Uroczystości żałobne w Duisburgu: „Oni mieli przed sobą całe życie”
31 lipca 2010Ceremonia żałobna rozpoczęła się od przeniesienia, przez służby ratunkowe, dwóch ogromnych świec z miejsca tragedii do Kościoła Zbawiciela, gdzie od gromnic zapalono 21 mniejszych świec, symbolizujących ofiary paniki. Nabożeństwo ekumeniczne koncelebrowali katoliccy i ewangeliccy duchowni.
W ceremonii wzięły udział rodziny ofiar i rannych, sami ranni, przedstawiciele służb ratunkowych, którzy pracowali na miejscu tragedii i najwyższe władze państwowe. Tysiące ludzi mogło oglądać transmisję z nabożeństwa na telebimach w 14 innych kościołach Duisburga, na miejscowym stadionie, a także w domu za pośrednictwem pierwszego kanału telewizji publicznej ARD. W sobotę w całym kraju do połowy masztu opuszczono flagi narodowe.
„Mieli przed sobą całe życie”
W Kościele Zbawiciela modlili się, wspólnie z rodzinami ofiar i rannych, politycy: kanclerz Angela Merkel, prezydent Christian Wulff wraz z małżonką, przewodniczący Bundestagu Norbert Lammert, wicekanclerz, minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle, szef opozycji Sigmar Gabriel, przedstawiciele wszystkich klubów poselskich i władze landu Nadrenii Północnej-Westfalii (NRW), na którego terenie leży Duisburg. Jedynym politykiem, który przemawiał w kościele była premier NRW Hannelore Kraft. Mówiła w bardzo emocjonalny sposób, łamiącym się głosem. Przyznała, że „trudno jest znaleźć słowa w obliczu śmierci, bo po każdej katastrofie pojawia się to samo pytanie: dlaczego, a po tej brzmi ono szczególnie wymownie”. „Oni wszyscy, mieli przed sobą jeszcze całe życie” – powiedziała. Dodała, że „całe Niemcy są pogrążone w żałobie”.
Pytała: „Jak mogło do tego dojść? Kto ponosi za to winę. Kto jest za to odpowiedzialny?”.
Zapewniła w swoim przemówieniu, że „na te pytania muszą znaleźć się odpowiedzi”. Kraft podziękowała służbom ratunkowym; strażakom, policjantom, a przede wszystkim personelowi medycznemu: sanitariuszom, lekarzom i pielęgniarkom, za ich „wspaniałą i ofiarną pracę”. Na koniec zwróciła się do rodzin ofiar, którym obiecała szybką, omijającą biurokratyczne procedury, pomoc: „Stoimy przy was. Przeżywamy razem z Wami tę żałobę. Pomożemy wam. Nie jesteście sami. Ale przecież wiemy też, że nie jesteśmy w stanie uśmieżyć Waszego bólu” – tak zakończyła swoje przemówienie premier Kraft, która płakała podczas nabożeństwa. Na Paradzie Miłości, przed tygodniem, bawił się tam także jej 17-letni syn.
„Love Parade tańcem śmierci”
Uroczystość prowadzili wspólnie katolicki biskup Essen Franz-Josef Overbeck i przewodniczący Rady Kocioła Ewangelickiego w Nadrenii Nikolaus Schneider. „W środku święta wielkiej radości, śmierć pokazała nam swoje straszliwe oblicze. Love Parade przeistoczyła się w taniec śmierci” – powiedział rozpoczynając nabożeństwo Schneider. „Żałoba i rozpacz, bezradność i złość” – tak opisywał uczucia ludzi, a przede wszystkim rodzin ofiar, po tragedii. „Nie możemy już odczuwać cielesnej bliskości naszych zmarłych. Już nie możemy wspólnie z nimi się śmiać i płakać, kłócić i sobie wybaczać. Ale wciąż nosimy ich w naszych sercach i myślach” – powiedział pastor. Dodał, że „silniejsza od śmierci jest miłość do bliźnich, a śmierć na ziemi jest otwarciem drzwi do innego świata, Bożego Królestwa”.
„Love znaczy miłość”
Katolicki biskup Franz-Josef Overbeck mówił o stracie i bólu, który szybko nie odejdzie: „Trudno jest dalej żyć, po tym co się stało. Ale to wszystko zostało, także przesłanie, które niosła ze sobą Love Parade: Love znaczy miłość” – powiedział duchowny. Dodał: „Tak sprzeczne jest właśnie nasze życie. W jednym momencie tańczymy na zabawie, a za chwilę leżymy już bezradni na ziemi”. Po nabożeństwie żałobnicy przeszli pod feralny tunel, który był jedynym wejściem na teren zabawy. Złożyli wieńce i zapalili znicze. Po godz. 16 ruszył marsz żałobny spod dworca głównego do parku, w pobliżu tunelu. Według agencji DPA wzięło w nim udział około 2000 osób.
Tydzień po masakrze
Ceremonia żałobna odbyła się dokładnie tydzień po tragedii, do której doszło na Paradzie Miłości. W wyniku paniki zginęło 21 osób, w wieku od 18 do 38 roku życia. Większość ofiar – 13, pochodziła z Niemiec, 8 z zagranicy (Australii, Włoch, Holandii, Hiszpanii, Chin oraz Bośni i Hercegowiny). Przyczyną śmierci we wszystkich przypadkach było zgniecenie klatki piersiowej. Ofiary, w tłumie, który czekał na wejście na teren zabawy, zostały stratowane. Ponad 500 osób zostało rannych. Policja i straż pożarna przestrzegała organizatorów imprezy i władze miasta o niebezpieczeństwach. Jednak miasto, które od dawna zabiegało o organizację parady, w końcu wydało zgodę na przeprowadzenie zabawy, ignorując ostrzeżenia. Burmistrz Duisburga Adolf Sauerland (CDU) nie ma sobie nic do zarzucenia. I choć mieszkańcy, uczestnicy parady, media i politycy wzywają go do dymisji, trwa na swoim stanowisku. Dziś ani on, ani organizator Love Parade Rainer Schaller, nie wzięli udziału w nabożeństwie, by „nie drażnić swoją obecnością rodzin ofiar”.
150 000 zamiast 1,4 mln
Tygodnik Focus informuje, że według najnowszych ustaleń policji, w czasie tragedii na placu przy starym dworcu towarowym, znajdowało się 150 000 osób. Takie dane mają pochodzić z analizy materiałów wideo z policyjnych helikopterów. Według wcześniejszych doniesień na Love Parade 2010 mogło się bawić nawet 1,4 mln osób.
DPA/AP/ARD/N-TV/Focus Marcin Antosiewicz
red. odp.: Alexandra Jarecka