Wizyta Merkel w Warszawie: Berlin nie boi się zakręconego kurka
11 marca 2014Wizyta Angeli Merkel w Warszawie odbywa się trudnym momencie. Kiedy Ukrainie grozi rozłam, Berlin i Warszawa powinny demonstrować wspólną pozycję wobec Moskwy. Jak skutecznie można wtedy działać, pokazali niedawno ministrowie spraw zagranicznych Polski i Niemiec w Kijowie. Wspólny kurs wobec Moskwy jest jednak trudniejszy, o czym świadczy też poniedziałkowa wypowiedź Donalda Tuska.
Jak donoszą niemieckie agencje prasowe, polski premier miał zarzucić Niemcom zbyt duże uzależnienie od rosyjskiego gazu. "Ta zależność poważnie ogranicza europejską suwerenność", cytują Tuska oraz jego "chęć rozmowy z Angelą Merkel, na ile niemiecka gospodarka może skorygować tę sytuację".
Czy Niemcy są zależni od rosyjskiego gazu?
Według danych niemieckiego urzędu statystycznego Rosja jest najważniejszym partnerem Niemiec, jeżeli chodzi o import gazu. Nie tylko 38 procent gazu, ale także 37 procent ropy naftowej pochodzi właśnie z Rosji. W przeliczeniu na całą UE dostawy tych dwóch rosyjskich surowców spadają - od 2003 o 10 procent - ale nadal stanowią prawie jedną trzecią dostaw.
Rosja dostarcza Niemcom gaz od 1973 roku. W zimie 2005/2006, kiedy doszło do napięć w dostawach do Ukrainy, także Niemcy po raz pierwszy odczuli konsekwencje uzależnienia. Wtedy gospodarka uspokajała, iż nie będzie to miało szybkich konsekwencji. W obecnej sytuacji to głównie politycy odrzucają zarzuty Donalda Tuska. - Nie można mówić o zależności, jeżeli z Rosji pochodzi 35 procent naszych dostaw, a zużycie gazu spada, twierdzi Karl-Georg Wellmann (CDU), członek komisji Bundestagu ds. polityki zagranicznej. - Niemiecka gospodarka nie załamie się, jeżeli Rosja ograniczy dostawy - zapewnia.
"Dywersyfikacja to nie problem"
Wellmann formułuje też zarzuty pod adresem sąsiadów. - Dużo większym problemem jest blisko stuprocentowa zależność Krajów Bałtyckich od rosyjskich dostaw - twierdzi polityk chadecji i dalej: Na Polsce spoczywa szczególna odpowiedzialność, aby zwiększyć dywersyfikację dostaw gazu w tym regionie. Oczekujemy, że pomoże ona tym krajom w podłączeniu się do europejskich sieci, mówi i dodaje, że "patrząc z zewnątrz trudno zrozumieć, dlaczego 25 lat po rozłamie Związku Radzieckiego Kraje Bałtyckie nadal niemal 100 procent energii pobierają ze wschodu, dodaje Wellmann.
Polityk przypomina o rosnącej dywersyfikacji gazu w najbliższych latach dzięki dużym gazoportom, jakie już istnieją w Holandii, Włoszech i Francji oraz w USA i Kanadzie.
"Nie damy się szantażować"
Berlin demonstracyjnie zakłada, że Moskwa bardziej odczuje presję ze strony gospodarki Niemiec, niż odwrotnie. - Do Rosji sprzedajemy mniej towarów "made in Germany" niż do Belgii, Holandii czy Polski, wylicza Karl-Georg Wellmann. - Nie jesteśmy tak zależni od rosyjskiego gazu i gospodarki, by nas można było szantażować, mówi wprost i dodaje, że "ze względu na niepewną sytuację kilka niemieckich firm właśnie wstrzymało poważne inwestycje na terenie Rosji - każda wartości kilkuset milionów euro".
Mimo to kanclerz nadal stawia na dyplomatyczne środki i żąda od Moskwy gotowości do rozmów. Rząd RFN nie ukrywa przy tym rozczarowania. - Chcemy drogi porozumienia, ale pozostaje niewiele czasu, powiedział rzecznik Angeli Merkel i zapewnił, że w przeciwnym razie Niemcy podejmą "dalsze kroki". - Niemcy są też gotowe zastosować szeroki wachlarz gospodarczych środków nacisku, dodał. W czwartek, dzień po wizycie w Warszawie, kanclerz Merkel wyda oświadczenie w sprawie Ukrainy.
Odkładana wizyta
Początkowo kanclerz Angeli Merkel miała odwiedzić Warszawę w styczniu. Z powodu kontuzji biodra, jakiej doznała na urlopie na nartach, odłożyła wyjazd na później. W międzyczasie odwiedził ją już w Berlinie Donald Tusk, aby rozmawiać o sytuacji na Ukrainie. Wtedy Merkel chodziła jeszcze o kulach i w urzędzie kanclerskim przywitała go słowami: "Ty też już je potrzebowałeś, prawda?". A premier miał odpowiedzieć: "Tak, nawet już dwa razy".
Na spotkaniu w Warszawie szefowie obydwu rządów spotkają się już zdrowsi. Ale wyzwań, przed jakimi stoją, znacznie przybyło.
Róża Romaniec, Berlin
red. odp.: Elżbieta Stasik