UE domaga się od Ukrainy szybkich reform
13 grudnia 2014Państwowa kasa świeci pustkami. Z pomocą ma przyjść silny sąsiad, by uratować kraj przed bankructwem. Tak przedstawiała się sytuacja Ukrainy w połowie grudnia 2013 r., kiedy ówczesny prezydent Ukrainy Janukowycz jechał do Moskwy. Jego rosyjski rozmówca, prezydent Putin przyznaje Ukrainie kredyt wysokości 15 mld. dolarów USA. Rok później Ukraina znowu szuka ratunku za granicą, tym razem w Europie. Kiedy premier Jaceniuk w poniedziałek (15.12) uda się do Brukseli, rozmowy dotyczyć będą w pierwszym rządzie pieniędzy.
Konkretnym powodem jego wizyty jest pierwsze spotkanie Rady Stowarzyszeniowej, która asystować ma w realizacji podpisanego latem br. układu stowarzyszeniowego Ukrainy z UE. Głównym punktem tego układu jest utworzenie strefy wolnego handlu, lecz ze względu na ostrą krytykę z Moskwy do końca roku 2015 realizację tego zamierzenia wstrzymano.
Zrozumienie i rozczarowanie Brukseli
Potrzeby Ukrainy, wyniszczonej wojną z prorosyjskimi separatystami, bez mała się podwoiły. W przyszłym roku będzie potrzebne dodatkowe 15 mld dolarów do już przyznanego kredytu MFW, przyznał Jaceniuk, przedstawiając w parlamencie w Kijowie w czwartek (11.12) program swojego rządu. Odniósł się on n przy tym do szacunków "Financial Times". Od MFW Ukraina ma otrzymać ogółem 16,7 mld dolarów, jedna czwarta tej sumy już została przekazana.
Ukraina nie jest w stanie o własnych siłach zapobiec bankructwu państwa - przyznał premier.
- Bez pomocy naszych międzynarodowych partnerów jest to praktycznie niemożliwe - powiedział.
Brakujące pieniądze kijowski rząd ma zamiar zebrać w trakcie konferencji donatorów; o konferencji takiej mówi się już od miesięcy, ale nie ma jeszcze żadnego konkretnego terminu. Obserwatorzy przypuszczają, że rządy państw zachodnich chciały najpierw pooczekać na rozpisane wcześniej wybory i sformowanie nowego rządu na Ukrainie, a ten proces zakończył się dopiero na początku grudnia.
Bruksela okazuje zrozumienie dla trudnego położenia Ukrainy - podkreślał w rozmowie z Deutsche Welle dyrektor brukselskiego Centrum Studiów nad Polityką Europejską (CEPS) Daniel Gros.
Potrzeby i reformy
- Kijów ma ogromny problem, bo nie może jednocześnie sformować wielkiej armii, zreformować gospodarki i poprawić nastrojów w społeczeństwie - podkreśla ekspert. A Bruksela jest "dość zawiedziona", bo jak dotąd nie dało się zaobserwować żadnych wyraźnych ruchów dla realizacji reform, podkreśla Gros. - I to nie tylko w odniesieniu do gospodarki, ale także policji i wymiaru sprawiedliwości. A UE chce widzieć reformy także na tych polach - podkreśla ekspert.
Premier Ukrainy zdaje sobie sprawę ze sceptycyzmu Brukseli i przyznaje, że Ukraina nie ma co liczyć na zagraniczną pomoc bez podjęcia reform. Dlatego do Brukseli jedzie nie tylko z wyciągniętą ręką. W drugiej ręce ma aktówkę z planami reform. Przewidują one drastyczne cięcia w wydatkach budżetowych.
Taryfy opłat za wodę, prąd, gaz i ogrzewanie prywatnych domostw mają wzrosnąć dwu- lub nawet trzykrotnie. Wiek emerytalny ma zostać podniesiony z 60 do 63 lat. Bezpłatną opiekę medyczną ma zastąpić system ubezpieczeń. Zredukowane czy wręcz skasowane ma zostać wsparcie dla osób najniżej zarabiających.
W marcu br. Unia Europejska przyrzekła Ukrainie pakiet pomocowy wartości prawie 11 mld euro. Jak dotąd na konto wpłynął tylko ułamek tej sumy; dalsze wypłaty UE uzależnia od realizacji reform.
Lepsze bezpośrednie wsparcie
Przy czym lwia część tych pieniędzy płynie natychmiast z powrotem za granicę. Tylko w bieżącym roku Ukraina musiała wyasygnować 14 mld dolarów dla obsługi zadłużenia i kredytów, mówił Arsenij Jaceniuk w parlamencie.
Ekspert Daniel Gros, uważa, że to błąd, bo Ukraina powinna raczej negocjować dalszą prolongatę spłat zadłużenia.
Z ponad 10-miliardowej puli, obiecanej przez UE nieco mniej niż sto milionów, tzn. prawie jeden procent, ma być przeznaczone na pomoc humanitarną i odbudowę gospodarki, jak napisał Daniel Gros wspólnie ze Stevenem Blockmansem w analizie sytuacji Ukrainy. W obliczu wciąż szerzącej się tam korupcji takie programy pomocowe są jak kropla w morzu potrzeb.
Ekspert radziłby raczej UE, by w przypadku Ukrainy pójść niekonwencjonalną drogą. Zamiast przekazywać pieniądze na ręce kijowskiego rządu, UE powinna urządzić na prowincji cały szereg małych biur i wypłacać pieniądze bezpośrednio potrzebującym. - Na przykład emerytom i biednym rodzinom, które otrzymają wysokie rachunki za ogrzewanie", proponuje Gros.
Ofensywa dyplomatyczna
Jeżeli chodzi o nowe kredyty, to premier Jaceniuk będzie próbował uzyskać zaufanie europejskich donatorów nowymi decyzjami personalnymi. Członkowie jego gabinetu rządowego, w tym pani minister finansów i minister gospodarki, są z zagranicy. Kijów ma nadzieję, że to pomoże m.in. w zwalczaniu korupcji.
Wizyta Arsenija Jeceniuka w Brukseli rozpocznie bardzo intensywny tydzień w relacjach ukraińsko-unijnych. We wtorek szefowa unijnej dyplomacji Frederika Mogherini będzie z wizytą w Kijowie. W czwartek i piątek, jak donoszą ukraińskie mass media, do Brukseli chce wybrać się prezydent Petro Poroszenko, by wziąć udział w unijnym spotkaniu na szczycie. Pewnie też będzie mowa o pieniądzach.
Roman Gonczarenko / Małgorzata Matzke