Wody Bałtyku w złym stanie, ale z nadzieją na poprawę
21 września 2020Morze Bałtyckie znajduje się w stanie przerostu. W zestawieniu kryteriów, które po raz pierwszy zostały zastosowane w odniesieniu do morza śródlądowego, Bałtyk dostał 76 ze 100 możliwych punktów – poinformowali naukowcy ze sztokholmskiego Resilience Centre (SRC). To odpowiada mniej więcej szkolnej trójce z plusem – powiedział główny autor badań Thorsten Blenckner w rozmowie z agencją DPA.
Stary indeks w nowych badaniach
– W zasadzie to jest tak, jakby po zakupie online ocenić transakcję na trzy z pięciu gwiazdek – wyjaśnił. Blenckner i jego współpracownicy po raz pierwszy zastosowali Ocean Health Index (OHI) kalifornijskich badaczy w odniesieniu do Bałtyku. Baltic Health Index (BHI) ma umożliwić stworzenie pełnego obrazu stanu tego akwenu. Jednocześnie umożliwi to ustalenie, w jaki sposób przez przekręcenie jednej śrubki w konkretnym miejscu można zmienić pozostałe cechy wód.
– Często dyskutuje się o tym, że musimy zredukować składniki odżywcze albo łowić mniej ryb. Jednak nie mówi się przy tym o wzajemnych relacjach różnych czynników – zauważa Blenckner. Tymczasem należy obserwować, jakie korzyści dla różnorodności gatunków ma dany obszar chroniony, albo jakie znaczenie ma zmiana składników odżywczych dla rybołówstwa – podkreśla ekspert. Celem projektu jest „wyliczenie na podstawie setek tysięcy danych, w jaki sposób stan morza zmienia się na przestrzeni lat i w jaki sposób można tym pozytywnie sterować”.
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>
Historyczny kryzys
W rejonach przybrzeżnych nadal problemem jest eutrofizacja (procesy prowadzące do tzw. „zakwitania” wód), różnorodność biologiczna i pochłanianie dwutlenku węgla. Poprawy wymagają przede wszystkim badania dotyczące nowych substancji trujących. O ile w przypadku dioksyn sytuacja się poprawia, to nowe trucizny nawet nie są poddawane badaniom.
Kolejnym problemem są tereny chronione, które wprawdzie zostały wyznaczone, jednak nie objęto ich jakimkolwiek konkretnym planem działań. – Na przykład nie mogę pływać po tym terenie łódką, ale nie jest to kontrolowane. Dotyczy to również Niemiec – podkreślił naukowiec.
Pomimo różnic regionalnych, można ustalić wspólne wnioski płynące z badań. Thilo Maack, biolog morski z Greenpeace, podkreśla, że obszary chronione istnieją tylko na papierze oraz że kraje leżące nad Bałtykiem muszą pilnie zacząć się angażować na rzecz jego ochrony. – Tylko poprzez prawdziwe tereny chronione, w których natura jest pozostawiona sama sobie, Bałtyk dostanie szansę na przezwyciężenie historycznego kryzysu – ostrzegł Maack.
Szansa na poprawę
Bałtyk jest wielkości 120 procent obszaru Niemiec. Kraje nad nim leżące to Niemcy, Polska, Szwecja, Finlandia, Dania i Rosja. Europejska agencja klimatyczna EEA stwierdziła w grudniu, że na prawie całym obszarze Bałtyku występuje za duże obciążenie substancjami odżywczymi. 99 procent analizowanych obszarów morza cierpi wskutek eutrofizacji, czyli zbyt dużej obfitości flory i fauny prowadzącej do zużycia tlenu. Do tego procesu przyczynia się także człowiek, dostarczając na przykład zbyt dużych ilości azotu.
Mimo to Blenckner widzi sporą poprawę stanu morza. – Do morza dostaje się teraz zdecydowanie mniej substancji odżywczych – podkreśla. Przyczynia się do tego poprawa stanu oczyszczalni ścieków w St. Petersburgu oraz spryskiwanie terenów rolnych w Finlandii gipsem, co zatrzymuje fosfor w ziemi. Efekty widać dopiero po długim czasie. – Bałtyk to rodzaj wanny. Wymiana wody w środkowej jego części potrwa 30 lat – twierdzi ekspert.
(DPA/sier)
Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>