Węgierski ambasador w RFN: Polska i Węgry będą współpracować
27 czerwca 2022W rozmowie z niemieckim dziennikiem „Die Welt” węgierski ambasador w Berlinie Péter Györkös broni stanowiska Budapesztu w sprawie sankcji na dostawy energii z Rosji i krytykuje Komisję Europejską. Jak podkreśla, Węgry były i są „mocno zakotwiczone w UE i w NATO”. „Aż do piątego pakietu sankcji (wobec Rosji-red.) wszystko poparliśmy. Jednak propozycja przewodniczącej Komisji Europejskiej nie została uzgodniona z nami, a także innymi krajami członkowskimi. To nie do przyjęcia” – mówi.
Według niego problemem było to, że Ursula von der Leyen „naciskała” na sankcje w sektorze energii, co nie odpowiadało kompromisowi ze szczytu UE.
„Położenie geograficzne Węgier jest, jakie jest i jesteśmy bardziej zależni od rosyjskich surowców niż inni. Na radykalne sankcje się nie zgadzamy” – dodaje ambasador. „Potrzebujemy czasu i pieniędzy, aby uniezależnić się od Rosji” – dodaje. Sugeruje też, że niektóre inne wschodnioeuropejskie państwa UE, zależne od energii z Rosji, chętnie „chowają się w cieniu Węgier”.
„Węgry robią wiele dla Ukrainy”
Zdaniem dyplomaty „Niemcy bardzo pomagają Ukrainie, a głośna krytyka pod adresem Niemiec w tej sprawie jest „niesprawiedliwa”. „Przeszkadza mi także, gdy Ukraina krytykuje nas. Węgry robią bardzo wiele dla Ukrainy” – twierdzi Györkös. Mówi o przyjęciu około 750 ukraińskich uchodźców, pomocy humanitarnej oraz możliwości transportowania przez Węgry części ukraińskiego zboża.
Podkreśla, że Węgrzy mieli jednak „dobre powody”, by odmówić zgody na transport broni dla Ukrainy przez swoje terytorium. „Rosja na bardzo wczesnym etapie postawiła sprawę jasno, że uznaje dostawy broni za uprawnione cele militarne. Po ukraińskiej stronie granicy jest węgierska mniejszość. Według konstytucji rząd jest zobowiązany do ochrony tych ludzi. Jeżeli transporty broni zostałyby tam zaatakowane, to ci ludzie znaleźliby się w niebezpieczeństwie. Nie możemy do tego dopuścić” – twierdzi ambasador.
Według niego różnica zdań z Polską w tej sprawie nigdy nie była istotnym tematem w Grupie Wyszehradzkiej. „Nie zakładamy, że Rosja nas zaatakuje. Polacy i Bałtowie widzą to inaczej i mają swoje racje. Rozumiem to” – mówi.
Napięcia między Warszawą a Budapesztem
Györkös podkreśla, że nikt nie powinien pouczać Węgier w sprawie ich stosunków z Rosją. „Z naszej historii nauczyliśmy się się, że musimy zrobić wszystko, aby uniknąć bezpośredniej wojny z Rosją na naszym terytorium. W czasie wojny Rosjanie są bezlitośni i niszczycielscy. To straszne, ale to nie jest nasza wojna” – mówi.
Zdaniem węgierskiego ambasadora niektórzy życzyliby sobie ochłodzenia relacji między Warszawą a Budapesztem. „Nasza współpraca w Grupie Wyszehradzkiej zawsze była dla niektórych solą w oku. Rzeczywiście relacje między Warszawą a Budapesztem są aktualnie trudne. Nie jest tajemnicą, że inaczej oceniamy Rosję. Ale jestem przekonany że w przyszłości znów będziemy współpracować w UE. Kanały komunikacji są otwarte” – dodaje.
Węgry i Polska mają długofalowo wspólne interesy – ocenia ambasador. „Gdy będziemy politycznie albo ideologicznie atakowani z Brukseli, to w przyszłości wspólnie znajdziemy odpowiedzi”.