1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

USA / Iran / Izrael

Iwona D. Metzner29 października 2005
https://p.dw.com/p/BIJA
Prasa niemiecka
Prasa niemiecka

Ameryka kocha zwycięzców - stwierdza BRAUNSCHWEIGER ZEITUNG i dodaje, że Bush niestety do nich nie należy.

Jego ekipa zaczyna się rozpadać. Jego wice Dick Cheney, prawdopodobnie uwikłany w aferę wokół służb specjalnych, będzie musiał jako pierwszy odejść.

Dalej kolumnista podkreśla, że kandydatka Busha na stanowisko przewodniczącej Sądu Najwyższego USA Miers już się wycofała; że prawe skrzydło republikanów wywarło na nią zbyt dużą presję.

Do końca kadencji w Białym Domu pozostały Bushowi ponad trzy lata.

W przekonaniu BRAUNSCHWEIGER ZEITUNG już dziś robi wrażenie człowieka znużonego; pozbawionego energii.

DIE WELT podkreśla, że dziewięć miesięcy od rozpoczęcia drugiej kadencji Bush skonfrontowany został z pogorzeliskiem swej polityki; że pusto się zaczyna wokół niego robić.

W jaki sposób zechce ją kontynuować, będzie zależeć li tylko od samego Busha bo to, czego jesteśmy obecnie świadkami to spacer po linie bez asekurującej go siatki ochronnej.

Nikt, prawdopodobnie nawet sam Bush nie ma pojęcia jaki obrać kurs, żeby jego rząd mógł się znów znaleźć na wyżynach - stwierdza SUEDDEUTSCHE ZEITUNG.

Jedno jest według monachijskiej gazety pewne mianowicie to, że w miejscu, w którym się obecnie znalazł, nie może i nie powinien się zatrzymać. USA i reszta świata skonfrontowane byłyby z prezydentem, który nie jest w stanie pokierować losami największego światowego mocarstwa.

Według SUEDDEUTSCHE ZEITUNG brak jednoznacznych silnych impulsów z Waszyngtonu zniweczyłby wszelkie próby ratowania dogorywającego procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie i kontynuowania żmudnych rokowań z Koreą Północną, w której komuniści epoki kamiennej prawdopodobnie „majsterkują” przy bombie atomowej. Gorzej jeszcze, bo słaby prezydent nie byłby nawet w stanie doprowadzić do względnie spokojnego wycofania swych żołnierzy z Iraku.

FRANKFURTER RUNDSCHAU komentuje ostatnie antyizraelskie wypowiedzi i antyżydowskie demonstracje w Iranie.

Gazeta uważa, że żaden rząd nie może zignorować groźby wymazania przez inne państwo swego własnego z mapy świata nawet jeśli ów werbalny agresor nie dysponuje środkami do urzeczywistnienia swej groźby.

Wypowiedź prezydenta Iranu Ahmadineżada na uniwersytecie w Teheranie podziałała tak, jakby zaiskrzyło się w pobliżu ładunku wybuchowego. W dodatku jego minister spraw zagranicznych dolał oliwy do ognia, czego według gazety należało się spodziewać w tak zwanym Dniu Jerozolimy.

FRANKFURTER RUNDSCHAU nie sądzi jednak, by po tym pohukiwaniu miało nastąpić uderzenie. Irański przywódca rewolucyjny Chamenei narzucił bowiem mało doświadczonemu politycznie Ahmadineżadowi nadzór w osobie Rafsandżaniego. Frankfurcka gazeta mając nadzieję, że ta smycz się nie urwie stawia jednocześnie na opanowanie, bo tylko w takim klimacie można w jej przekonaniu liczyć na dyplomatyczne rozwiązanie wszystkich konfliktów bliskowschodnich.

Tyle FRANKFURTER RUNDSCHAU.

NEUE OSNABRUECKER ZEITUNG uważa, że reakcja ONZ i Unii Europejskiej powinna być tu jednoznaczna: Ahmadineżada powinno się na arenie międzynarodowej odizolować. Nadto jest zdania, że organizacje te powinny domagać się od wszystkich krajów arabskich absolutnego zdystansowania się do prezydenta Iranu.

Według NEUE OSNABRUECKER ZEITUNG okazanie sympatii Izraelowi byłoby dla Palestynczyków najwłaściwszym sygnałem. Pokojowe protesty przeciwko upokarzaniu ich dzień w dzień przez izraelskich żołnierzy to według gazety coś zupełnie innego niż żądanie zgładzenia państwa Izrael.