Reklama
Prawie 48 tys. cudzoziemców, którzy w Niemczech nie dostali azylu, czeka na deportacje – często latami, bez perspektyw, zajmując miejsce w ośrodkach dla uchodźców i obciążając budżety landów. Politycy obiecują wyborcom szybsze procedury deportacyjne.
Pomóc w tym mają specjalne centra wyjazdowe, w których umieszczeni mają być tylko ludzie oczekujący na odesłanie. W graniczącej z Polską Brandenburgii, na wyspie w miejscowości Kuestrin-Kietz, ma powstać jeden z nich, pierwszy na wschodzie Niemiec.
Władze landu są za; mieszkańcy protestują, obawiając się tak dużej grupy cudzoziemców. Przekonują, że może to utrudnić również życie mieszkających po drugiej stronie rzeki Polaków. Byliśmy na miejscu.