Współpraca IPN i "Urzędu Gaucka"
7 czerwca 2005Czy uda się ustalić, kim był agent M. z Kolonii, który od ojca Heimo otrzymywał informacje z Watykanu, a któremu opiekun polskich pielgrzymów kwitował gratyfikacje w tysiącach marek na formularzach w języku niemieckim? Czy M. był podwójnym agentem, czy pracował dla Stasi? Bulwersująca opinię publiczną afera zbiegła się z podpisaniem umowy między IPN i Urzędem Gaucka, co skłania do takich pytań. Oczekiwanie odpowiedzi wydaje się uzasadnione, ponieważ umawiające się strony zobowiązują się „wymieniać informacje o posiadanych w zasobach archiwalnych materiałach, m. in. dotyczących działalności i współpracy służb specjalnych w zakresie rozpracowywania opozycji demokratycznej, kościołów oraz emigracji w Polsce i Niemieckiej Republice Demokratycznej”.
Zawarta wstępnie na 5 lat umowa przewiduje daleko idącą współpracę w dziedzinie badań naukowych i przedsięwzięć edukacyjnych. "Urząd Gaucka " i IPN będą udostępniać partnerowi dokumentację archiwalną na zasadach, obowiązujących w tych placówkach, a więc bez ograniczeń czy dodatkowych warunków.
Marianne Birthler i Leon Kieres są zadowoleni z dotychczasowej współpracy. Datuje się ona od września 2000 roku, gdy delegacja świeżo powstałego Instytutu Pamięci Narodowej udała się do Berlina, by zaznajomić się z doświadczeniami istniejącego wówczas już 8 lat Urzędu Pełnomocnika Rządu Federalnego ds. Dokumentów Służby Bezpieczeństwa byłej NRD. Potoczne miano „Urzędu Gaucka” zyskał on od nazwiska pierwszego prezesa -enerdowskiego opozycjonisty, pastora z Rostocku, Joachima Gaucka.
Sygnatariusze umowy spotkają się ponownie w Warszawie już 16 czerwca na międzynarodowej konferencji „Komunistyczny aparat bezpieczeństwa w Europie środkowo-wschodniej w latach 1944 – 1989”. Wyniki badań na ten temat przedstawią naukowcy z 16 państw Europy oraz USA. Ma to być zarazem impuls do utworzenia sieci współpracy placówek zajmujących się owymi badaniami.
Michał Jaranowski, Deutsche Welle Warszawa