Ukraina: F-16 zbliżają się do strefy działań wojennych
10 listopada 2023Zdaniem naczelnego dowódcy ukraińskich sił zbrojnych Walerija Załużnego Ukraina musi być suwerenna we własnej przestrzeni powietrznej, jeśli ma wygrać walkę z rosyjskim agresorem. W tym tygodniu przybliżyła się o krok do tego celu. Pięć myśliwców F-16 stacjonuje obecnie w 86. Bazie Lotniczej, znajdującej się w pobliżu miasta Borcea w południowo-wschodniej Rumunii, zaledwie dwie i pół godziny jazdy samochodem do granicy z Ukrainą.
– Wkrótce rozpoczną się tam szkolenia ukraińskich pilotów przez rumuńskich i natowskich instruktorów – mówi w rozmowie z DW rumuński ekspert wojskowy Catalin Pitu. Pitu szacuje, że czas szkolenia wyniesie „od pięciu do dziewięciu miesięcy, w zależności od indywidualnych umiejętności każdego pilota”.
Szkolenia w USA i Rumunii
Przyszli ukraińscy piloci F-16 odbyli już wcześniej szkolenie w USA, powiedział w rozmowie z DW rzecznik ukraińskich sił powietrznych Jurij Ihnat. Teraz ćwiczenia są kontynuowane w bezpośrednim sąsiedztwie Ukrainy. Rumuńskie siły powietrzne utworzyły w Borcea wspólnie z Lockheedem, amerykańskim producentem samolotów F-16, „centrum szkoleniowe nie tylko dla pilotów z Ukrainy, lecz także z Rumunii oraz innych krajów” – wyjaśnia Catalin Pitu, który do marca tego roku pełnił funkcję wojskowego prokuratora generalnego.
– W najlepszym przypadku dzięki tej flocie powietrznej, składającej się na początek z 42 myśliwców F-16, i z naziemnym uzbrojeniem przeciwlotniczym, które również otrzymała od NATO, Ukraina zdoła wyjść z tej wojny jako zwycięzca – podkreśla Pitu, dodając, że Ukraina mogłaby wyposażyć myśliwce F-16 w „szeroką paletę rakiet”, pochodzących z arsenału NATO.
Cel: suwerenność powietrzna na wiosnę
W ten sposób można by odzyskać przewagę w powietrzu, na co nalega naczelny dowódca ukraińskich sił zbrojnych Walerij Załużny w swojej dziewięciostronicowej analizie, która ukazała się w brytyjskim magazynie „The Economist”: „Aby wyjść z wojny pozycyjnej, niezbędne jest osiągnięcie przewagi w powietrzu” – pisze Załużny. „Wróg nadal ma znaczną przewagę powietrzną, co utrudnia naszym wojskom posuwanie się naprzód”, które jest „jednym z kluczowych czynników” umocnienia frontu. Na początku majowej kontrofensywy ukraińscy żołnierze znaleźli się pod ciężkim ostrzałem rosyjskich helikopterów. Rosyjskie myśliwce ostrzeliwują ukraińskie miasta i pozycje z bezpiecznej odległości.
Do tego dochodzą zapory minowe, których Rosja używa do blokowania frontu. Armia ukraińska nie znalazła jak dotąd skutecznego sposobu, by sobie z nimi poradzić. Przypuszcza się, że rosyjskie siły zbrojne rozlokowały ponad osiem milionów min, zwłaszcza na południu Ukrainy.
To pole minowe o historycznych rozmiarach: odpowiada prawie połowie ładunków wybuchowych, które niemiecki Wehrmacht podłożył w Afryce Północnej podczas II wojny światowej pod dowództwem niemieckiego feldmarszałka Erwina Rommla. Mieszkańcy północno-zachodniego Egiptu nadal ponoszą z tego powodu konsekwencje, bo według szacunków w ziemi zakopanych jest tam 17,5 mln min.
Jeśli front pozostanie statyczny, będzie to korzystne dla Rosji, ponieważ Kreml, mimo dużych strat, nadal dysponuje dużymi zapasami amunicji. I to jest problemem Ukrainy – pisze Załużny. Przede wszystkim dostawy granatów dla rosyjskich sił zbrojnych znacznie przewyższają to, czym dysponuje Ukraina. „Przejście wojny w wojnę pozycyjno-okopową prowadzi do jej przedłużenia i stwarza poważne ryzyko zarówno dla Sił Zbrojnych Ukrainy, jak i dla całego państwa”.
Niemiecki ekspert ds. bezpieczeństwa Nico Lange odczytuje analizę ukraińskiego generała przede wszystkim jako sygnał, wysłany do 50 państw zachodnich, które wspierają Ukrainę, w tym Niemiec. – Ukraina potrzebuje myśliwców i dronów, narzędzi do zwalczania rosyjskich systemów artyleryjskich i lepszej walki elektronicznej – mówi znawca Rosji i Ukrainy. – To, czy dojdzie do długoterminowej wojny pozycyjnej, zależy również od tego, co i jak szybko dostarczymy.
Jednakże armia ukraińska co i rusz odnosi sukcesy. Niedawno udało się jej zniszczyć rosyjski okręt wojenny, który znajdował się na wschód od okupowanego przez Rosję Krymu. Prawdopodobnie wystrzeliwano z niego rakiety w stronę ukraińskich miast.
Ukraińskie sukcesy nad Dnieprem
Ponadto amerykański sztab ekspertów Instytutu Badań nad Wojną (ISW) donosi, że ukraińskie siły zbrojne już w październiku tego roku przeprowadziły udane ataki „na wielką skalę za Dnieprem, na wschodnim (lewym) brzegu obwodu chersońskiego”.
Najwyraźniej w południowo-zachodniej części frontu siłom rosyjskim nie udało się odeprzeć Ukraińców. Co więcej, armii ukraińskiej udało się przerzucić „dodatkowy personel i materiały na pozycje położone na wschodnim brzegu” – podkreślają analitycy Instytutu. Linie rosyjskie są w tym miejscu słabsze.
Po wysadzeniu tamy na Dnieprze w pobliżu miasta Kachowka Rosja wycofała stamtąd oddziały, by wzmocnić środkową i wschodnią część frontu. Eksperci ISW nie mają pewności, czy Ukrainie uda się uzyskać trwałą przewagę wzdłuż południowej części Dniepru. Większość informacji, jakimi dysponuje Instytut, pochodzi od rosyjskich blogerów wojskowych, a wypowiedzi na temat bezpośrednich wydarzeń wojennych nie można niezależnie zweryfikować.
Rumuński ekspert wojskowy Catalin Pitu chce dodać sąsiadom odwagi. Jest przekonany, że „Ukraina wyzwoli całe swoje terytorium, które zostało nielegalnie zajęte przez agresora Rosję”. Zapewnia, że rumuńskie siły zbrojne zrobią wszystko, co w ich mocy, by w ciągu kilku miesięcy myśliwce F-16 zostały bezpiecznie przetransportowane do Ukrainy. Przebiegnie to z zachowaniem „najwyższej tajemnicy”. Rosja będzie oczywiście chciała zaatakować samoloty, ponieważ stanowią one dla niej „realne zagrożenie”.