Wostok 2018. Wielkie manewry na wschodzie Rosji
11 września 2018W Rosji ruszają dziś największe od rozpadu Związku Radzieckiego manewry wojskowe. W ćwiczeniach Wostok 2018 weźmie udział prawie 300 tys. żołnierzy, 1000 samolotów, śmigłowców i dronów, blisko 36 tys. czołgów i innych pojazdów oraz niemal 80 jednostek pływających – poinformowało ministerstwo obrony w Moskwie. Ćwiczenia będą odbywać się na pięciu poligonach, a także na morzach: Japońskim, Beringa i Ochockim.
Same manewry nie są zaskoczeniem. Gustav Gressel z berlińskiego oddziału European Council on Foreign Relations (ECFR) przypomina w rozmowie z Deutsche Welle, że rosyjska armia każdego roku ćwiczy działanie w różnych strategicznych kierunkach – na południe, na wschód albo zachód. – Teraz przyszła kolej na Wostok (wschód), to normalny plan manewrów – mówi.
Na wschodzie bez ograniczeń
Także rozmiar tych ćwiczeń nie jest zakoczeniem, uważa ekspertka ds. Rosji z Niemieckiego Towarzystwa Polityki Zagranicznej DGAP Sarah Pagung. – Ćwiczenia na wschodzie są zawsze większe niż te na zachodzie, bo zgodnie z Dokumentem Wiedeńskim liczebność oddziałów na zachodzie jest ograniczona, a na wschodzie nie – mówi. Chodzi o układ o broni konwencjonalnej w Europie oraz przyjęty przez OBWE Dokument Wiedeński z 2011 roku, który nakłada ograniczenia na manewry prowadzone w europejskiej części Rosji.
Pagung zwraca jednak uwagę, że rozmiar i forma tegorocznych ćwiczeń o czymś świadczą. – Kiedy przyjrzymy się scenariuszowi manewrów, rodzajowi sił zbrojnych i ich liczebności, to widać wyraźnie, że Rosja ćwiczy na wypadek wojny globalnej, także atomowej – ocenia. Jej zdaniem świadczy o tym fakt, że masowo zmobilizowano zachodnie okręgi wojskowe.
Chińczycy ćwiczą razem z Rosjanami
Interesującym zjawiskiem jest zdaniem ekspertów udział w manewrach chińskich żołnierzy. W porównaniu z rosyjskim kontyngentem sa oni jednak w zdecydowanej mniejszości. Udział bierze zaledwie 3 tys. wojskowych, do tego samoloty i śmigłowce. Od 2003 roku Rosja i Chiny przeprowadziły wspólnie około 30 ćwiczeń wojskowych, ale Chińczycy jeszcze nigdy nie byli obecni na strategicznych manewrach. Ten zaszczyt zarezerwowany był dotąd dla najbliższych sojuszników – na przykład dla Białorusi, która uczestniczyła w 2017 roku w manewrach na zachodzie (Zapad).
Gustav Gressel zauważa, że tym razem Chiny nie uczestniczą tylko w zintegrowanych ćwiczeniach policyjnych i antyterrorystycznych, ale także w militarnym „twardym rdzeniu” manewrów. Jak mówi, Pekin od dawna do tego dążył. Gressel dodaje, że Chińczycy dysponują po części nowocześniejszym sprzętem niż Rosjanie. – Ale jeśli chodzi o kadrę oficerską, dowodzenie i przerzucanie wojsk, to są daleko za Rosjanami – powiedział. W oczach Chińczyków, Rosjanie mają doświadczenie zdobyte podczas operacji w Syrii i na Ukrainie. – Z chińskiego punktu widzenia najważniejszymi uczestnikami tych ćwiczeń są ich oficerowi sztabowi, którzy mogą patrzeć przez ramię rosyjskim kolegom – dodał Gressel.
Koszmar dla USA?
Gressel odpowiada twierdząco na pytanie, czy wojskowe zbliżenie między Rosją a Chinami jest koszmarem dla USA. Ekspert zauważa, że już od dawna zanosiło się na chińsko-rosyjskie porozumienie, zarówno w wymiarze gospodarki jak i bezpieczeństwa. – Trzeba rozumieć, że dla rosyjskiego kierownictwa bezpieczeństwo oznacza w pierwszej kolejności bezpieczeństwo reżimu – mówi. Jak podkreśla, Zachód i USA są dla Kremla największym wrogiem. Sama kulturowa siła przyciągania Zachodu postrzegana jest jako zagrożenie. Chiny, które pod względem militarnym byłyby większym problemem, nie czynią jednak niczego, co naruszałoby stabilność rosyjskiego reżimu. – Dlatego Chiny nie są strategicznym konkurentem, tylko zawsze Zachód – ocenia Gressel.
Sarah Pagung jest z kolei zdania, że manewry na Dalekim Wschodzie Rosji nie są dla USA koszmarem. – To oczywiście sygnał wojskowej siły wysyłany pod adresem USA i pewnej mocarstwowej świadomości. Ale takie ćwiczenia są normalne dla wszystkich dużych krajów – powiedziała.