Wioska przyszłości: tu przełom energetyczny jest już faktem
4 sierpnia 2021– Jestem dumna ze Sprakebuell. Wspaniale jest tego doświadczać i słyszeć od ludzi z zewnątrz, jak Sprakebuell stało się sławne z powodu zielonej energii – mówi Christina Johannsen. Wraz z mężem prowadzi gospodarstwo ekologiczne i sklep przy gospodarstwie rolnym. Wielu klientów pyta ją o życie w wiosce, położonej w Szlezwiku-Holsztynie, 15 kilometrów od granicy z Danią. Ponieważ w Sprakebuell niemiecka Energiewende jest już faktem.
Naprzeciwko jej sklepu kierowcy mogą naładować swoje samochody elektryczne. Za nim budowane są domy dla młodych rodzin. A nowa remiza strażacka na rogu została sfinansowana z dochodów ze wspólnej farmy wiatrowej, mówi z dumą burmistrz Karl-Richard Nissen, wskazując na sześć szarych turbin wiatrowych oddalonych o około dwa kilometry.
Pieniądze dla gminy i duża akceptacja
– Energia alternatywna przyniosła nam wyłącznie korzyści – mówi Nissen. Dzięki farmom wiatrowym i słonecznym do gminnego budżetu wpływają podatki. – Jako gmina możemy pozwolić sobie na rzeczy, których inaczej nie moglibyśmy zrobić. To trzeba głośno powiedzieć.
Z tych pieniędzy wybudowano tu na przykład ścieżki rowerowe, finansowane są lekcje muzyki dla dzieci, a każdy może bardzo tanio korzystać z elektrycznych samochodów dzięki carsharingowi.
– Najważniejszy jest udział mieszkańców w tych projektach – wyjaśnia Nissen. Bez tego nie byłoby tu na przykład drugiej farmy wiatrowej. Nie wszyscy w gminnej radzie głosowali za, ale wszyscy akceptują wynik. – Najważniejszy był fakt, że nie zostawiliśmy tego pola dużym inwestorom – podkreśla z perspektywy czasu Nissen.
Inwestycje i zwrot z czystej energii
Pierwsza gminna farma wiatrowa ruszyła w 1998 roku. Kilkoro mieszkańców wsi i rolników wspólnie zebrało kapitał zakładowy. Bez tych inwestycji i hipotek na własne domy banki nie sfinansowałyby wówczas pożyczek w wysokości 7,5 miliona euro na pięć turbin wiatrowych, wspomina rolnik Hans-Christian Andresen (73 lata), jeden z ówczesnych inicjatorów.
Dziś banki nie robią problemów z przyznaniem kredytów na takie projekty, a wielu mieszkańców angażuje się w nowe farmy wiatrowe.
Duży był też udział mieszkańców w dwie farmy fotowoltaiczne w Sprakebuell. Wiele osób ma tutaj też panele słoneczne na własnym dachu. Łącznie gminie wytwarza około 50 razy więcej energii elektrycznej niż jej zużywa.
Od dawna nie ogrzewa się też za pomocą oleju opałowego: w 2013 roku wszystkie domy podłączono do własnej, gminnej sieci. Ciepło wytwarzane jest tuż obok warsztatu rolniczego Johannssena, a biogaz doprowadzany jest z gospodarstwa.
Innowacje przeciwko wyludnieniu
W latach 60. Sprakebuell miało 26 gospodarstw rolnych, a dziś zostały tylko trzy, mówi burmistrz Nissen: – Bez energii odnawialnej bylibyśmy bardzo biednym regionem.
Widać to dobrze w sąsiedniej Danii, granica jest tylko 15 kilometrów dalej na północ. – Tam rozwój alternatywnych źródeł energii nie odbywał się w takiej formie jak u nas. Kiedy tam jedziesz, widzisz, jak martwe są wioski. Rolnictwo leży, tak samo jak u nas. Tylko że nie ma nic w zamian – mówi burmistrz.
Bez innowacyjnych pracodawców, takich jak rodzina Andresenów, która zatrudnia 30 osób, prawdopodobnie i tu doszłoby do exodusu. – Mnie by tutaj nie było – potwierdza syn Christian Andresen. Ma 42 lata, jest inżynierem rolnictwa i dołączył do firmy założonej przez ojca w 2007 roku. Andresen buduje fotowoltaikę, opiekuje się lokalnymi farmami wiatrowymi i słonecznymi oraz doradza rolnikom, jak używać maszyn napędzanych energią słoneczną.
Dobre perspektywy na przyszłość
Andresen uważa, że na inwestycjach zyskał cały region. – Mamy tutaj know-how i energię do innowacji, rozwijamy się dalej i szukamy rozwiązań, do których można wykorzystać wytwarzany tutaj prąd.
Dotyczy to również udanego projektu wodorowego w oddalonym o 20 kilometrów Haurup. Tutaj, w procesie elektrolizy, z energii wiatrowej wytwarzany jest wodór, który wprowadzany jest do gazociągu.
– Z technicznego i finansowego punktu widzenia całkowite zaopatrzenie świata w energię odnawialną do 2030 roku nie stanowi problemu – twierdzi Andresen. – Sprawy pójdą znacznie szybciej, niż wielu się to dzisiaj wydaje – mówi. Jego wioska może okazać się dobrym przykładem.