UE: kobiety do rad nadzorczych
6 września 2012Unijna komisarz Viviane Reding od lat angażuje się na rzecz ułatwienia dostępu kobiet do stanowisk kierowniczych w wielkich przedsiębiorstwach. Nie szczędzi ona krytyki szczególnie Niemcom.
W poniedziałek (3.09.12) zaprezentowano projekt unijnej dyrektywy. Dyrektywa ma zostać uchwalona już tej jesieni - powiedziała DW rzeczniczka pani komisarz. Jeśli tak się stanie, to 27 państw członkowskich UE będzie musiało wprowadzić kwoty dla kobiet w zarządach spółek akcyjnych notowanych na giełdach. Jednak już nazajutrz co najmniej dziesięć państw Unii Europejskiej sygnalizowało sprzeciw wobec planów Brukseli.
Co najmniej dwie kobiety na pięć miejsc
Według projektu dyrektywy, cytowanego przez niemiecką prasę, do 2020 roku kobiety będą musiały stanowić prawie połowę (40 procent) składu rad nadzorczych spółek akcyjnych. W przypadku identycznych kwalifikacji na te stanowiska pierwszeństwo będą miały kobiety.
- To co planujemy nie jest pozytywną dyskryminacją - podkreśliła z naciskiem rzeczniczka Viviane Reding. Dodała, że chodzi o przypadki, kiedy mężczyzna i kobieta mają taki sam poziom kompetencji i dorobku zawodowego.
Nowa regulacja nie dotyczyłaby już istniejących gremiów, ani małych czy średnich przedsiębiorstw.
Firmy, które nie zastosowałyby się do nowej regulacji mogą zostać ukarane grzywną lub pozbawione unijnych subwencji. Jednak każde państwo członkowskie będzie mogło samo zadecydować o katalogu sankcji.
Projekt dyrektywy musi zostać uchwalony przez Parlament Europejski i Radę Europejską.
Problematyczni Niemcy
Szczególnie Niemcy mogą mieć problem z zaakceptowaniem nowej dyrektywy. Viviane Reding wielokrotnie krytykowała ten kraj za niski odsetek (trzy procent) kobiet w zarządach wielkich firm. Odsetek ten w radach nadzorczych jest wyższy (10-15 procent), ale nadal daleki od celu wyznaczonego w projekcie dyrektywy. W żadnym innym kraju nie ma też tak wielkich różnic w dochodach między mężczyznami a kobietami jak w Niemczech - wynika z najnowszego raportu OECD. Kobiety pracujące na pełnych etatach zarabiają średnio o jedną piątą mniej od swoich kolegów.
Dyskusja w Niemczech
Niemiecka minister ds. rodziny Kristina Schröder (CDU) w 2011 roku zaproponowała, by wielkie koncerny dobrowolnie zobowiązały się do zwiększenia udziału kobiet w gremiach kierowniczych. Spotkało się to z krytyką opozycji. Rozgorzała debata czy równouprawnienie kobiet w zarządzaniu przedsiębiorstwami można wyegzekwować na drodze przymusu prawnego. Takie rozwiązanie ma swoich przeciwników i zwolenników nawet w samej chadecko-liberalnej koalicji rządzącej.
W maju (2012) Viviane Reding zwiększyła presję zapowiadając inicjatywę ustawodawczą. - Nie jestem zwolenniczką kwot, ale podobają mi się rezultaty, które się dzięki nim osiąga - argumentowała w rozmowie z Die Welt.
Reding może liczyć w Niemczech na poparcie minister pracy RFN Ursuli von der Leyen (CDU). - Jeśli państwa europejskie chcą pozostać konkurencyjne, potrzebują kobiet na stanowiskach kierowniczych - powiedziała gazecie Welt am Sonntag.
Zbyt wolno?
Europa nie śpieszy się wystarczająco jeśli chodzi o równouprawnienie kobiet w zarządzaniu przedsiębiorstwami - uważa Kerstin Westphal. Eurodeputowana z ramienia socjaldemokracji krytykuje szczególnie to, że nowa regulacja ma wejść w życie dopiero w 2020 roku.
Z trzydziestu wielkich niemieckich spółek akcyjnych notowanych na giełdzie tylko jedna - Deutsche Bank - spełnia dziś wymagania planowanej dyrektywy.
W koncernie energetycznym RWE na przykład, w radzie nadzorczej zasiadają 24 osoby. Są wśród nich tylko trzy kobiety. Na zapytanie DW firma odpowiedziała, że oferuje kobietom specjalne kursy menedżerskie podnoszące ich kwalifikacje i popiera obsadzanie stanowisk kierowniczych utalentowanymi kobietami. O ile jednak na średnim szczeblu zarządzania można napotkać sporo kobiet, to jednak, jak się wydaje, ich droga na szczyt nie może obejść się bez państwowej interwencji. Francja wprowadziła kwoty kobiet na początku 2011 roku i ich odsetek na najwyższym szczeblu zarządzania wzrósł gwałtownie do dziesięciu procent.
Nina Haase / Bartosz Dudek
red. odp. Iwona D. Metzner