno dla bezpieczeństwa energetycznego i gospodarczego, jak i dla polityki zagranicznej – ocenia.

Jego zdaniem Turcja idzie błędną drogą pod względem zaopatrzenia w energię: – Należałoby właściwie promować energetykę odnawialną i podnosić efektywność energetyczną. Zamiast tego mówią o budowie kolejnych elektrowni jądrowych. To jest błędne, po prostu błędne – podkreśla Pamir.

Eksport zamiast technologii

Podobnie jak wielu innych obserwatorów Mithat Rende wskazuje, że Turcja ma obecnie trudności ze znalezieniem źródeł finansowania dla swoich elektrowni jądrowych. Mówi, że w dzisiejszych okolicznościach właściwie żaden kraj świata nie zainwestuje w budowę elektrowni jądrowej za granicą.

Zapewne nie następuje również transfer technologii z Rosji do Turcji – uran oraz wszelkie potrzebne materiały i sprzęt importuje się z Rosji. Turcji brakuje nie tylko zdolności przetwórczych, lecz również bogactw naturalnych. W kraju nie ma praktycznie żadnych rezerw uranu. Ten problem powstałby również w wypadku drugiej elektrowni jądrowej w Sinopie – podkreśla Ali Arif Aktürk.

Jego zdaniem jest wiele krytycznych pytań bez odpowiedzi – niektóre dotyczą rosyjskiego wpływu na te projekty, inne zaś dotyczą zasadniczo energii jądrowej jako źródła energii: – Czy dojdzie do transferu technologii? Gdzie będzie składowany uran i w jakich ilościach? Czy będzie kara w razie nieterminowej dostawy uranu? Co z utylizacją odpadów atomowych? Aktürk dodaje jeszcze jedno pytanie, które sprawia nieco retoryczne wrażenie:

– Czy odpowiedzialni za ten projekt ludzie i kraje mogą w ogóle wytworzyć kulturę zaufania?

Oprócz budowy elektrowni jądrowych Putin chce uczynić Turcję tak zwanym „hubem gazowym” – czyli eksportować rosyjski gaz do Europy za pośrednictwem Turcji. Erdogan uważa ten pomysł za dobry. Po zbliżających się wyborach prezydenckich w Rosji i wiosennych wyborach samorządowych w Turcji Putin przyjedzie do Turcji. Jednym z tematów rozmów będzie zapewne pogłębienie współpracy energetycznej.

Artykuł ukazał się pierwotnie na stronach Redakcji Niemieckiej DW.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na Facebooku! >> 

Autorzy: Burak Ünveren | Gülsen Solaker | Pelin Ünker