Unia w kryzysie. Eurosceptycy coraz mocniejsi
28 maja 2013W Grecji mówi się o Planie B, w Wielkiej Brytanii coraz głośniej o UKIP a w Niemczech o AfD. Niezależnie od tego jak zróżnicowane są preferencje polityczne tych partii, wszystkie utrudniają życie Unii Europejskiej i wpływają na pogorszenie się klimatu w polityce europejskiej: albo pokazują euro czerwoną kartkę, albo najchętniej zaraz wystąpiłyby ze Wspólnoty.
Te młode partie, Plan B, UKIP czy AfD nie są w swoim negatywnym nastawieniu do UE osamotnione. Stanowią część ruchu antyeuropejskiego, do którego czy to z wściekłości, czy zwątpienia wskutek kryzysu finansowego dołącza coraz więcej sympatyków.
Popularność UE gwałtownie spada
Ten euro-sceptyczny trend, który zarysował się już w czasie wyborów do Parlamentu Europejskiego w 2009 roku, umacnia się dalej wskutek kryzysu euro.
Według opublikowanej niedawno ankiety waszyngtońskiego Pew Research Center, tylko 45 procent badanych wypowiada się pozytywnie na temat Unii; przed rokiem 60 procent. Ankietowano blisko 7600 osób w Niemczech, Francji, Włoszech, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Polsce i Czechach.
Kryzys finansowy podważył zaufanie do Unii Europejskiej, jak raz po raz stwierdzają obserwatorzy. Badacze Pew Research Center uważają jednak, że już dawno nie chodzi o to, czy euro zostanie zniesione, lecz o to, że integracja europejska, jako taka, wykazuje wyraźne osłabienie. W końcu chodzi o cel, jakim jest jedność polityczna Europy. Pracownicy Pew Research Center piszą między innymi: „Największą ofiarą kryzysu euro padła ciągnąca się od połowy stulecia próba stworzenia zjednoczonej Europy”.
Ten rozwój od kilku lata napawa go niepokojem, mówi profesor Ludger Kühnhardt, dyrektor Centrum Badań nad Integracją Europejską (ZEI) w Bonn.
W rozmowie z Deutsche Welle podkreśla, że wbrew temu co twierdzi Pew Research Center, nie uważa on, by integracja europejska była aż tak zagrożona. – Kryzys finansowy nie jest żadnym wyzwaniem egzystencjalnym dla integracji, ale jest wyzwaniem dla procesu integracji.
Problem wiarygodności politycznej
Również niemiecki eurodeputowany Elmar Brok jest zdania, że wzrost popularności euro-sceptyków ma głębsze podłoże. – Problemem jest też to, że polityka, jako taka, ma problem z wiarygodnością – zaznacza przewodniczący komisji spraw zagranicznych Unii Europejskiej w rozmowie z DW. - Nie chodzi tu wyłącznie o politykę europejską. Mieszkańcy Unii muszą znów nabrać zaufania do polityki demokratycznej – dodał Brok.
Negatywny trend
Po ostatnich wyborach w Europie, zwolennikom Unii nie będzie łatwo umocnić swojej pozycji i powstrzymać tego antyeuropejskiego trendu.
W wyborach powszechnych we Włoszech, pod koniec lutego, populistycznemu Ruchowi Pięciu Gwiazd, byłego komika Beppe Grillo, udało się uzyskać niezłe poparcie wyborców. A w wyborach samorządowych w Anglii i Walii na początku maja, antyeuropejska prawicowa partia United Kingdom Independence Party (UKIP) zadała ciężkie straty konserwatywno-liberalnej koalicji rządzącej.
Problem z AfD
Nawet wśród Niemców, którym kryzys nie dał się za bardzo we znaki, euro-sceptycy zyskują coraz większy posłuch. Alternatywa dla Niemiec (AfD) mogłaby w czasie wyborów powszechnych we wrześniu bieżącego roku przekroczyć pięcioprocentowy próg wyborczy. Zwłaszcza konserwatywna CDU/CSU chętnie by tę partię "przyhamowała", ponieważ obawia się, że AfD mogłaby się przyczynić do pogorszenia wyniku wyborczego chadecji.
Tymczasem AfD podkreśla, że założyli ją byli członkowie CDU. Ma to uwypuklić powagę tej partii i odgraniczyć ją od innych odłamów i środowiska skrajnie prawicowego.
Euro jest "gorsetem"
Ludger Kühnhardt ostrzega przed wystąpieniem ze strefy euro. – Wystąpienie z euro już choćby dlatego nie wchodzi w grę, ponieważ celem Unii Europejskiej jest Unia Walutowa wykraczająca poza rynek wewnętrzny. – Rynek wewnętrzny bez wspólnej waluty jest nie do pomyślenia, ale wspólna waluta też jest na dłuższą metę nie do pomyślenia bez wspólnej unii politycznej, z faktycznie jednym europejskim rządem. Dlatego nie można oddzielać jednego od drugiego. – Euro jest gorsetem podtrzymującym europejski rynek wewnętrzny – podkreślił dyrektor ZEI.
Tożsamość regionalna?
Ale tu nie chodzi wyłącznie o euro. Kryzys, jak na to wygląda, umocnił pragnienie większej niezależności w niektórych regionach Europy.
Elmar Brok zasadniczo ze zrozumieniem podchodzi do rozwoju tożsamości regionalnej, jeśli nie jest on wymierzony przeciwko Brukseli i nie zdominują go partykularyzmy. - Jeżeli Europa ma się zrastać – mówi eurodeputowany – byłoby źle, gdybyśmy się znów mieli od siebie oddalić. Unia Europejska, która składałaby się z 40 członków lub więcej, byłaby niezdolna do działania.
Brok uważa, że UE i rządy jej krajów członkowskich powinny raz po raz uwypuklać korzyści płynące z członkostwa w UE. W jego przekonaniu umocniłoby to wiarę w integrację europejską. W związku z tym postuluje organizowanie raz w roku we wszystkich parlamentach debat na ten temat.
Wspólne polowanie na medale
Żeby wytrącić argumenty z rąk euro-sceptyków, politolog Kühnhardt radzi znów rozbudzić entuzjazm dla zjednoczonej Europy i to przy pomocy symbolicznych akcji.
Według niego zawodnicy z krajów Unii Europejskiej mogliby na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro w 2016 roku wejść na stadion pod wspólną flagą europejską. – Przynajmniej pod względem ilości zdobytych medali Europa znalazłaby się w czołówce – dodał Kühnhardt.
Ralf Bosen / Iwona D. Metzner
red. odp.: Elżbieta Stasik