UE: Prawo obrony Izraela, ale bez pełnej blokady Gazy
10 października 2023Wojna w Izraelu była we wtorek [10.10.2023] tematem posiedzenia szefów dyplomacji krajów UE w Omanie, bo wielu ministrów przybyło tam na – zaplanowanie dużo wcześniej – wspólne obrady UE i Rady Współpracy Zatoki Perskiej. Unijnego zaproszenia do choćby telekonferencyjnego udziału nie przyjął ani izraelski, ani palestyński szef dyplomacji. – Izrael ma prawo do obrony, ale musi to robić zgodnie z prawem międzynarodowym. A pewne decyzje są sprzeczne z tym prawem – powiedział po obradach Josep Borrell, szef unijnej dyplomacji. Tłumaczył, że – wprowadzone przez Izrael wobec Strefy Gazy – „odcinanie wody, odcinanie elektryczności” uderza w normy humanitarne, których powinien się trzymać również kraj broniący się przed atakiem.
„Przytłaczająca większość” państw UE – jak relacjonował Borrell – opowiedziała się za niezawieszaniem pomocy finansowej Unii dla Palestyńczyków. Komisja Europejska zamierza przeprowadzić przegląd funduszy rozwojowych dla Palestyny, by upewnić się, że nie trafiają na przygotowania lub działania terrorystyczne. Jednak Bruksela deklaruje, że – jeśli nie wykryje nieprawidłowości – to nie powinno zakłócić normalnego harmonogramu przelewów (żaden nie był planowany na październik).
UE jest głównym darczyńcą dla Palestyńczyków. Zobowiązała się do wsparcia finansowego w wysokości 1,18 mld euro w latach 2021-2024 (zostało jeszcze 691 mln do wydania) w ramach wspólnego programu dla Zachodniego Brzegu oraz Strefy Gazy, która jest kontrolowana przez Hamas. To wsparcie obejmuje pieniądze dla Autonomii Palestyńskiej na pomoc w wypłacaniu pensji urzędnikom służby cywilnej i finansowaniu projektów rozwojowych, a także na pomoc uchodźcom za pośrednictwem agencji ONZ oraz finansowanie niektórych agencji pozarządowych. To pieniądze odrębne od unijnej pomocy humanitarnej (przekazywanej za pośrednictwem organizacji międzynarodowych i pozarządowych), która w tym roku jest szacowana na 27,9 mln euro.
Mylna zapowiedź zawieszenia pomocy rozwojowej Brukseli dla Palestyńczyków, którą – wyrywając się przed szereg – ogłosił w poniedziałek węgierski komisarz Oliver Varhelyi (to jego działka w Komisji), wywołała publiczny sprzeciw ze strony Irlandii, krajów Beneluksu, Hiszpanii. Komisja szybko zaprzeczyła zapowiedziom Varhelyiego. Dzisiaj również minister Zbigniew Rau, który zdalnie uczestniczył w naradzie szefów dyplomacji, opowiedział się utrzymaniem nieprzerwanej i całej pomocy UE, której odcięcie – jak tłumaczył – „mogłoby zdestabilizować sytuację polityczną na Zachodnim Brzegu”.
Niemiecka minister współpracy gospodarczej i rozwoju Svenja Schulze wczoraj poinformowała, że obecnie nie są dokonywane żadne płatności za dwustronne projekty pomocowe, bo Berlin ponownie analizuje swoje zaangażowanie na terytoriach palestyńskich. Ale kontynuowane są niemieckie płatności na pomoc humanitarną. Również austriacki szef dyplomacji Alexander Schallenberg poinformował, że zawiesza pomoc rozwojową dla Palestyńczyków.
Z kolei prezydent Emmanuel Macron dziś powiedział, że „nie jest zwolennikiem zawieszania pomocy, która przynosi bezpośrednie korzyści narodowi palestyńskiemu”, dodając, że Paryż „ustanowił procedury” zapewniające, że francuska pomoc nie trafia do Hamasu. Jednocześnie Macron popiera przegląd sposobu wydawania funduszy UE dla Palestyńczyków. Kanclerz Olaf Scholz, na wspólnej konferencji prasowej z Macronem w Hamburgu, podkreślał, że pomoc humanitarna musi być dostarczana, by „wspierać ludzi, upewnić się, że mają wodę i dostęp do żywność”. – Jednocześnie musimy upewnić się, że nie będziemy wspierać struktury, która ma coś wspólnego z terroryzmem – zastrzegł Scholz.
Bezsilna Europa
Unia Europejska pomimo swej dużej pomocy finansowej dla Palestyńczyków nie odgrywa współmiernie dużej roli politycznej w tym regionie. – Wydaje się, że przynajmniej na razie nie ma przestrzeni na inicjatywę europejskiej dyplomacji, która w ostatnich latach stopniowo znikała z geopolityki tego regionu. Europa jest tam zbytnio odsunięta na bok, by mieć nadzieję, że jej głos zostanie usłyszany w trwającej konfrontacji między Izraelem i Hamasem – tłumaczy Pierre Vimont, najwyższy urzędnik w unijnej dyplomacji w latach 2010-15, w analizie Carnegie Europe. Przekonuje, że na razie wszelkie mediacje, o ile w ogóle istnieje taka szansa, między walczącymi w Strefie Gazy, będą pochodzić z państw tego regionu.
Zarazem Vimont wzywa Unię do przygotować długoterminowych. – Po zakończeniu konfliktu pozostanie potrzeba finalnego rozstrzygnięcia poprzez zawarcie porozumienia pokojowego między Izraelem a narodem palestyńskim. Wówczas Europa mogłaby odegrać znaczącą rolę, wykorzystując swój wpływ finansowy i gospodarczy do przekonania zarówno Izraela, jak i odnowionego przywództwa palestyńskiego do powrotu do poważnych negocjacji – twierdzi Vimont.
Co ze wsparciem dla Ukrainy
Wojna z Hamasem, a zwłaszcza ryzyko jej rozlania się na północ po ewentualnym przyłączeniu się Hezbollahu do ataku na Izrael, rozbudza obawy, czy wsparcie zbrojeniowe USA dla Izraelczyków nie zagrozi jednoczesnym dostawom broni dla Ukrainy. Albo czy walki na Bliskim Wschodzie nie przyczynią się do odwrócenia uwagi niektórych krajów Zachodu od wschodniej Europy. Nowy ukraiński minister obrony Rustam Umerow zamierza w tym tygodniu podczas swych spotkań w NATO zabiegać o kolejne zobowiązania zbrojeniowe.
– Czy wsparcie USA dla Izraela może odbyć się kosztem wsparcia dla Ukrainy? Nie przewidujemy żadnych większych wyzwań w tym zakresie. Stany Zjednoczone od dawna angażują się na rzecz bezpieczeństwa Izraela. Myślę, że USA będą w stanie zajmować naszym partnerstwem z Izraelem, jednocześnie wypełniając nasze zobowiązania i obietnicę dalszego wspierania Ukrainy w obronie terytorium i wszystkich wartości, które są ważne dla całego NATO – przekonywała we wtorek Julianne Smith, ambasadorka USA przy Sojuszu Północnoatlantyckim.
Również niektórzy nieamerykańscy dyplomaci w Brukseli przekonują, że nawet jeśli Izrael zwróci się do USA o doraźną i znaczną pomoc zbrojeniową, to chodziłoby o rodzaje broni inne, niż od Amerykanów potrzebują Ukraińcy. Izraelczykom zależy na amunicji do precyzyjnie naprowadzanej broni, bomb o małej średnicy i większej liczby urządzeń przechwytujących dla systemu obrony powietrznej Żelazna Kopuła. Ponadto armia Izraela, która korzysta z wieloletnich programów wsparcia ze strony USA, jest – jak przekonuje jeden z naszych rozmówców w NATO – świetnie wyposażona, czyli ewentualne prośby o pomoc USA nie byłyby ogromne.
Inne pytanie w Europie dotyczy wpływu wojny na ceny energii, które szalały w zeszłym roku wskutek wojny w Ukrainie nakładającej się na wcześniejsze zawirowania popandemiczne na rynku energii. – Potwierdzenie udziału Iranu w ataku Hamasu na Izrael mogłoby skłonić USA do ponownych sankcji, co znacznie ograniczyłoby eksport ropy naftowej z tego kraju. To mogłoby spowodować wzrost światowych cen ropy do stu dolarów za baryłkę lub więcej, zwiększając inflację i jeszcze bardziej komplikując wysiłki banków centralnych na rzecz jej kontrolowania – tłumaczy Simone Tagliapietra w analizie brukselskiego ośrodka Bruegel.
Ponadto istnieje ryzyko, że ewentualne zaangażowanie Iranu może wywołać niestabilność wokół cieśniny Ormuz (między Omanem i Iranem), przez którą każdego dnia przechodzi jedna piąta światowych dostaw ropy naftowej i jedna czwarta światowego handlu gazem LNG.