Współpracownicy Urzędu ds. Migracji i Uchodźców szpiclami?
14 października 2017Tureccy obywatele stawiają Urzędowi ds. Migracji i Uchodźców (BAMF) poważne zarzuty. Istnieje uzasadnione podejrzenie, że z tej niemieckiej instytucji rządowej zostały przekazane do tureckich mediów sympatyzujących z rządem w Ankarze informacje, które miały posłużyć do brudnej kampanii przeciwko Turkom ubiegających się w Niemczech o azyl. Donoszą o tym magazyn telewizji publicznej ARD „Report Mainz” oraz tygodnik „Der Spiegel”. Wg nich w Turcji kilkakrotnie publikowano informacje o miejscu pobytu Turków w Niemczech zaraz po ich przesłuchaniu w BAMF.
Tureckie media nazywały te osoby „terrorystami". Jak donosi „Der Spiegel", ofiary przecieków podejrzewają, że szpiclami są ich tłumacze. Hamburski tygodnik informuje, że obecnie w przynajmniej dwóch sprawach policja prowadzi dochodzenie.
Jak poinformował BAMF, w chwili obecnej przedstawionych przez media przypadków nie można odtworzyć, ale osoby ubiegające się o azyl mogą w każdej chwili powiadomić urząd o swoich podejrzeniach.
Po nieudanym zamachu stanu w czerwcu 2016 w Ankarze wielu tureckich obywateli złożyło w Niemczech wniosek o azyl. Grupa medialna Funke informowała, że jest wśród nich ponad 600 wysokich rangą urzędników państwowych, z których 250 ma status dyplomaty.
Niezależne sądownictwo nie istnieje
Po puczu tysiące sędziów i innych urzędników zostało zwolnionych z pracy lub osadzonych w więzieniu. Rząd Erdogana zarzuca im przynależność do ruchu Gülena - według Ankary odpowiedzialnego za próbę zamachu.
Niemiecki Związek Sędziów obawia się po fali zwolnień i aresztowań końca niezawisłego sądownictwa w Turcji. Prezes związku Sven Rebehn poinformował grupę medialną Funke, że stanowiska, z których usunięto sędziów i innych urzędników obsadzono osobami sympatyzującymi z obecnym tureckim rządem. Osoby te miały zdobyć specjalizację w trybie przyspieszonym. „Skuteczna praworządna kontrola" „reżimu" Erdogana jest tym samym niemożliwa - podkreśla Rebehn.
Barbara Cöllen