UE: Kto zarabia na subwencjach
19 sierpnia 2009Na krowę pasącą się na łące każdy podatnik w UE łoży dzień w dzień 2,50 euro. Na rolnictwo przeznacza się połowę całego budżetu Unii Europejskiej, pomimo, że w tym sektorze zatrudnionych jest tylko trzy procent Europejczyków. Dla porównania: w wielu krajach afrykańskich 80 procent ludności żyje z rolnictwa – bez dotacji.
Wydawałoby się, że unijnym rolnikom powodzi się lepiej niż innym ludziom żyjącym z rolnictwa gdziekolwiek na świecie. Także konsumenci powinni być właściwie zadowoleni – przecież subwencje, które są finansowane z pieniędzy europejskich podatników, gwarantują ilościową i jakościową produkcję żywności.
Ale środki finansowe na ten cel płyną innymi kanałami, w każdym razie nie docierają do małych gospodarstw rolnych, lecz do dużych „fabryk rolnych” i koncernów, które produkują żywność, sprzedają ją i nią obracają. Dlatego 60 procent wszystkich drobnych rolników w Unii Europejskiej otrzymuje jedynie dziesięć procent ogólnej sumy dotacji na rolnictwo, a dwa procent największych przedsiębiorstw aż jedną czwartą.
Sielanka bywa zwodnicza
Rzeczywistość dawno już zweryfikowała nasze wyobrażenia o małym, rodzinnym gospodarstwie rolnym. Także zdrowe odżywianie, które zapewnić miały subwencje, już dawno nie jest tym, czym było - podkreśla Benedykt Haerlin z Fundacji Prognoz dla Rolnictwa. Jest on jednym z autorów raportu o sytuacji rolnictwa na świecie, a jego konkluzja z przeprowadzonych badań i analiz jest druzgocąca – miliardowe sumy trafiły do przemysłu spożywczego, który karmi nas niezdrowo: „Reklama produktów spożywczych zachęca do spożywania niezdrowych produktów”. Wskutek tego nawet ludzie otyli, których obecnie jest coraz więcej na całym świecie, mają objawy niedożywienia - jak ludzie głodujący.
Rzut oka na listę beneficjentów subwencji zdradza natychmiast, dlaczego tak się dzieje – głównymi odbiorcami subwencji są „fabryki rolne” i przemysł spożywczy. Podczas, gdy fabryki cukru i przetwórcy mleka kasują subwencje na eksport produktów rolnych, drobni producenci mleka walczą o przetrwanie. Jednakże konsumentom sugeruje się, że produkty, które kupują, pochodzą z małych gospodarstw rolnych.
Subwencje nakręcają koszty utrzymania
Industrializacja produkcji żywności ma daleko idące konsekwencje. Zbyt długo priorytetem w sektorze rolnym była ilość produkcji – wyjaśnia Suzanne Gura, która brała udział w przygotowaniach raportu o rolnictwie i zmianach klimatycznych.
Chodziło głównie o to, żeby z jednej nioski otrzymać rocznie ponad 300 jajek, a od krowy ponad 10.000 litrów mleka: „Uprzemysławiając rolnictwo, starano się podwyższać kwoty produkcji nie zważając na skutki uboczne takich działań”. Naukowcy wskazują na tzw. „koszty na zewnętrz”, czyli takie, którymi obciążane jest społeczeństwo. Czy mówiąc wprost: koszty spustoszenia środowiska i szkody klimatyczne ponosi podatnik.
Czy subwencje obniżają chociaż nasze codzienne koszty utrzymania? Brytyjska organizacja ochrony konsumentów zbadała już kilka lat temu, jak kształtują się koszty utrzymania bez publicznych dotacji. Wynik tych badań był zaskakujący. Okazało się, że czteroosobowa rodzina musi dopłacać 100 euro miesięcznie do subwencji.
Pustoszenie rynków
W USA ponad 60 procent farmerów nie dostaje nawet centa z budżetu państwa, ale najbogatsi z nich, których jest 10 procent, zgarniają 72 procent dotacji publicznych. To znaczy, że w Europie czy w USA jest właściwie obojętne, ile plonów zbiera się z pól: większość dochodów stanowią subwencje a nie zarobek na plonach.
Subwencje nakręcają nieuchronnie nadprodukcję, która wpływa na niskie ceny na rynkach światowych. Ma to katastrofalne skutki na przykład dla drobnych afrykańskich plantatorów bawełny. Rząd USA zapłacił w latach 2001/2002 cztery miliardy dolarów subwencji swoim plantatorom bawełny, to znaczy więcej, niż przyniosły zbiory bawełny na całym świecie. I dlatego, jak szacują eksperci, zrujnowało to egzystencję milionów drobnych plantatorów bawełny w Afryce.
Czy coś się zmienia w naszym myśleniu?
Jeśli subwencje zostaną zlikwidowane, Afryka będzie mogła eksportować 75 procent zbiorów bawełny – tak sądzą eksperci Komisji Afrykańskiej, która opiera swoje prognozy na danych Banku Światowego. Na szczęście, dzieje się coś pozytywnego w związku z dopłatami do rolnictwa, cieszy się Achim Steinem, szef oenzetowskiego Programu ds. Ochrony Środowiska: - „Większość ministrów środowiska jest zdania, że rozwój naszego rolnictwa nie może być oparty na modelu z XX wieku. Także w Unii Europejskiej nie tylko dyskutuje się o innym podejściu do rolnictwa, ale zaczęto wprowadzać już w życie konkretne zmiany”.
Jednak to nie ministrowie środowiska rozstrzygają o subwencjach, lecz ministrowie rolnictwa, finansów i gospodarki oraz wpływowe lobby rolników.
Do czasu prawdziwego uwolnienia światowego rynku rolnego, propagowanego przez kraje uprzemysłowione przy okazji negocjacji WTO, wszyscy nadal będą płacić wysoką cenę za politykę subwencji: konsumenci w krajach, gdzie płacone są dotacje i drobni rolnicy w krajach tzw. Trzeciego Świata.
Helle Jeppesen/ Barbara Cöllen
Red.: Bartosz Dudek