"W Bundeslidze nie ma miejsca na ludzkie odruchy"
11 stycznia 2010Mirosław Klose twierdzi, że po samobójstwie bramkarza reprezentacji Niemiec, Roberta Enke, Bundesliga wcale nie stała się bardziej ludzka. "Na boisku nie ma miejsca na ludzkie odruchy" - powiedział Klose w wywiadzie dla "Playboya". 31-letni Mirosław Klose jest napastnikiem reperezentacji Niemiec, a na co dzień gra w monachijskim klubie FC Bayern.
"System Bundesligi opiera się na wyczynach i selekcji, znając tylko przegranych i zwycięzców. Teraz trzeba jak najszybciej powrócić do codzienności" - powiedział. "Jest to jednak trudne, bo istnieje jeszcze tak wiele powiązań. Podczas meczu w Hanowerze, tuż po śmierci Enkego, ciągle mijałem linię środkową, gdzie jeszcze niedawno stała trumna Roberta. Trzeba było to jak najszybciej wyprzeć ze swojej pamięci i świadomości, bo inaczej nie można utrzymać się w tym biznesie" - powiedział.
Niemiecki hymn, polska żona i bliźniaki
Mirosław Klose urodził się, co prawda, w Polsce, lecz zaznacza, że czuje się Niemcem i hymn narodowy na boisku przed meczem śpiewa głośniej niż inni zawodnicy. "Nie udaję, że śpiewam, tylko śpiewam naprawdę."
Miro - bo tak go się nazywa popularnie w Niemczech, urodził się w Opolu. Jego ojcem jest także piłkarz, Józef Klose, matką szczypiornistka Barbara Jeż.
Cała rodzina najpierw wyjechała do Francji, by potem ze względu na niemieckie pochodzenie przenieść się do Niemiec, do Palatynatu. Mirosław miał wtedy osiem lat. Po szkole rozpoczął naukę zawodu ciesielskiego, lecz w wieku 19 lat zajął się bardzo poważnie piłką nożną. Od 31 grudnia 2004 jest żonaty. W roku 2005 państwu Klose urodziły się bliźniaki. Cała rodzina mieszka w Ismaningu koło Monachium.
dpa/ Playboy / Małgorzata Matzke
red.odp.: Tomasz Kujawiński