Wzrost zainteresowania w Niemczech nauką języka polskiego
23 czerwca 2018Wchodząc do pomieszczeń reprezentacyjnych Konsulatu Generalnego w Kolonii byłam pod wrażeniem liczby odświętnie ubranych polskich uczniów, którzy w towarzystwie rodziców uczestniczyli w uroczystym rozdaniu świadectw. Atmosfera spotkania przypominała do złudzenia klasyczne zakończenie roku szkolnego w polskiej szkole. Z tą różnicą, że zebrani w Kolonii uczniowie mają co roku podwójne zakończenie. Po otrzymaniu świadectw z języka polskiego, kilka tygodni później otrzymają świadectwa niemieckich szkół, do których uczęszczają na co dzień.
W uroczystym zakończeniu roku szkolnego w Kolonii wzieły udział dzieci i młodzież szkolna, którzy korzystają z zajęć języka polskiego jako ojczystego w niemieckich szkołach publicznych w Nadrenii Północnej Westfalii (NRW). Jak zaznaczyła Liliana Barejko-Knops, szefowa Związku Nauczycieli Języka Polskiego oraz Pedagogów, takich szkół jest obecnie w NRW około 90. w 56 miastach. – 20 lat temu, kiedy zaczynałyśmy nauczanie polskiego, zajęcia odbywały się tylko w trzech szkołach w Duesseldorfie, Kolonii i w Aachen – wspomina szefowa związku i nauczycielka polskiego. – Obecnie około 8 tys. uczniów regularnie korzysta w Niemczech z lekcji i z każdym rokiem ich liczba rośnie – dodaje Liliana Barejko-Knops.
Na rozdanie świadectw w Konsulacie Generalnym w Kolonii przybyła tylko część uczniów. A wśród nich nie zabrakło także absolwentów. – Moja praca miała sens i cieszę się, że wielu młodych ludzi, którzy byli moimi uczniami, przychodzi teraz i chce się podzielić swoimi sukcesami, które zawdzięczają też poniekąd właśnie nauce języka ojczystego – podkreśla Liliana Barejko-Knops. Jej zdaniem Polacy w Niemczech przestają w końcu wstydzić się własnego języka i wyzbywają się stopniowo kompleksu polskości. – Wielu naszych uczniów wróciło do Polski i tam pracuje. To są bez wątpienia najlepsze wyniki pracy, jakich życzyłby sobie każdy nauczyciel – mówi Liliana Brejko-Knops.
Znajomość polskiego szansą na lepszą pracę
29-letni Michał Mikulski pracuje w dziale logistyki firmy Robert Bosch sp.z o.o. w Warszawie. Urodził się w Niemczech, ale od dziecka miał kontakt z polską kulturą. Już wtedy obiecał sobie, że jak podrośnie i będzie miał taką możliwość, to zamieszka w Polsce, by poznać „polską codzienność od podszewki”. – Umożliwiła mi to w jakimś sensie pani Barejko i jej zajęcia z polskiego – podkreśla Michał Mikulski. Na lekcje uczęszczał regularnie do 10 klasy, ale potem brał jeszcze udział w dodatkowych zajęciach i jak ocenia z prespektywy czasu, nie było to wcale łatwe, ale się opłaciło. Studiując na wydziale ekonomicznym dalej szlifował umiejętności językowe na kursie w Landowej Izbie Handlowej IHK w Duesseldorfie.
Inżynierowi geodecie Tomaszowi Górze nauka polskiego opłaciła się, jak mówi, z dwóch powodów. Ocenę z egzaminu końcowego w języku polskim w dziesiątej klasie uznano mu na świadectwie maturalnym w zamian za inny język obcy. Poza tym znajomość polskiego przydaje się na co dzień w kontaktach zawodowych. – Do rozmów z polskimi partnerami szef zawsze mnie deleguje – tłumaczy 29-letni inżynier. Jest jeszcze tzw. wartość dodana – nawiązana na zajęciach polskiego i podtrzymywana do dziś przyjaźń z Michałem Mikulskim.
Przychylne niemieckie władze
Z przychylnością landowych władz bywało różnie i Liliana Barejko-Knops spoglądając wstecz na 20 lat historii Związku Nauczycieli Języka Polskiego i Pedagogów dobrze pamięta krytyczny rok 2007 i akcję protestacyjną Związku, kiedy władze Nadrenii Północnej-Westfalii podjęły próby redukcji zajęć z polskiego i etatów nauczycielskich w szkołach publicznych. Na szczęście, jak mówi szefowa Związku, stosunek władz landowych i federalnych do nauki polskiego diametralnie się zmienił. Podczas niemiecko-polskiej konferencji z udziałem przedstawicieli Polonii, zorganizowanej w listopadzie 2016 w Berlinie, Frank-Walter Steinmeier – wówczas jeszcze szef niemieckiej dyplomacji – poparł postulat zwiększenia oferty nauki języka polskiego w niemieckich szkołach. Dzisiaj można wręcz mówić o ogromnym rozwoju nauczania tego języka nie tylko w Nadrenii Północnej-Westfalii, lecz również w sześciu innych niemieckich landach m.in. w Hesji, Nadrenii-Palatynacie czy Kraju Saary.
Związek stawia na dokształcanie
Związek Nauczycieli Języka Polskiego i Pedagogów zrzesza obecnie 53 nauczycielki, a zaczynał 20 lat temu od trzech. Większość z nich jest dzisiaj na etatach. Liljana Barejko-Knops dba o ich kwalifikacje prowadząc od 15 lat tzw. kursy zertyfikujące dla nauczycieli języków ojczystych w kuratorium landowym. - W ten sposób udało się nam wytrącić stronie niemieckiej argument z ręki, że polscy nauczyciele nie posiadają kwalifikacji pozwalających na prowadzenie zajęć w niemieckiej szkole - tłumaczy. Kursy zertyfikujące są obecnie dla nauczycieli języków ojczystych warunkiem otrzymania zatrudnienia w niemieckich szkołach publicznych na czas nieokreślony. Jak zapewnia szefowa związku, także liczne konferencje, szkolenia prowadzone we współpracy z Ośrodkiem Szkolenia Nauczycieli przy Stowarzyszeniu Wspólnota Polska pozwalają zapoznać się z najnowszymi metodami nauczania polskiego. – Chodzi o to, aby lekcje nie były zajęciami prowadzonymi frontalnie, lecz zajęciami, w których uczeń bierze aktywnie udział – mówi Liliajana Brejko-Knops.
Język wykładnią polskości
Uczniom w zakończeniu roku szkolnego w Kolonii towarzyszyła jak zawsze spora grupa rodziców. W opinii Lilijany Brejko-Knops „osoby przyprowadzające dzieci na zajęcia z polskiego robią to bardzo świadomie i są wdzięczne za wszystko, co przekazujemy ich dzieciom”. Jedna z matek zapytana o dwujęzyczne wychowanie powiedziała, że mocno wspiera swoją córkę w nauce polskiego. Jednocześnie organizuje jej częste wyjazdy do kraju połączone z wycieczkami krajoznawczymi i rozlicznymi kontaktami z kuzynostwem. Podsuwa też regularnie polskie książki i nieustannie podkreśla, że Polska jest fajna. A Liliana Barejko-Knops dodaje: „Cieszę się, że język polski przestaje być dla wielu moich uczniów obojętny, że dotarło do nich, że jest on i może być ważną wykładnią polskości”.