UE uzgodniła limit 60 dolarów za baryłkę ropy z Rosji
2 grudnia 2022Sankcyjne limitowanie ceny ropy, po jakiej Rosja będzie mogła ją sprzedawać od najbliższego poniedziałku (5.12.22), to wspólna decyzja grupy G7. Jednak negocjacyjny ciężar ustalenia dokładnej kwoty ciążył na Unii Europejskiej, która potrzebowała konsensusu wszystkich 27 państw UE. Komisja Europejska początkowo proponowała limit 65-70 dolarów za baryłkę, a jeszcze na początku tego tygodnia: 63-65 dolarów. Polska, wspierana przez Litwę i Estonię, wetowała te propozycje przy cichym poparciu Amerykanów i Kanadyjczyków. Celem było bowiem ustalenie limitu na poziomie niższym od obecnej uśrednionej ceny ropy na rynkach światowych (tego wymogu nie spełniała propozycja 65 dolarów), by pułap oznaczał rzeczywistą utratę dochodów Rosji, a zatem uszczuplenie zasobów używanych do prowadzenia wojny w Ukrainie.
Ponadto w rokowaniach udało się wprowadzić mechanizm rewizji wysokości pułapu co dwa miesiące, czego nie było w projekcie Komisji. Celem jest utrzymanie sankcyjnego pułapu na poziomie niższym o 5 proc. (lub bardziej) od rynkowych cen ropy. Międzynarodowy komitet odpowiedziany za dostosowywanie wysokości pułapu będzie oparty na grupie G7, której członkiem jest Unia jako całość. Rząd Mateusza Morawieckiego liczy, że Polska będzie włączona w ten komitet w ramach reprezentacji krajów unijnych. – Teraz czekamy na reakcję Kremla – mówi polski dyplomata w Brukseli.
Postulat zbicia ceny rosyjskiej ropy o tylko około 5 proc. (obecna cena jej produkcji to wedle różnych szacunków 20-30 dolarów za baryłkę) to pomysł forsowany przez Amerykanów (a także przez Kanadyjczyków), bo większa redukcja – jak przekonują – mogłaby mocniej zachęcać Rosję oraz jej kupców do omijania sankcji i tworzenia równoległego rynku poza limitem G7. – A przy redukcji o 5 proc. ryzyko obchodzenia sankcji może się nie opłacać – tłumaczy jeden z brukselskich ekspertów.
Kraje Unii od przyszłego tygodnia przestają w ogóle kupować ropę z Rosji (poza tą sprowadzaną rurociągiem) na mocy sankcji przyjętych jeszcze w maju. Ale pułap G7 będzie egzekwowany za pomocą sankcji unijnych (i współpracy z Londynem), bo unijne i brytyjskie firmy nie będą mogły świadczyć usług finansowych (ubezpieczenia, kredytowanie) oraz transportowych dla przewozu ropy rosyjskiej np. do Azji lub Afryki po cenie wyższej niż ustalona przez G7. Unia i Wlk. Brytania dominują zwłaszcza na rynku usług finansowych, więc omijanie ich przy handlu rosyjską ropą mnożyłoby koszty m.in. poprzez korzystanie z mniej wiarygodnych wierzycieli i kredytodawców.
Wprowadzenie cenowego pułapu G7 wymaga zmian w dotychczasowym systemie sankcji Unii (dotąd w ogóle zabraniały usług transportowych dla ropy z Rosji), więc Polska i kraje bałtyckie domagały się, by przy okazji wprowadzić nowe restrykcje. – Dziewiąty pakiet sankcyjny to element naszej ugody w ramach UE – tłumaczy polski dyplomata. Polska oczekuje jego zatwierdzenia w najbliższych kilkunastu dniach, a sankcyjne konsultacje Komisji Europejskiej z krajami UE mają zacząć się w najbliższą niedzielę.
Co z rurociągiem Drużba
Bardzo możliwe, że elementem tego nowego pakietu restrykcji będzie rozwiązanie problemu północnej odnogi ropociągu Drużba (Przyjaźń) prowadzącej do Polski oraz Niemiec. Kiedy UE wiosną uzgadniała sankcję na ropę (wchodzące w życie od przyszłego tygodnia), Węgry wspierane przez Słowację i Czechy uzyskały wyjątek dla Drużby. Premier Mateusz Morawiecki i kanclerz Olaf Scholz publicznie wówczas deklarowali, że wyjątek dotyczy tylko odnogi południowej, a Polska i Niemcy będą dążyć do zamknięcia importu odnogą północną. Jednak dla przerwania długoterminowych kontraktów tą odnogą bez narażania się na żądania odszkodowawcze, Polska i Niemcy potrzebują zapisów sankcyjnych dotyczących odnogi północnej. Szef resortu gospodarki Niemiec Robert Habeck i minister środowiska Anna Moskwa podpisali wczoraj (1.12.2022) wspólną deklarację, że zabezpieczą dostawy surowca dla rafinerii w Schwedt w Niemczech, która dotąd ciągnie ropę z Drużby.
Nowy pakiet sankcji powinien – wedle przecieków – dotyczyć m.in. substancji chemicznych, dronów, technologii podwójnego zastosowania (cywilnego i wojskowego). A także wydłużać czarną listę firm oraz osób z zamrożonym majątkiem i zakazem wjazdu na teren Unii.
Komisja Europejska zaproponowała dziś projekt upodobnienia systemu 27 krajów Unii w sprawie kar za naruszanie sankcji UE. Nowe wspólne przepisy UE mają ułatwić prowadzenie dochodzeń, ściganie i karanie naruszeń restrykcji. W zależności od skali przestępstwa osoba fizyczna mogłaby podlegać maksymalnej karze co najmniej pięciu lat więzienia, a przedsiębiorstwa – podlegać karom w wysokości nie mniejszej niż 5 proc. całkowitego rocznego światowego obrotu. Ten wniosek Komisji musi być zatwierdzony przez Parlament Europejski i Radę UE (kraje Unii).