W samolocie można się zatruć. Potwierdzają to badania
4 sierpnia 2014Piloci, załoga i pasażerowie twierdzą, że zapach tzw. „Fume Events” przypomina fetor brudnych skarpetek. Takie zapachy czuje się w samolocie, gdy do systemu klimatyzacji dostaną się przez kompresory wspomagające silniki, szkodliwe opary fosforanu trikrezylu (TCP) zagrażające zdrowiu człowieka.
W Niemczech, w 2012 roku głośna była sprawa pilotów Airbusa Germanwings (córka Lufthansy), którzy zatruli się fosforanem trikrezylu. Obaj prawie stracili przytomność. Z trudem udało im się bezpiecznie wylądować na lotnisku Kolonia/Bonn.
Według najnowszych danych liczbowych Federalnego Biura ds. Badań Wypadków Lotniczych (BFU), w latach 2006-2013 zameldowano prawie 663 „Fume Events”. W 10 przypadkach doszło do trwałej utraty zdrowia, podkreśla się w pracy badawczej. Uwypuklono w niej przy tym ryzyko dla zdrowia pilotów, załogi i pasażerów.
Innym dowodem na obecność TCP w kabinach samolotów jest praca badawcza, którą przedłożono redakcji „Welt am Sonntag” (WamS). Wynika z niej, że linie lotnicze Condor zleciły Instytutowi Freseniusa zbadanie kabin samolotów pod kątem obecności fosforanu trikrezylu. W tym celu pobrano próbki w airbusach i boeingach linii Condor i zanalizowano je. Według danych „WamS” badania wykazały kontaminację „w 11 z 12 airbusów A320, w 5 z 13 boeingów 757 iw 6 z 9 maszyn typu boeing 767”.
Condor trzyma wyniki tej pracy od 2009 roku pod kluczem.
Różne reakcje pasażerów
TCP przypomina swoim składem sarin, silnie toksyczny fosforoorganiczny związek chemiczny, należący do grupy organofosfatów. Oleje silnikowe zawierają domieszkę TCP jako zabezpieczenie antykorozyjne do dysz. W prawie wszystkich nowoczesnych samolotach powietrze doprowadzane do kabiny jest niefiltrowane.
Pasażerowie wdychający skażone powietrze, różnie na nie reagują. Podczas gdy niektórzy skarżą się na bóle głowy, podrażnienie śluzówek, mdłości, bezsenność, drżenie mięśni a nawet zaburzenia pamięci i koncentracji, u innych nie stwierdza się żadnych symptomów. Dlatego bardzo trudno jak dotąd powiązać skutki zdrowotne bezpośrednio z TCP obecnym w powietrzu kabiny.
„Zespół aerotoksyczny”
Po raz pierwszy ten obraz chorobowy określono „zespołem aerotoksycznym” w 1999 roku. Choć pierwsze dolegliwości tego typu poznano już w latach 50. XX wieku.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) tej choroby jak dotąd nie uznała i dlatego nie można ani linii lotniczych, ani też zrzeszeń zawodowych pociągnąć do odpowiedzialności.Jednak z najnowszych danych wynika, że już wkrótce może się to zmienić.
W ubiegłym tygodniu stowarzyszenie „Aerotoxic Association” oświadczyło, że zgodnie z nowymi badaniami, z zatruciem TCP jednoznacznie można powiązać śmierć brytyjskiego pilota. 43-Richard Westgate zmarł w grudniu 2012. Lekarz nie był w stanie mu pomóc. Pilot cierpiał m.in. na zapalenie mięśnia serca, MS, białaczkę. Obdukcja wykazała spowodowane zatruciem uszkodzenie systemu nerwowego.
Linie lotnicze zwlekają
Związek Zawodowy Pilotów Cockpit od lat usiłuje przekonać linie lotnicze, żeby zainstalowały w kabinach pilotów sensory do pomiaru koncentracji TCP. – Brakuje też urządzeń filtracyjnych, mimo że od 9 lat szukamy rozwiązania tego problemu – skarży się Joerg Handwerg ze związku pilotów.
Ofelia Harms Arruti, DW / Iwona D. Metzner